Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą religia. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 marca 2025

Kto stworzył świat

 



                                     Dowody na istnienie Boga.

Są takie dowody? Nie ma, ale niejeden próbował.

Św. Tomasz z Akwinu, żyjący w XIII wieku, dręczony niespójnościami ideologii kościoła, zdecydował się podnieść poziom teologicznej debaty z niejasności mitologii do rygorów logiki. W swoich słynnych dowodach na istnienie Boga zaproponował rozwiązanie tych odwiecznych dywagacji. Dowody ujął w pięciu punktach:

1 - Ciała są w ruchu – istnieje zatem Pierwszy Poruszyciel.

2 - Zdarzenia mają powody – istnieje zatem Pierwsza Przyczyna.

3 - Rzeczy istnieją – jest zatem ich Stwórca.

4 - Najwyższe dobro istnieje – ma ono zatem swoje źródło.

5 - Rzeczy są przemyślane – służą zatem jakiemuś celowi.

 

Pierwsze trzy punkty to tak zwany dowód kosmologiczny. Czwarty punkt to argument moralny, a piąty został nazwany teleologicznym.

Dowód moralny jest najsłabszy, ponieważ pojęcie moralności, jak wiemy ulega zmianom wraz z ewoluującymi obyczajami społecznymi.

Pozostałe dowody KK wykorzystuje od siedmiuset lat w dyskusji nad tą jednocześnie podstawową, ale i delikatną kwestią. Pomimo tego, że w świetle odkryć naukowych dokonanych w ciągu stuleci wykazano, że dowodom tym daleko do doskonałości, były one w dawnych czasach całkiem przekonujące i wykazywały wpływ myśli greckiej, która jako pierwsza wprowadziła rygor do spekulacji na temat natury.

    Tomasz z Akwinu zręcznie pominął pytanie skąd wziął się Pierwszy Poruszyciel, zakładając, że takie pytanie nie ma sensu. Bóg nie ma stwórcy, ponieważ był Pierwszy. Kropka.

Nie mamy atoli odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się Pierwszy Impet.

      W 1078 roku św. Anzelm, arcybiskup Canterbury, skonstruował jeszcze bardziej skomplikowany dowód na istnienie Boga, zwany dowodem ontologicznym. Nie odwoływał się w nim do pojęcia Pierwszych Architektów, ale do czystej logiki. Zdefiniował Boga jako najdoskonalszą istotę jaką możemy sobie wyobrazić.

Ten zmyślny dowód, w przeciwieństwie do dowodów Tomasza nie zależał zupełnie od aktu Stworzenia, a opierał się jedynie na definicji istoty doskonałej.

   Opisane „dowody” obu wymienionych autorów opierały się przez siedemset lat argumentom uczonych i logików, bo wiedziano zbyt mało o fundamentalnych prawach fizyki i biologii. Dopiero w poprzednim stuleciu odkryto nowe prawa natury, przeczące religijnym „dowodom”.


Na przykład zasada zachowania masy i energii już wystarcza, aby wyjaśnić ruch, bez odwoływania się do Pierwszej Przyczyny. Cząsteczki gazu mogą odbijać się od ścian pojemnika i nic, ani nikt nie musi ich popychać. Cząsteczki poruszają się wiecznie – bez początku i bez końca. Jeśli tylko masa i energia są zachowane, nie jest potrzebna ani Pierwsza, ani Ostatnia Przyczyna.

      Jeśli chodzi o dowód ideologiczny, teoria ewolucji wykazuje, że wyższe, czyli bardziej skomplikowane formy życia mogą tworzyć się z bardziej prymitywnych dzięki selekcji naturalnej. Potrafimy już prześledzić dzieje życia wstecz, aż do spontanicznego formowania się cząsteczek białka w oceanach Praziemi, bez odwoływania się do wyższej inteligencji.

      Badania przeprowadzone przez Stanleya L.Millera w 1955 roku wykazały, że iskry w butli zawierającej metan, amoniak i inne gazy, które znajdowały się w atmosferze młodej Ziemi, mogą spontanicznie utworzyć złożone cząsteczki węglowodorowe, a w końcu aminokwasy poprzedzające powstanie cząsteczek białka. W ten sposób Pierwszy Architekt przestaje być potrzebny, aby stworzyć podstawy życia, bowiem mogą one wyłonić się w sposób naturalny z nieorganicznych związków chemicznych, jeśli tylko będą mieć dostatecznie dużo czasu.

     Immanuel Kant jako pierwszy po wiekach zamieszania wskazał błąd w dowodzie ontologicznym. Zwrócił mianowicie uwagę na to, iż stwierdzenie, że obiekt istnieje, nie czyni go doskonalszym. Bóg więc może istnieć, lecz wcale nie musi.

     Czy jednak od czasów Anzelma i Tomasza z Akwinu dokonał się jakiś inny postęp?

I tak i nie.

Obecne teorie Stworzenia są zbudowane na dwóch filarach – na teorii kwantowej i teorii grawitacji Einsteina. Możemy powiedzieć, że po raz pierwszy od tysiąca lat religijne „dowody” istnienia Boga zostały zastąpione termodynamiką i fizyką cząstek.

     Jednak zamieniając boski akt Stworzenia na Wielki Wybuch pozbyliśmy się jednego problemu, tworząc inny.

Św. Tomasz sądził, że rozwiązał problem tego, co było przed Bogiem, definiując Go jako Pierwszą Przyczynę Ruchu. Dzisiaj nadal zmagamy się z pytaniem co było przed Wielkim Bum.

      Niestety, równania Einsteina załamują się przy niewyobrażalnie małych odległościach i olbrzymich energiach, występujących w początkowych chwilach istnienia Wszechświata. Przy odległościach rzędu 10 do minus 33 potęgi centymetra, efekty kwantowe zaczynają przeważać nad teorią Einsteina. Poza tym, aby odpowiedzieć na filozoficzne pytania dotyczące początku czasu, musimy koniecznie powołać się na dziesięciowymiarowa teorię.

     Jak wiemy, prawa fizyki ulegają unifikacji (uproszczeniu) w wyższych wymiarach. Azaliż badając Wielki Wybuch spotykamy się z czymś dokładnie przeciwnym, bo wygląda na to, że ten Wybuch powstał przez podzielenie się pierwotnego dziesięciowymiarowego Wszechświata na dwa inne: - czterowymiarowy i sześciowymiarowy. Czyli nastąpił rozpad pierwotnej zunifikowanej symetrii.

      Dlatego składanie w całość dynamiki Wielkiego Bum było tak trudne: - cofając się bowiem w czasie składamy w całość kawałki dziesięciowymiarowego Wszechświata.

Co roku fizycy i astronomowie odkrywają nowe dowody obserwacyjne na to, że Bum nastąpiło około 15 – 20 miliardów lat temu.

Materiały radioaktywne ulegają rozpadowi w dokładnie znanym tempie, co pozwala określić wiek każdego obiektu z pomocą okresu połowicznego rozpadu. Na przykład węgiel C14, rozpada się w połowie swej ilości co 5730 lat. Pozostała połowa rozpada się w połowie w ciągu następnych 5730 lat i tak dalej.

Inne pierwiastki radioaktywne, na przykład uran 238 z czasem połowicznego rozpadu około 4 miliardy lat, pozwalają określić wiek skał księżycowych. Najstarsze meteoryty znalezione na Ziemi są w wieku 5 miliardów lat i na tyle samo ocenia się wiek Układu Słonecznego. Obliczając masę niektórych wybranych gwiazd, których ewolucja jest znana, astronomowie wykazali, że najstarsze gwiazdy w naszej galaktyce mają 10 miliardów lat.

piątek, 13 grudnia 2024

Sztuka miękkiego upadania

 


Mądrość zmierza do tego jednego punktu: - obudź się, przypomnij sobie sztukę odpo­czywania. Zawsze miałeś ją w sobie, ciągle jeszcze wiesz, jak to robić, chociaż społeczeństwo usiłuje to z ciebie wyprzeć.

Możesz to sobie przypomnieć i kiedy to ci się uda, po­wróci twoje poczucie dziecięcej swobody. Na pewno nieraz  wi­działeś, jak dziecko się przewraca, ale nie robi sobie krzywdy, nie łamie kości. Spróbuj sam – przewracaj się jak dziecko.

Pewien psychoanalityk przeprowadził eksperyment. Dał ogło­szenie do gazety: - Zapłacę dużo pieniędzy komuś, kto przyj­dzie do mnie do domu i przez cały dzień będzie naśladował to, co robi moje dziecko. Cokolwiek ono zrobi, zrobić musi także ta osoba.

Pojawił się młody zapaśnik i powiedział, że chce spróbować. Już w połowie dnia prawie nie mógł się ruszać, miał dwa zwichnięcia. A dziecko było zachwycone i podekscytowane. Bo kie­dy ono podskakiwało - on także; kiedy wdrapało się na drzewo - zapaśnik wdrapał się za nim; kiedy zeskoczyło - on także mu­siał skoczyć. I tak przez kilka godzin. Dziecko zapomniało o je­dzeniu, o całym świecie. Miało świetną zabawę z tego, że zapaś­nik ledwo za nim nadąża.

Wczesnym popołudniem zapaśnik po prostu zrezygnował. Powiedział psychoanalitykowi: - Nie chcę żadnych pieniędzy. To dziecko wykończyłoby mnie, gdybym został do wieczora. I tak muszę się natychmiast udać do szpitala. Dzieciak jest nie­bezpieczny. Skończ te eksperymenty.

Każdy dzieciak ma nieskończone pokłady energii, a co cie­kawe - nie męczy się. Nie ma w nim napięć. Widziałeś śpiące dziecko? Czy patrzyłeś, jak ssie swój kciuk, jak bardzo to lubi, jak dobrze mu się śpi i śni? Jego ciało jest w stanie wspaniałe­go rozluźnienia.

Wszyscy słyszeliśmy o tym, że pijacy na całym świecie, mimo że się przewracają, nie doznają żadnych większych obrażeń cia­ła. Każdego ranka znajduje się ich gdzieś na ulicach i odwozi do domów. Dlaczego pijacy nie łamią sobie nóg czy rąk? Bo nie wiedzą, że się przewracają, a w związku z tym nie napinają mięś­ni. To właśnie wewnętrzne spięcia są powodem większości zła­mań. Upadając miękko - nic sobie nie złamiesz. Dzieci tak ro­bią, pijacy tak robią. Czemu ty tak nie robisz? Jak to się stało, że zapomniałeś?

Czy zwróciłeś uwagę na to, że czujesz swoje ciało tylko wte­dy, kiedy coś cię boli, kiedy jesteś spięty? Czy masz świadomość posiadania głowy, kiedy cię ona nie boli? Kiedy twoje ciało jest całkowicie zrelaksowane, nie czujesz, że je posiadasz. W tym za­pomnieniu pojawia się możliwość odkrycia tego, co także istnie­je w tobie: twojej istoty duchowej.

W stanie rozluźnienia czujesz, że nie jesteś ciałem, ale czymś wiecznym, nieśmiertelnym. Żadna religia świata nie jest ci po­trzebna, bo masz świadomość, że jesteś osobą religijną. Być religijnym nie oznacza wierzyć w konkretnego Boga, w papieża, w jakąś ideologię. Religia to poznanie tego, co jest wieczne w tobie, co stanowi sedno twojego istnienia: twoją własną boskość, piękno, wdzięk, chwałę. Sztuka relaksacji oznacza do­świadczanie spraw niemierzalnych, niematerialnych: swojej prawdziwej istoty.

Zdarzają się chwile, kiedy bezwiednie wchodzisz w stan roz­luźnienia. Serdeczny śmiech, taki do rozpuku, nie ten nakaza­ny przez umysł, ma działanie odprężające. Dlatego jest on uzna­wany za jedno z najlepszych lekarstw na odzyskanie dobrego samopoczucia. Jednak taki śmiech należy do rzadkości - został uznany za niewłaściwy przez tych, którzy są także przeciwnika­mi stanu odprężenia.

Ludzkość została zamieniona w śmiertel­nie poważny szpital psychiatryczny.

Przypomnij sobie, jak chichoczą dzieciaki. Całe ciało jest za­angażowane w ten śmiech. A ty? Śmiejesz się tylko głową, praw­da? Jest to kolejna czynność intelektualna.

Uważam, że serdeczny śmiech jest lepszy niż modlitwa, po­nieważ przynosi odprężenie. Modląc się, stajesz się spięty. Śmie­jąc się, zapominasz nagle o wszystkich nakazach i sprawach po­ważnych. Przez krótką chwilę jesteś ponad to. Kiedy znów będziesz się śmiał - zwróć na to uwagę. Pomyśl, w jakich jeszcze sytua­cjach ci się to zdarza. Jesteś odprężony po akcie miłosnym... cho­ciaż to także jest wbrew zasadom narzucanym nam przez rzą­dzących tym światem.

Facet przewraca się na drugi bok i udaje, że śpi, a tak naprawdę walczy z poczuciem winy za popełniony grzech. Kobieta płacze, bo znów została wykorzystana. Na do­datek ma rację - przecież nie czuje żadnej przyjemności, żadnej satysfakcji. Nie wie, co to orgazm. Pięćdziesiąt lat temu na ca­łym świecie trudno było doszukać się jakiejkolwiek kobiety, która przeżywałaby orgazm. Czy można wyobrazić sobie ohydniejszy spisek przeciwko lu­dzkości ? Mężczyzna chce zakończyć jak najszybciej. Siedzi w nim Biblia albo Koran, albo Bhagawadgita i potępia jego uczynek. Jest więc przekonany, że robi coś złego. Chce uporać się z tym jak najszybciej. Ale i tak po zakończeniu czuje się winny. Jakże mógłby się odprężyć? A zanim kobieta zacznie cokolwiek odczuwać - jest już po wszystkim.

W kościołach, w świątyniach, w większości spotkasz kobiety, stare kobiety. Kiedy kapłan mówi o grzechu, one doskonale zdają sobie z tego sprawę. To był grzech, bo nie odczuwały żadnej przyjemności, były wykorzystane jak przedmiot. Jeżeli jednak pozbyłyby się poczucia winy, wszystkich zahamowań, doznałyby w akcie miłosnym prawdziwego odprężenia. Przyjrzyj się swojemu życiu i spróbuj znaleźć więcej momentów, w których stan rozluźnienia przychodzi naturalnie. Jeżeli je­steś dobrym pływakiem, kiedy znajdujesz się w wodzie, spróbuj po prostu unosić się swobodnie, bez żadnych ruchów. Poczujesz uległość wobec nurtu rzecznego, stawanie się częścią rzeki.

Staraj się odnaleźć stan rozluźnienia na wiele różnych spo­sobów, a wkrótce odkryjesz jego tajemnice. Będzie to jedno z najważniejszych osiągnięć - uwolni cię od pracoholizmu.

Nie oznacza to wcale, że staniesz się leniwy. Wręcz odwrotnie - im bardziej jesteś odprężony, tym więcej masz w sobie siły, napływa do ciebie więcej energii. Twoja praca zacznie mieć znamiona twórczości, a nie wytwórczości. Wszystko będziesz robił pełnią siebie, z miłością. I będziesz miał do tego ogromną energię.

Stan rozluźnienia nie wpływa negatywnie na twoją pracę. Po­woduje jedynie to, że wykonujesz ją z sercem i wyobraźnią. A teraz dowcip, aby wywołać u ciebie śmiech. Pozwoli on zredukować napięcie w twojej twarzy, w brzuchu, w ca­łym ciele, tak byś mógł poczuć w sobie zupełnie odmienny rodzaj energii. (Jeśli się nie śmiejesz, być może należysz do gro­na tych ludzi, którzy odczuwają stały ucisk w okolicy brzucha, jakby mieli tam kamienie.)

Joe, przyjaciel Paddy, zapisał się na wieczorowe kursy dokształcające dla dorosłych. Po jakimś czasie zapytał Paddy:

- Czy wiesz kim jest Ronald Reagan?

- Nie wiem - odpowiedział Paddy.

- To prezydent Stanów Zjednoczonych, ty głupku. A może wiesz chociaż, kto to jest Margaret Thatcher?

- Nie wiem - odpowiedział Paddy.

- Jest premierem Wielkiej Brytanii. Widzisz! Tobie też przydałby się taki kurs.

- Tak? No to ja mam pytanie do ciebie, Joe. Czy wiesz kto to jest MickO'Sullivan?

- No, nie wiem...

- Cóż - odparł Paddy - to jest ten facet, który pieprzy się z twoją żoną, gdy ty jesteś na kursie.

                                            OSHO

 

To był ostatni wpis w tym roku i wydaje się on mocno aktualny, jako że zbliża się wypoczynek świąteczny.

Życzę Tobie Czytelniczko - Czytelniku zdrowego relaksu, tudzież szampańskiej zabawy sylwestrowej. Do zobaczenia w styczniu 2025!


wtorek, 19 listopada 2024

13

 


Ahinsa – odmiana buddyzmu, zbliżona do dżinizmu, czyli religia bez przemocy. Cesarz Asioka 268–232 p.n.e. nawrócił się na ahinsę, atoli dopiero wtedy, gdy wyciął w pień połowę ludności subkontynentu indyjskiego. Minęły lata i okazało się, że z pomocą takiej religii rządzić skutecznie się nie da, a potężne Indie po rządach Asioki rozpadły się na całe dwa tysiące lat.

2300 lat temu dziadek Asioki przekazał wnukowi potężne państwo, plus kilka ponadczasowych wskazówek:

- Skuteczne rządy polegają na toczniu licznych wojen, przedzielonych krótkimi okresami pokoju.

- Nikomu nie wierz, wyzbądź się litości. Litość to słabość.

- Umowy i traktaty są po to, aby je w sprzyjających okolicznościach łamać.

- Nie brataj się z sąsiadem, tylko z sąsiadem sąsiada.

- Spiskuj, knuj, dokuczaj sąsiadowi gospodarczo i militarnie, a kiedy osłabnie, napadaj bez skrupułów.

- W rządzeniu wspieraj się religią i szpiegami.

Z powyższej historii jasno wynika, że jakaś religia musi w państwie być. Ona jest niezbędna dla scalenia narodu, bowiem nie da się rządzić samą przyzwoitością. Tłum takich rządów nie zrozumie. (bowiem).

Faktem jest, że człowiek ma naturalną skłonność do piękna, harmonii, wzniosłości, czy nawet przeżyć mistycznych. Tę właśnie potrzebę duchową wykorzystują religie. Odbierając rozum dają ideologię.

Eckhart Tolle: - religie stały się częścią obłędu, który zniewolił ludzkość.

"Obezwładniony Olbrzym" - Psycho-analiza Kościoła Katolickiego.

Manfred Lutz. Autor jest kierownikiem kliniki badawczej wielkiego szpitala psychiatrycznego w Niemczech.

Mówiąc krótko: - w tej klinice doradza się wielkim przedsiębiorstwom.

A pacjent - kościół katolicki, jest takim wielkim przedsiębiorstwem. Więcej: - jest koncernem ponadnarodowym, największą korporacją.

Manfred Lutz pisze: - kościół katolicki to obezwładniony olbrzym. Wcześniej, czy później powinno dojść do próby leczenia olbrzyma, bo to jest pacjent.

Bardzo chory pacjent.

    Jeden z podwładnych Lutza, Watzlawik, sformułował myśl: - Kościół katolicki jest najbardziej nieudanym samobójcą w "całej" historii ludzkości.

- W przeciągu dwóch tysięcy lat, pomimo wielu starań, nie udało mu się ze sobą skończyć.

Dalej Watzlawik pisze, że chrześcijaństwo, to jakby rodzina alkoholika. Czyli nie taki całkowicie beznadziejny przypadek. Leczenie ma szanse.

Być może tak jest, ponieważ jak pisałem, tłumem bez religii rządzić się nie da. Jakaś religia być musi, najlepiej rodzima, podobnie jak religia shinto w Japonii. Na ziemiach słowiańskich uprawniona jest religia naszych dziadów i jej rodzimy znak - Swadziebnik. Znak symbolizuje cztery pory roku, widoczne na nocnym niebie (Wielki Wóz) w czasie każdego z przesileń. Pisałem o rodowodzie swastyki.


Zaiste, słuszne to słowa i do tego zbawienne, że Polskę od tysiąca lat ssie mafia watykańska.


Dziś wracam do liczby 13 – liczby Miłości według Kabały, a jednocześnie liczby fibo. Wracam do tej liczby, bo pisiory ciągle klepią „koalicja 13 grudnia”, dając podobnym do siebie głupkom sygnał, że poprzez liczbę 13, koalicja rządząca jest nie tylko BRZIDKA, ale i wręcz szatańska.

Dwie kwestie:

Pierwsza: - Liczba 13, dzięki propagandzie kk uważana była do niedawna za liczbę szatana, przeciwstawienia się Bogu.

13 października 1307 roku, w piątek, papież do spółki z Filipem Pięknym aresztował Templariuszy. W ten sposób obaj dłużnicy pozbyli się nie tylko długów i wierzyciela, ale na dodatek rozkradli jego majątek. I tak 13 zostało obciążone postępkiem paskudnym, wykonanym przez tak zwanego „Ojca świętego”. Pisałem kilkakrotnie o sprawie. 

Jak wiemy biegły matematyk potrafi udowodnić każdą liczbę.

Cytuj:

Każde z imion szatana przedstawionych literowo jest podzielne przez 13
13 razy Izrael buntował się przeciwko Bogu idąc przez pustynię


Ludzie nadal obawiają się tej liczby. 13 dzień miesiąca (już nie tylko piątek) jest dniem traktowanym szczególnie podejrzliwie. Występuje jakaś obawa, że temu dniu nie będzie towarzyszyć dobro, ani prawda, a zamiast nich mogą przydarzyć się niemiłe rzeczy.
Wielu ludzi zmienia plany z tego dnia na kolejny, aby tylko ominąć jakże "pechowy" dzień.

Jak Czytelnicy wiedzą, jestem fanem liczb, a one zawsze pokazują prawdę (rynki finansowe). Oto czas wydarzeń z poprzednich dziesięcioleci ( Fatima i inne, Wojtyła - godz. śmierci 21.37. Godzina smoleńska - 8.41.) ukazuje, że ta liczba po pierwsze primo działa, a po drugie primo działa zgodnie z zasadą dualizmu. 

Po śmierci Wojtyły kk zaprzestał z oczywistych powodów nagonki na trzynastkę. Lecz całe wieki trucia ludzkich mózgów dalej procentują i gdy forsuję znaczenie trzynastki jako Miłości, spotykam się nader często z powątpiewaniem, niedowierzaniem, zaskoczeniem, a nawet niektórzy zaczynają patrzeć na mnie podejrzliwie, gdy dla wyjaśnienia sprawy używam słów „kabała” i „mistycyzm żydowski”. To także efekt mozolnej pracy kościółka w temacie antysemityzmu. Najłagodniejsze reakcje Januszów to : „no … ciekawe. Coś w tym jest”. „Nie wiedziałem”. „ Czy to jednak prawda?”

Pozdrawiam Czytelników 13 razy


 

czwartek, 10 października 2024

Ostatnia Wieczerza przed olimpiadą

 


Podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu wykonano m.in. „Imagine” Johna Lennona. Komentatora z telewizji Kurskiego Przemysława Babiarza oświeciło i powiedział:

– Toż to ma być świat bez nieba, narodów i religii, to jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć, to jest wizja komunizmu, niestety.

Wypowiedź ta wywołała wrzawę w mediach społecznościowych, zarówno krytykujących Babiarza, jak i go wspierających, pojawiły się bowiem głosy, że widowisko ma charakter „antykatolicki”.

Atoli na stronie Kongresu USA czytamy: „W czerwcu 1969 r. Lennon otrzymał chrześcijański modlitewnik od komika i działacza na rzecz praw obywatelskich Dicka Gregory’ego”.

Jak Lennon później tłumaczył w ostatnim wywiadzie, modlitewnik dał mu kluczową koncepcję dotyczącą natury „pozytywności”, bowiem modlitwa, która miała być podstawą kompozycji „Imagine”, mówiła: „Jeśli potrafisz wyobrazić sobie świat pełen pokoju, bez wyznań religijnych – nie bez religii, ale bez myślenia »mój Bóg jest większy« niż »twój Bóg« – to może być prawdą”.

 

Drag Queens na otwarciu igrzysk olimpijskich

Wydarzenie ogólnie znane. Oczywiście podniosła się pełna obłudy wrzawa pisiorów.

Jak wiemy, sympatycy tego ugrupowania oprócz ogólnej nietolerancji są jawnymi, lub ukrytymi antysemitami. Tu paradoksalnie objawia się ich wewnętrzne rozdarcie: nienawidzą Żydów, a jednocześnie (bez urazy) modlą się do Żyda.

Urywek ze światłej części netu:

Raz jeszcze:

"Ostatnia Wieczerza" to najsłynniejszy obraz Leonardo da Vinci. Na co przekłada się ta popularność? Na inspirację.

"Ostatnia Wieczerza" wielokrotnie pojawiała się w filmach, serialach i grach komputerowych. Pytanie brzmi, czy wówczas również obrażała uczucia, czy dzieje się to tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy do stołu zasiadają mężczyźni chodzący na szpilkach, w mocnym makijażu i sukienkach? Poniżej przedstawiam listę kilku produkcji, w których pojawia się odwzorowanie "Ostatniej Wieczerzy". Czy kogoś to uraża?

Popkulturowych nawiązań do "Ostatniej Wieczerzy" oczywiście jest więcej. "Viridiana", najnowsza "Barbie" (scena, podczas której wszyscy dyrektorzy Mattel siedzą przy stole), a nawet książkowy "Harry Potter i Więzień Azkabanu" (gdy do wigilijnego stołu zasiada trzynaście osób).

Trudno tu mówić o kpinach z religii - jest to raczej oddanie hołdu znanemu dziełu, nadanie mu nowej perspektywy czy interpretacji z innego punktu widzenia. Katolicy nie muszą się oburzać - queerowa "Ostatnia Wieczerza" definitywnie nie była drwiną.







Anegdota:

„Zmierzcha się. Apostołowie szykują Ostatnią Wieczerzę. Jezus przewidując co go czeka chodzi smutny, a tu patrzy: - stół zastawiony, pieczyste z barana, wędlinki, figi, daktyle, dobre wino.

- Skąd tyle jedzenia? – pyta – przecież nie mieliśmy pieniędzy?

- Nie wiemy dokładnie – odzywa się jeden z apostołów – ale podobno Judasz coś sprzedał”.

Jak wiemy fantazje na temat symboli chrześcijaństwa w świecie artystycznym weszły już w fazę schyłkową i nikt się tematem zanadto nie podnieca. Niestety Polska na tym tle wygląda na zadupie światopoglądowe. Czarnym kapłanom nie ma się co dziwić – oni bronią swojej Dojnej Farmy. Atoli bądźmy dobrej myśli – to sama instytucja kk działa najmocniej na korzyść laicyzacji Polaków, tudzież inspiruje do zwrotu w stronę religii naszych ojców i dziadów. Człowiek bowiem jest z natury istotą religijną i w Coś wierzyć potrzebuje.

 Politykom pisiorskim także chodziło o Dojną Farmę – dla nich liczyła się tylko władza (czyli pieniądze), a dla zapewnienia sobie bezkarności zmieniali prawo na wygodne dla siebie. Pilnie czuwali nad ciągłymi sondażami i uprawiali ciemną propagandę, niezbędną dla impregnowania mózgów niekumatych.

Doszło do parodii, kiedy wielki autorytet moralny - Donald Trump, odczekał chwilę, po czym wrzasnął „hańba!”

Odnotowałem sprawę, ponieważ Trump to amerykański pisior.

A co w Polsce?

Ukazała się książka Lulla La Polaca – lekko się ją czyta, dowiadujemy się o polskim świecie draq queens i draq kings. Okazuje się, że sztuka draq wchodzi na salony. 
Ralph Kaminski już dawno nakręcił polski teledysk nawiązujący do Ostatniej Wieczerzy


Słowa piosenki Tata i wykonanie Ralpha uznaję za ekstra! Od czasu do czasu przypominam sobie własne momenty zabaw na cztery fajerki, puszczając zjawiskowego Ralpha (i tancerzy!) w Balu u Rafała.

Widzę wtedy Bal - Imieniny u Rafała, zarządzającego w swoim czasie schroniskiem bieszczadzkim Koniec Świata. Wcześniej pomagał Marii przy koniach kabardyńskich, ale Maria nie płaciła.... Rafał pochodził ze Smolnika, więc na imieniny zjechały traktorami wszystkie znajome moczymordy i pijaki ze Smolnika nad Osławą i mnie tam akurat zaniosło (Anioł Opiekuńczy) w drodze do sklepu w Nowym Łupkowie. Anioł prowadził, ponieważ od dwóch tygodni mieszkałem w Kołybie sam i cniło mi się deczko do ludzi.

Oj! To ci była zabawa do rana! Były tańce, było głośno i tak radośnie, że krótko po tym balu wyrzucono Rafała ze stanowiska, a impreza przeszła do historii.

Lulla - Andrzej Szwan ma 86 lat i mówi, że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Występy draq to rodzaj rozrywki z wysokiej półki, pozwalającej zapomnieć o codziennej przaśności.

Owszem, estetyka draq polega na przerysowaniu, ale nie jest to ani odpustowy kicz, ani jarmark w Dniu Kapusty. Dziś draq to fenomen na skalę światową i uznana forma sztuki.

"Powinno się ubarwiać swoją codzienność na ile się da, potrafić zaszaleć i dać upust fantazjom" – mówi Andrzej.

"Bogu niech będą dzięki za to, że nie jestem jak większość rówieśniczek. Sama bym siebie nie ścierpiała, gdybym skupiała się wyłącznie na chodzeniu po lekarzach, a resztę dnia spędzała w domu przed telewizorem, z nogą na nodze i ciućkała landrynki. A osiemdziesięciolatkowie tak właśnie żyją w Polsce!. nie bawią się, nie kosztują życia, choć przecież życie każdego dnia ma inny smak.

Albo ci się już nie chce, albo chce wszystkiego. Ja tak właśnie rozumiem życie i czuję, że żyć warto".

Dziennikarz zapytał Andrzeja, skąd bierze się u niego tyle energii.

- Nie wiem, może ktoś gdzieś tam kręci korbą i mi tej energii do dupy napycha?















wtorek, 2 kwietnia 2024

Spacer przyjazdowy

 


Wątek religijny był, atoli on będzie się powtarzał, tudzież dotknę kilku innych wątków.

Przypomina się znana anegdota:

Nauczycielka zadała dzieciom pracę domową – miały napisać krótkie opowiadanie z czterema wątkami: religijnym, historycznym, miłosnym i kryminalnym.

Jasio napisał:

- O Boże! (wątek religijny)

- Wykrzyknęła hrabina. (wątek historyczny)

- Zaszłam w ciążę! (wątek miłosny)

- Tylko nie wiem z kim. (wątek kryminalny)

Wczorajszy spacer, kierunek Ogród Saski, wątek hiacyntowy:



 W Ogrodzie Saskim, otwartym dla publiczności w roku 1727 (wątek historyczny) stoją posągi muz (wątek artystyczny), a także pór roku i planet (wątek astronomiczny). Również stoją tu pomniki reprezentujące inne dziedziny wiedzy. Więcej o dziejach Ogrodu i pomników można się dowiedzieć pukając w googla. Oczywiście jeśli kogoś to interesuje. Ja sygnalizuję sprawę wątkiem fotograficznym z Plastusiem w roli głównej.










 

 

wtorek, 19 marca 2024

Wiara w Przywódcę.

 



Ponieważ obecny tydzień jest dla mnie tygodniem przedwyjazdowym i przedświątecznym, dlatego zdominują go wątki religii, a więc duchowości i wiary.

Jako że akurat czytam o Atylli - wodzu Hunów, poruszę dziś temat wiary w Przywódcę. Otóż Atylla hołdując zasadzie, że wszystko co dobre jest proste, maksymalnie uprościł temat wierzeń: - należało wierzyć w Atyllę.                                                                               

To była podstawa szkoleniowa młodych Hunów.                                       

Już jako kilkuletnie dziecko, taki młody Hun musiał nie tylko znać prawidłową wymowę imienia wodza, lecz także umieć je poprawnie skandować w biegu. I w tym właśnie jedynie słusznym kierunku harmonijnie kształtowano osobowość młodego Huna, aż po jego przedwczesną śmierć w którejś z licznych bitew.                     

Całe to zagadnienie, oraz kilka innych, opisał wybitny poeta rzymski, który nieoczekiwanie znalazł się wśród Hunów. Opis został sporządzony pismem niedbałym – zauważyłby ktoś nie znający istotnych szczegółów.         

Otóż poeta pisał z wyraźną trudnością, nie zawsze prawidłowo trafiając w pergamin, gdyż:

- Po pierwsze primo pisał po ciemku.

- Po drugie primo pisał nie mając oczu.

Atylla uznał bowiem, że dla owego Rzymianina oczu szkoda. 

wtorek, 12 marca 2024

Zwyczaje religijne

 Jakiś czas temu były wpisy ze słowem - kluczem „Bałwochwalczy król”.

„Król prosi bożka o pewne korzyści. Przysięga, że jeśli je otrzyma, uwięzi trzy osoby. Może nawet każe je ściąć, gdy nie zgodzą się na oddanie pokłonu jego idolowi. Trzy niewinne osoby, które nie mają z problemem króla nic wspólnego, zmusi do oddania czci idolowi. To dzieje się zawsze, na wiele sposobów.

Sufickie przypowieści uwypuklają kilka aspektów. W Indiach i innych krajach złożono Bogu w ofierze miliony zwierząt. Co te zwierzęta mają wspólnego z twoim Bogiem? Twoja prośba została spełniona, więc składasz je w ofierze. A przecież to nie zwierzę się modliło, to nie ono miało życzenie. Zwierzę nie ma z tym nic wspólnego. Jeśli chcesz złożyć ofiarę, złóż ją z siebie!

        Budda natknął się kiedyś na ceremonię. Oto zebrał się wielki tłum. Budda zapytał: - Co się dzieje?

Powiedziano mu: - Ktoś w modlitwie poprosił o coś i jego prośba została spełniona. Teraz chce w podziękowaniu złożyć ofiarę z byka. Chce zabić byka – taki jest bowiem religijny obrządek.

     Budda rzekł: - A co ten byk ma wspólnego z tą prośbą? Jeśli ów człowiek czuje, że Bóg coś mu da, czy też jest mu przychylny, niech siebie samego złoży w ofierze.

I podszedł Budda do tego mężczyzny i zapytał: - Co robisz? Dlaczego chcesz odebrać życie temu biednemu bykowi? On nic nie zawinił! Nie krzywdź go!

      A mężczyzna ów był uczonym braminem, znawcą świętych pism, więc odrzekł: - Nie rozumiesz. Nie krzywdzę tego byka. Święte pisma – Wedy – mówią, że jeśli podczas religijnego obrządku zwierzę zostanie ukrzyżowane i zarżnięte, wtedy dusza tego zabitego zwierzęcia pójdzie wprost do nieba. Więc nie krzywdzę tego byka, tylko pomagam mu pójść do nieba.

      Budda rzekł wtedy: - Czemu nie zabijesz swego ojca, matki albo siebie? Przecież ty także możesz iść prosto do nieba? A zapytałeś tego byka, czy on zgadza się pójść do nieba? Może on tego nie chce? Jeśli jest taka metoda – zabij lepiej swego ojca, matkę, albo samego siebie.

     Słowa te uderzyły uczonego bramina. Zaniemówił, bo zrozumiał że oto usłyszał Buddę. Usłyszał i zobaczył, a jego obecność wszystko mu rozjaśniła. Opuścił miecz, zaniechał obrzędu i zapytał: - Powiedz mi więc, jak mam być religijnym. Czyniłem takie rzeczy przez całe życie. Poruszyłeś mnie, dzięki temu mnie obudziłeś.

     W całym świecie są tysiące religii opartych na fikcji, że Bóg wyświadcza ci jakieś przysługi. Potem ty chcesz wyświadczyć przysługę Bogu, więc szukasz trzech niewinnych ludzi i zmuszasz ich do oddania czci bożkowi”.

                                                                                     Osho

P.S. Jak wiemy ojcowie kk udoskonalili opisany wyżej model ofiarny, dodając całopalenie ludzi na masową skalę. "Napij się krwi mojej, zjedz ciało moje".