Podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu wykonano m.in. „Imagine” Johna Lennona. Komentatora z telewizji Kurskiego Przemysława Babiarza oświeciło i powiedział:
– Toż
to ma być świat bez nieba, narodów i religii, to jest wizja pokoju, który ma
wszystkich ogarnąć, to jest wizja komunizmu, niestety.
Wypowiedź ta wywołała wrzawę w mediach społecznościowych,
zarówno krytykujących Babiarza, jak i
go wspierających, pojawiły się bowiem głosy, że widowisko ma charakter
„antykatolicki”.
Atoli na stronie Kongresu USA czytamy: „W czerwcu 1969 r. Lennon otrzymał chrześcijański modlitewnik od komika i działacza na rzecz praw obywatelskich Dicka Gregory’ego”.
Jak Lennon później
tłumaczył w ostatnim wywiadzie, modlitewnik dał mu kluczową koncepcję dotyczącą
natury „pozytywności”, bowiem modlitwa, która miała być podstawą kompozycji
„Imagine”, mówiła: „Jeśli potrafisz
wyobrazić sobie świat pełen pokoju, bez wyznań religijnych – nie bez religii,
ale bez myślenia »mój Bóg jest większy« niż »twój Bóg« – to może być prawdą”.
Drag Queens na otwarciu igrzysk olimpijskich
Wydarzenie ogólnie znane. Oczywiście podniosła się pełna
obłudy wrzawa pisiorów.
Jak wiemy, sympatycy tego ugrupowania oprócz ogólnej nietolerancji
są jawnymi, lub ukrytymi antysemitami. Tu paradoksalnie objawia się ich
wewnętrzne rozdarcie: nienawidzą Żydów,
a jednocześnie (bez urazy) modlą się do Żyda.
Urywek ze światłej części netu:
Raz
jeszcze:
"Ostatnia
Wieczerza" to najsłynniejszy obraz Leonardo da Vinci. Na co
przekłada się ta popularność? Na inspirację.
"Ostatnia
Wieczerza" wielokrotnie pojawiała się w filmach, serialach
i grach komputerowych. Pytanie brzmi, czy wówczas również obrażała
uczucia, czy dzieje się to tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy
do stołu zasiadają mężczyźni chodzący na szpilkach, w mocnym makijażu
i sukienkach? Poniżej przedstawiam listę kilku produkcji, w których
pojawia się odwzorowanie "Ostatniej Wieczerzy". Czy kogoś to uraża?
Popkulturowych
nawiązań do "Ostatniej Wieczerzy" oczywiście jest więcej.
"Viridiana", najnowsza "Barbie" (scena,
podczas której wszyscy dyrektorzy Mattel siedzą przy stole), a nawet
książkowy "Harry Potter
i Więzień Azkabanu" (gdy do wigilijnego
stołu zasiada trzynaście osób).
Trudno
tu mówić o kpinach z religii - jest to raczej oddanie hołdu
znanemu dziełu, nadanie mu nowej perspektywy czy interpretacji z innego
punktu widzenia. Katolicy nie muszą się oburzać - queerowa
"Ostatnia Wieczerza" definitywnie nie była drwiną.
Anegdota:
„Zmierzcha się. Apostołowie szykują Ostatnią Wieczerzę. Jezus przewidując co
go czeka chodzi smutny, a tu patrzy: - stół zastawiony, pieczyste z barana,
wędlinki, figi, daktyle, dobre wino.
- Skąd
tyle jedzenia? – pyta – przecież
nie mieliśmy pieniędzy?
- Nie
wiemy dokładnie – odzywa się jeden z apostołów – ale podobno Judasz coś sprzedał”.
Jak wiemy fantazje na temat symboli chrześcijaństwa w świecie artystycznym
weszły już w fazę schyłkową i nikt się tematem zanadto nie podnieca. Niestety Polska na tym tle wygląda na zadupie światopoglądowe. Czarnym
kapłanom nie ma się co dziwić – oni bronią swojej Dojnej Farmy. Atoli bądźmy dobrej myśli – to sama instytucja kk
działa najmocniej na korzyść laicyzacji Polaków,
tudzież inspiruje do zwrotu w stronę religii naszych ojców i dziadów. Człowiek
bowiem jest z natury istotą religijną i w Coś wierzyć potrzebuje.
Politykom pisiorskim
także chodziło o Dojną Farmę – dla
nich liczyła się tylko władza (czyli pieniądze), a dla zapewnienia sobie bezkarności zmieniali prawo na wygodne dla siebie. Pilnie czuwali nad ciągłymi sondażami i uprawiali ciemną propagandę, niezbędną dla impregnowania mózgów niekumatych.
Doszło do parodii, kiedy wielki autorytet moralny - Donald
Trump, odczekał chwilę, po czym wrzasnął „hańba!”
Odnotowałem sprawę, ponieważ Trump to amerykański pisior.
A co w Polsce?
Widzę wtedy Bal
- Imieniny u Rafała, zarządzającego w
swoim czasie schroniskiem bieszczadzkim Koniec
Świata. Wcześniej pomagał Marii przy koniach kabardyńskich, ale Maria nie płaciła.... Rafał pochodził ze Smolnika, więc na imieniny zjechały traktorami wszystkie znajome moczymordy i pijaki ze
Smolnika nad Osławą i mnie tam akurat
zaniosło (Anioł Opiekuńczy) w drodze do sklepu w Nowym Łupkowie. Anioł prowadził, ponieważ od dwóch tygodni
mieszkałem w Kołybie sam i cniło mi
się deczko do ludzi.
Oj! To ci była zabawa do rana! Były tańce, było głośno i tak radośnie, że krótko po tym balu wyrzucono Rafała ze stanowiska, a impreza przeszła do historii.
Lulla - Andrzej Szwan ma 86 lat i
mówi, że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Występy draq to rodzaj
rozrywki z wysokiej półki, pozwalającej zapomnieć o codziennej przaśności.
Owszem, estetyka draq polega na przerysowaniu, ale nie jest to
ani odpustowy kicz, ani jarmark w Dniu
Kapusty. Dziś draq to fenomen na skalę światową i uznana forma sztuki.
"Powinno
się ubarwiać swoją codzienność na ile się da, potrafić zaszaleć i dać upust
fantazjom" – mówi Andrzej.
"Bogu niech będą dzięki za to, że nie jestem jak większość
rówieśniczek. Sama bym siebie nie ścierpiała, gdybym skupiała się wyłącznie na
chodzeniu po lekarzach, a resztę dnia spędzała w domu przed telewizorem, z nogą
na nodze i ciućkała landrynki. A osiemdziesięciolatkowie tak właśnie żyją w
Polsce!. nie bawią się, nie kosztują życia, choć przecież życie każdego dnia ma
inny smak.
Albo ci się już nie chce, albo chce wszystkiego. Ja tak właśnie
rozumiem życie i czuję, że żyć warto".
Dziennikarz zapytał Andrzeja, skąd bierze się u niego tyle
energii.
- Nie wiem, może ktoś gdzieś tam kręci korbą i mi tej energii do dupy napycha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz