Idę w tej cudownej i straszliwej samotności niespiesznie w stronę przełęczy Żebrak, kontemplując pierzyny chmur, oraz to, co przy drodze. Cisza, spokój, nikogusieńko. Napędzany zachwytem czuję łączność z Kosmicznym Centrum Koincydencji.
- Dzień dobry, a pan dokąd? - pyta
- Dzień
dobry, do góry na razie – odpowiadam.
- A
potem?
- Potem się zobaczy.
- Bo ja do Smolnika nad Osławą. Wie pan gdzie to jest?
- Co mam nie wiedzieć?
- Bo
ja proszę pana po raz pierwszy jestem w Bieszczadach i mam dzisiaj zaplanowane „zrobienie”
Smolnika, tam podobno ciekawa cerkiew jest, a potem „zaliczam” Cisną, gdzie mam
miejsce w agroturystyce. Drugiego dnia planuję „zaliczyć” Okrąglik, zejść do
Smereka, a potem „zrobić” połoniny.
- To
jest mocno ambitny plan. Zwłaszcza chwalebne są słowa „zrobić” i „zaliczyć”
- podsumowałem.
Młody nie zwrócił uwagi na ironię i
podkręcając się, zaczął tłumaczyć, jak ważne jest w życiu planowanie i
konsekwentne wypełnianie planu. I zaprawdę, powiadam wam - otoczył mnie dobrze
znany z telewizora słowotok. Próbując go przerwać, zarzuciłem plecak na ramiona
i ruszyłem niespiesznie dalej, mając nadzieję, że moje wolne tempo nie przypadnie
młodemu do gustu. Azaliż myliłem się – on wyraźnie miał chęć się wygadać,
dlatego dostosował tempo, nawijając bez ustanku.
A ja po kilku dniach samotności byłem
przyjaźnie nastawiony do świata, w którym jest miejsce także dla gadułów. Nawet
przez chwilę chciałem opowiedzieć człowiekowi sławną anegdotę Osho pod tytułem „Gaduła”, atoli zrezygnowałem, gdyż młody wydał mi się sympatyczny, bo
mówił płynnie i wyraźnie, a to już samo w sobie jest nieczęste, tudzież miłe
wręcz.
Iga Świątek powinna wziąć lekcje wymowy od tego gościa – pomyślałem.
Treść przemówienia atoli mi umykała –
gdyż akurat oceniałem czas dojścia do przełęczy – wychodziło jakieś 40 minut.
Spokojnie wytrzymam –
pomyślałem. Poza tym obserwowałem powiększające się pęknięcie w czubie lewego buta.
Doszliśmy do szałasu.
- Do
widzenia panu, ja w prawo teraz – powiedział młody patrząc we wskazania
telefonu.
- Do
widzenia.
Młody odszedł kilka kroków, po czym
się jakby zawahał, się odwrócił i rzekł: – może
się kiedyś spotkamy, z panem tak dobrze się rozmawia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz