Wydaje się, że całkiem słuszny jest następujący wniosek, dotyczący wszystkich gałęzi nauki:
- Nadrzędnym pojęciem panującym w naszym poznaniu,
od kosmologii i astrofizyki, poprzez biologię, geologię aż po fizykę kwantową,
jest ewolucja rozumiana jako rozwój.
- Ten rozwój po pierwsze primo następuje od początkowych
stanów prostych do rosnących zawiłości.
- Po drugie primo: - Jest on nieodwracalny w
czasie, identycznie jak biologiczne starzenie się ludzkiego organizmu.
Oto z gazów rozproszonych w próżni, głównie z wodoru, powstają skupienia, a następnie galaktyki spiralne. Gwiazdy z kolei powstają jako kondensaty w ramionach spiralnych galaktyk. Teraz do dzieła przystępuje grawitacja, która ściska je dopóty, aż rozbłyśnie w nich reakcja nuklearna rodząca coraz cięższe pierwiastki, do kresu wypalenia paliwa nuklearnego, co powoduje zapaść gwiazdy i powstanie supernowej.
Pierwiastki wyrzucane eksplozjami dają początek rodzącym się planetom krążącym wokół gwiazd następnej generacji, które także na koniec wygasają. Ten cykl opisuje działanie dobrze nam znanej Miss Ewolucji.
Jest to działanie nieodwracalne i nigdy się w swym biegu nie zatrzyma, aż do chwili, gdy po miliardach lat cały Wszechświat utonie w mroku.
Smutno to brzmi?
Niezupełnie, ponieważ
wniosek praktyczny wynikający z powyższych wynurzeń jest żaden, właśnie z
powodu tej ogromnej skali czasowej potrzebnej choćby do wypalenia naszego Słońca.
Jako poszukiwacz konkretów mogę stwierdzić, że:
- Internet jest wspaniałym wynalazkiem, azaliż w
sieci mamy 90% śmiecia informacyjnego. Śmiecia, propagandy, tudzież zwykłych
kłamstw nazywanych dziś fejkami i
trzeba wśród tego ogłupiającego bagna
umieć się odnaleźć.
- Po drugie primo pamiętajmy, że wszystko co dobre
jest proste. Otacza nas ocean słów – czytaj bełkotu. Na przykład zalew
„proroctw”, charakterystyczny dla Czasów
Chaosu.
Edgar Cayce (śpiący prorok), postać zweryfikowana przez upływ czasu, na którego często się
powołuję, podawał aliści konkrety. Na przykład rok 2100 jako datę ogólnoświatowego trzęsienia Ziemi i zatopienia części USA, Europy i Japonii. A to przecież wystarczająco daleka przyszłość,
aby sobie tym głowy nie zaprzątać.
Lepiej cieszmy się życiem, oczywiście po warunkiem, że chce się chcieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz