czwartek, 3 października 2024

Zielone ości bellony

Początek maja, Wyspa Sobieszewska. Pogoda dopisuje, a ponieważ chodzę spać z kurami, dlatego o świcie jestem już nad Zatoką.




Skrajem wody, w samotności, uskuteczniam spacerek szybki przedśniadaniowy – w prawo do Mewiej Łachy i powrót. Drugiego dnia natykam się na rybę, bellonę, którą fala wyrzuciła na brzeg. To są smukłe, zgrabne ryby, w gatunku pomiędzy szczupakiem a węgorzem.


Znaleziony okaz ma użartą głowę, więc jak z automatu pojawiła się myśl, że mogłaby w takim stanie przystać do pisiorów, bowiem w tej sekcie pasjami lubią odmóżdżonych. 

Frajda niecodzienna w każdym razie dla fotografa - oto dawno nie robiłem zdjęć nieboszczykowi jakiemuś. Na razie, dla lepszego foto postanawiam opłukać ciało z piasku - chwyciłem je atoli i zanurzyłem w nadpływającej fali. Ale co to?! 

Ciało zadrżało silnie i to kilkakrotnie. Znaczy świeża ryba, co oceniłem jako były wędkarz, a także kucharz znający zachowanie świeżo zamordowanych karpi. Czemu bellona była bez głowy?

Oto zachlupotała woda niedaleko i zobaczyłem baraszkujące dwie foki, a w oddali jeszcze jedną. W tym roku fok było tu multum, w odróżnieniu od bursztynów.

Bellony mają w maju tarło po przeciwnej stronie Zatoki, w płytkich wodach Władysławowa. W tym czasie lokalni rybacy odławiają bellony masowo, zaciągając sieci po kilka razy dziennie. Nie wiem co robią z taką ilością ryby, bo na przykład na bazarze przy Mostku, bellona kosztowała 25 zł za kilogram i jak mówił sprzedawca: - „bardzo słabo schodziła”.


 
Foki widocznie tak były najedzone, że konsumowały jedynie głowę, jako najcenniejszy według nich kawałek. (Widziałem jak lis podejmuje z wody taką bezgłową  bellonę i zmyka w wydmy).




Postanawiam azaliż te stosunkowo świeże zwłoki skonsumować i w tym celu niosę je do domu.


W domu nastąpiło bebeszenie – wszystkie flaczki i to o dziwo razem z łuskami wtroił mój Kotek Sobieszewski.



 Gotowałem ci ja zupę rybną, a po domu o dziwo roznosił się zapach wywaru warzywnego - opalona cebula, marchewka, pietruszka, przyprawy. Nic z jakiś niemiłych rybich akcentów. Bellona okazała się pysznie kleista, a dodatkową atrakcją były jej zielone ości.


 Landrynkowego Zająca Czytelnicy dobrze znają, natomiast kapelusz słomkowy nadmorski 2024 wystąpi w jednym z następnych wpisów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz