Przewentylowany
mroźnym powietrzem, po wielu godzinach wróciłem z wycieczki do
przełęczy Żebrak.
Tak,
to prawda, że po wyczerpującym marszu zwykła herbata smakuje
jak boski nektar.
(Zdjęcia
z przełęczy we wpisie „Białośnieżna bajka”.)
A
tu, obok Kołyby jest niemniej bajkowo.
Mogę
rozkoszować się podwójną ciszą:
-
Po pierwsze primo zawsze jest tu cicho kiedy jestem sam.
-
Po drugie primo: śnieg tłumi odgłosy dodatkowo.
Zapada
niezapomniana zimowa bieszczadzka noc.
Świat
otulony śnieżną pierzyną, w chałupie cieplutko, w brzuchu
sytość, a więc w sposób naturalny nadpływa senność.
Usypiam
z jedną z tych niezwykle głębokich myśli, które mi ostatnio
przypominają, by zbytnio nie poddawać się wspomnieniom.
Nie
odwracaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przyjebie.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz