Miliony
osób wróciły na jakiś czas „z drugiej strony”.
Liczne grono
spośród nich, opisało swe przeżycia.
Te
wspomnienia są zadziwiająco podobne.
Jednak
ci, którzy wrócili „z drugiej strony” mają kłopot z
przekazaniem wrażeń, brakuje im odpowiednich słów. To zupełnie
tak samo, jakbyśmy próbowali napisać powieść, dysponując tylko
połową liter alfabetu.
I
tu jest wielka sztuka, jak opisać co czuliśmy „po drugiej
stronie”.
W
głębi nas jest kosmiczne tło, jednak fizyczny etap naszej
egzystencji jest nadzorowany przez mózg, a ten przesłania to
kosmiczne tło, gasi je – podobnie jak każdego ranka światło
wschodzącego słońca gasi blask innych gwiazd.
Dostrzegamy
tylko to, co przepuszcza filtr naszego mózgu, a zwłaszcza jego lewa
część językowo-logiczna, kształtująca nasze poczucie odrębnej
tożsamości zwanej jaźnią.
Ta
lewa półkula stanowi więc barierę którą trzeba przekroczyć,
aby zdobyć wiedzę wyższego rzędu.
Ritchie
„umarł” z powodu powikłań po zapaleniu płuc, i przez dziewięć
minut przebywał poza ciałem.
Był
w tunelu, odwiedził niebo i piekło, spotkał się ze świetlistym
bytem, a przede wszystkim odczuwał trudny do opisania dobrostan i
spokój.
Tak
narodziła się nowożytna era opisów z pogranicza śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz