wtorek, 17 marca 2015

Budynek trzeci

Czyli dom Czerwonego Kapturka.

W czasie bieszczadzkich wędrówek, na ścieżce gdzieś w głębi lasu spotkałem Czerwonego Kapturka.
   

Dzień dobry! - powiedziałem bardzo uprzejmie.
Czerwony Kapturek zmierzył mnie niechętnym wzrokiem i z wyraźnym wahaniem odpowiedział: - dzień dobry.

Oho, myślę sobie, Czerwony Kapturek nie w sosie. W takich przypadkach powinien poskutkować dobry krótki dowcip o konkurencji. - Czy wiesz, Kapturku, jak Królewna Śnieżka budzi krasnoludki?
 - 7 up! 
I poskutkowało. Kapturek się nieco rozchmurzył. 
 - Jeszcze coś opowiesz? Zapytał. Więc nawijam:

Trzech myśliwych przechwala się, kto więcej zwierzyny upolował. -Pierwszy mówi: - ja upolowałem sto zajęcy.
 -Drugi: - a ja upolowałem niedźwiedzia. 
 -Na to trzeci: - a ja upolowałem stado nołplisów!
 -Nołplisy? Co to takiego?
 -Nie wiem. Po prostu biegały i krzyczały: - „No, please!”

Tego też nie znałam, powiedział Kapturek. Jak opowiesz jeszcze jeden dobry dowcip, to zaproszę ciebie do siebie, a babci akurat nie ma w domu ....... Zabrzmiało to tak interesująco, że baśń popłynęła prawie sama:

Dawno, dawno temu była sobie Mała Osada, którą nawiedzał straszny smok. Za każdym razem pożerał dziewice i co mu tam w pazury wpadło. Starszyzna wioski wysłała poselstwo do Dużego Rycerza. - Ratuj nas! - prosili.
 - Rycerz odpowiedział: - Muszę pomyśleć, zastanowić się – przyjdźcie za tydzień. 
 Na drugi dzień smok ponownie spustoszył okrutnie Małą Osadę. Zdesperowani mieszkańcy wysłali poselstwo do Średniego Rycerza. - Ratuj nas! - błagali.
 - Muszę pomyśleć, przyjdźcie za trzy dni – odpowiedział Rycerz. Następnego dnia smok ponownie napadł na Małą Osadę. Zrobiło się całkiem krucho z dziewicami. Właściwie już wcale ich nie było, została tylko Mańka Dzyndzel, i nie było żadnej pewności, czy ona jest dziewicą, czy tylko tak się przechwala. A smok znał się przecież na dziewicach jak mało kto! Nie daj Boże smoka oszukiwać, dopiero by się rozeźlił! Rada w radę, wysłano poselstwo do Małego Rycerza.     
 - Ratuj nas, jesteś naszą ostatnią nadzieją, ale powiedz od razu, ile dni będziesz się zastanawiał, czy zaatakować smoka?
 - Na to Mały Rycerz rzekł: - Tu nie ma się nad czym zastanawiać, trzeba natychmiast spierdalać!
    Uprzyjemniając sobie w ten sposób wędrówkę, doszliśmy do polany, na której ukazał się dom Czerwonego Kapturka.
       


        


    Usiedliśmy na tarasie, zostałem poczęstowany herbatką z dziewanny i ciasteczkami owsianymi i teraz z kolei Kapturek opowiedział niespotykanie dowcipny dowcip:

  • Pewien facet leżał w łóżku i konał. Od czasu do czasu wracał do przytomności. Żona czuwała przy jego łóżku dzień i noc! Pewnego dnia znowu odzyskał przytomność i zaczął zmęczonym głosem mówić do żony: - W najgorszych czasach byłaś przy moim boku. Gdy mnie zwolnili z pracy, dodawałaś mi otuchy, później, kiedy moja firma zbankrutowała, też byłaś przy mnie. Jak straciliśmy nasz dom, także byłaś blisko. Nawet teraz, gdy jestem tak chory, nie opuszczasz mnie ani na chwilę..... 
     Wiesz co..... ? 
     Oczy żony wypełniły się łzami wzruszenia: 
     -Co mój kochany? - wyszeptała. 
    -Myślę, że przynosisz mi pecha!

PS. Informuję, że doszukiwanie się jakichkolwiek podtekstów osobistych w tych dowcipach jest nieuprawnione.
         Do zobaczenia na blogu na początku kwietnia i tą obietnicą kończę wpisy marcowe.

2 komentarze: