Słoneczny
poranek, nadpłynęło ciepłe powietrze.
Śnieg się dobrze lepi, po
południu zaczynam budować bałwana w kształcie Obcego. Albo
diabełka, bo Staszek dołożył różki.
Jeszcze
miał być ogon, zacząłem ulepiać ten ogon, na razie wyszedł
zapętlony ogonek.
Rano
zamierzałem dobudować nogi, UFO miało siedzieć z wyciągniętymi
nogami, lecz to już zostało w sferze projektów: - Rano bowiem było
już po bałwanie – bałwan odszedł. Odwilż.
Jednak
zatrzymałem czas na fotografii. Dołożyłem maleńką świecącą
diodkę do tego nocnego bałwana, kilka sekund naświetlania i wyszedł
magiczny Obcy pod gwiazdami.
Bo
zdjęcia to są zatrzymane chwile. Próbuję zatrzymać urodę
świata, niby na ułamek sekundy, ale to jest metafizyka. Ruchome
obrazy w filmie pozwalają schować się wielu szczegółom. One w
ten sposób umykają.
Patrząc
na jakąś znaczącą fotografię, przypominam sobie miejsce, zapach,
temperaturę, a nawet uczucia, które towarzyszyły mi w momencie
robienia zdjęcia. Jakbym przenosił się „tam”. Jest to
zupełnie jak dziura w czasie, jakbym do niej wskoczył i znalazł
się właśnie w tym czasie i w tym miejscu. I to chyba mnie tak
pociąga, dlatego fotografia jest jedną z moich pasji.
Czy
jestem maniakiem fotografowania wszystkiego?
Absolutnie
nie. Plany starannie przesiewam. Taka cecha również przynależy do
obserwatora....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz