sobota, 7 marca 2015

Zbyszkowo - Chryszczata

Trawa pocięta na makaron po kilku dniach wyschła i zmieniła kolor, już można działać. Mam także czas, dużo czasu, dlatego przy pracy mogę również myśleć. Bo gdybym czasu nie miał, tobym tylko pracował.
       A czas jest słuszny, bo poobiedni, zasiadam więc wygodnie i ...... coś mnie uwiera w pupę, coś leży pod śpiworem na którym usiadłem. Sięgam - to szyszka. Wypadła z torby pełnej szyszek, bo torbę trzymam w namiocie, aby mieć zawsze suchą rozpałkę.
I na hasło „uwiera - dokucza” przypomina mi się momentalnie anegdota:

Przychodzi baba do lekarza.
 - Panie doktorze, wyrostek mi dokucza.
- A w mordę gówniarza, to się zaraz odczepi.
   



Motyle siadające na rękach i nogach to zwykła sprawa. Dzieło stopniowo nabiera kształtów. Gotowe! Teraz trzeba korę umocować na zbielałym kiju wyciągniętym z potoku.
    


I tak powstał kolejny mebel - moje gospodarstwo rozwija się. Robię historyczne fotografie. Kolor serwetki na stole wskazuje, że wokół jest lipiec, a kora bukowa ma niepowtarzalnie ciekawe odcienie.
    



W końcu napis ustawiam na wybranym dla niego miejscu: w drzwiach kuchni – tu mam go na oku. Jest bardzo miło oraz niezwykle przyjemnie. Patrzę na to dzieło z miłością i czuję się jak …... w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz