Czyli
dom Czerwonego Kapturka.
W
czasie bieszczadzkich wędrówek, na ścieżce gdzieś w głębi lasu
spotkałem Czerwonego Kapturka.
Dzień
dobry! - powiedziałem bardzo uprzejmie.
Czerwony
Kapturek zmierzył mnie niechętnym wzrokiem i z wyraźnym wahaniem
odpowiedział: - dzień dobry.
Oho,
myślę sobie, Czerwony Kapturek nie w sosie. W takich
przypadkach powinien poskutkować dobry krótki dowcip o konkurencji.
- Czy wiesz, Kapturku, jak Królewna Śnieżka
budzi krasnoludki?
- 7 up!
I poskutkowało. Kapturek się nieco rozchmurzył.
- Jeszcze coś opowiesz?
Zapytał. Więc nawijam:
Trzech
myśliwych przechwala się, kto więcej zwierzyny upolował.
-Pierwszy mówi: - ja upolowałem sto zajęcy.
-Drugi: - a ja upolowałem niedźwiedzia.
-Na to trzeci:
- a ja upolowałem stado nołplisów!
-Nołplisy? Co to takiego?
-Nie wiem. Po prostu biegały
i krzyczały: - „No, please!”
Tego
też nie znałam, powiedział Kapturek. Jak opowiesz jeszcze
jeden dobry dowcip, to zaproszę ciebie do siebie, a babci akurat nie
ma w domu ....... Zabrzmiało to tak interesująco, że baśń
popłynęła prawie sama:
Dawno,
dawno temu była sobie Mała Osada, którą nawiedzał straszny smok.
Za każdym razem pożerał dziewice i co mu tam w pazury wpadło.
Starszyzna wioski wysłała poselstwo do Dużego Rycerza.
- Ratuj nas! - prosili.
- Rycerz
odpowiedział: - Muszę pomyśleć, zastanowić się – przyjdźcie
za tydzień.
Na drugi dzień
smok ponownie spustoszył okrutnie Małą Osadę. Zdesperowani
mieszkańcy wysłali poselstwo do Średniego Rycerza.
- Ratuj nas! - błagali.
- Muszę pomyśleć, przyjdźcie za
trzy dni – odpowiedział Rycerz.
Następnego dnia smok
ponownie napadł na Małą Osadę. Zrobiło się całkiem krucho z
dziewicami. Właściwie już wcale ich nie było, została tylko
Mańka Dzyndzel, i nie było żadnej pewności, czy ona jest
dziewicą, czy tylko tak się przechwala. A smok znał się przecież
na dziewicach jak mało kto! Nie daj Boże smoka oszukiwać, dopiero
by się rozeźlił! Rada w radę, wysłano poselstwo do Małego
Rycerza.
- Ratuj nas, jesteś naszą ostatnią
nadzieją, ale powiedz od razu, ile dni będziesz się zastanawiał,
czy zaatakować smoka?
- Na to
Mały Rycerz rzekł: - Tu nie ma się nad czym zastanawiać, trzeba
natychmiast spierdalać!
- Pewien facet leżał w łóżku i konał. Od czasu do czasu wracał do przytomności. Żona czuwała przy jego łóżku dzień i noc! Pewnego dnia znowu odzyskał przytomność i zaczął zmęczonym głosem mówić do żony: - W najgorszych czasach byłaś przy moim boku. Gdy mnie zwolnili z pracy, dodawałaś mi otuchy, później, kiedy moja firma zbankrutowała, też byłaś przy mnie. Jak straciliśmy nasz dom, także byłaś blisko. Nawet teraz, gdy jestem tak chory, nie opuszczasz mnie ani na chwilę.....Wiesz co..... ?Oczy żony wypełniły się łzami wzruszenia:-Co mój kochany? - wyszeptała.-Myślę, że przynosisz mi pecha!
Uprzyjemniając
sobie w ten sposób wędrówkę, doszliśmy do polany, na której
ukazał się dom Czerwonego Kapturka.
Usiedliśmy
na tarasie, zostałem poczęstowany herbatką z dziewanny i
ciasteczkami owsianymi i teraz z kolei Kapturek opowiedział
niespotykanie dowcipny dowcip:
PS.
Informuję, że doszukiwanie się jakichkolwiek podtekstów
osobistych w tych dowcipach jest nieuprawnione.
Do zobaczenia na blogu na
początku kwietnia i tą obietnicą kończę wpisy marcowe.
w domku kapturka brak balustrad
OdpowiedzUsuńA po co Ci balustrady?
OdpowiedzUsuń