25
lutego 2015.
Wracamy z Nowego Łupkowa. Pochmurno,
mgliście, ale nie pada. W plecakach poczynione zakupy. Najkrótsza
droga (8 km) prowadzi przedwojennym nasypem kolejki bieszczadzkiej.
Minęliśmy już skrzyżowanie na Żebraka, gdy usłyszeliśmy
znajomy radosny dźwięk.
Lecą
żurawie!
Kto
raz usłyszał krzyk lecących żurawi, już go z niczym nie pomyli:
- Lecimy! Żyje się! Błogosławiony dzień, jaki by on nie
był! Tu leci Radość!
Można
się także zakochać w krzyku żurawi. To są cudne chwile.
Poczułem
ciepło w sercu, jakby zaświeciło w nim maleńkie słoneczko. Dobry
nastrój zmienił się w jeszcze lepszy, a przecież uczucia nie
kłamią.
Żurawie
lecą od zachodu i przelatują akurat nad Kołybą! Ten krzyk
lecących żurawi jest niepowtarzalny. Są! Pierwszy klucz wyłonił się z mgły!
Zdjęcie
z szosy, kierunek na Maniów .(klik aby powiększyć)
Na początku lecą
dwa klucze: - jeden liczy pięćdziesiąt, drugi siedemdziesiąt
ptaków. Henryk Bieszczadnik policzył potem ze zdjęcia, żeby
nie było kichy.
Żurawie
odleciały poza budynek w którym w lecie jest sklep i jakby …..
usiadły? Takie wrażenie było, bo dźwięk przestał się
przemieszczać. A one po prostu krążyły, bo nie mogły sobie
pozwolić na przedwczesne wylądowanie (utrata energii)
Wchodzimy
na górę, a tu Stachu wypada z domu w kapciach z aparatem, ze
znajomą gorączką w oczach, bo żurawie nadlatują ponownie nad
dach Kołyby.
Stachu
to pasjonat fotografowania, podobnie jak Henryk Bieszczadnik i
autor. Jak to miło być wśród swoich....
Okazuje
się, że na górze wieje nieźle od strony Kruhłycy, góry
mają czapy z mgły. Silny wiatr spycha ptaki z powrotem, one nie
mogą sforsować pasma Wysokiego Działu!
Zdjęcie z góry prosto na zamgloną Kruhłycę.
Leci
następny klucz! Niebo ożyło!
Ptaki ponownie odepchnięte wiatrem
od Kruhłycy, krążąc, odleciały chwilowo nad Maniów.
Obserwujemy
z góry wysiłki ptaków, więcej: -
ja
jednoczę się z nimi i ich przejściową niemocą.
„Żurawie:
- trzymam kciuki za was! Wysyłam wam dobre myśli!”
Następna
wiadomość idzie do ducha wiatru: - „kolego, tu nadaje błękitny
krystaliczny wicher z Kalendarza Majów, przepuść ptaki!”
Próby
forsowania górskiego grzbietu trwały jeszcze długie minuty. Potem
ucichło – towarzystwo przefrunęło ponad przeszkodą.
Zdjęcie nr 3 - Stachu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz