Wstał
mglisty dzień. Trawy są już bardzo wysokie, na nich silna rosa. Wczoraj padało. Nie muszę już schodzić codziennie do potoku przez
ociekające wodą gąszcze – mam zapas wody w butli
pięciolitrowej.
Namiot
w tych wysokich trawach jest już ledwo widoczny.
Koło
południa wyszło słońce i postanowiłem zrobić wizytówkę z
nazwą miejsca: - Zbyszkowo Chryszczata. Pociąłem trawę na makaron i na korze bukowej
wyłożyłem do wyschnięcia.
Trawa
się suszy, przy cięciu wyłączam się zupełnie.
(Bo
jest taka cisza, że przerywa ją tylko milczenie).
A
tu dzień zrobił się cudny, wokół jak w raju, kto by siedział na
miejscu? Pochodzę więc po tym Edenie!
Aniele!
Dziękuję....
Witam Zbyszku
OdpowiedzUsuńStworzyles bardzo fajny blog. Milo sie to czyta.
Pozdrawiam serdecznie
Basia z Sydney