Misdroy - to Międzyzdroje po niemiecku. Kilka kilometrów za
Misdroy jest miejscowość Zalesie. Wysoka skarpa zbocza przy szosie. W skarpie
wrota stalowe. Zamknięte na kłódkę z napisem; „Wojsko Polskie”. To wejście do
tunelu – fabryki, w której montowano gotowe pociski V -1. Do końca nie wiadomo,
czy to pocisk, czy samolot. Żyrokompasy – bardzo ważne urządzenia, stabilizujące
lot, dostarczane były między innymi z fabryki w górach świętokrzyskich. Tu
składano V – 1 w całość. Wystrzeliwano je w kierunku wyspy Wolin. Tu były one także
oblatywane, przez młode dziewczyny z Hitlerjugend. Bo te dziewczyny miały
wiarę! Były po jakim takim przeszkoleniu szybowcowym i paru godzinach na
samolocie. Kamikadze. Bomba przecież miała zabijać, a nie lądować. Wehrner vo
Braun miał bowiem problem – wibracje. Zamontowano maleńką kabinę z łącznością
radiową. Tylko prawie dziecko mogło się do niej zmieścić. Dlatego dziewczyny,
bo mniejsze od chłopców. Kilkadziesiąt bomb z dziewczynami spadło. Nie było
spadochronów. Bo nie było miejsca na spadochrony. Pilotki miały zadanie: mówić
przez radio, co się dzieje z bombą. I zadanie wykonały: mówiły do ostatniej
sekundy. Problem dzięki nim rozwiązano. Można było walić na Anglię! Leciały
setki bomb – samolocików. -------------------------------------------------------Anglicy
( i Polacy z dywizjonu 303 ) mieli cztery sposoby: dogonić bombę i podbić jej skrzydło skrzydłem
samolotu. Wtedy żyrokompas głupiał i bomba
szła w korkociąg. Bum! Drugi sposób: zestrzelić. Ale nie za blisko. Bo ładunek
wybuchowy w czubie był silny i mógł porazić strzelca. Trzeci sposób to już
artyleria przeciwlotnicza. I czwarty: sieci wiszące na balonach. Zalesie..... Stąd i z Penemuende odpalano pociski na Anglię, na
Londyn. Zaleźli Niemcy za skórę Anglikom tymi rakietami. Ale to mało – Wehrner von Braun już był
na finiszu z rakietami V – 2. Anglicy wydali więc wyrok na dwa centra
niemieckie strzelające bombami: na Penemuende i Zalesie. O Penemuende opowiadał
pan Wołoszański: 560 bombowców i 1700 ton bomb zrobiło swoje. Ja opowiem o
Zalesiu..........................................
Wyleciały
angielskie bombowce. Nad Morzem Północnym skręciły na Hamburg. Sypnęły na tym
zakręcie paskami folii aluminiowej, która spadając zakłóciła niemieckie radary.
Niemieccy operatorzy stracili na chwilę widzenie. To wystarczyło. Jeden
lancaster lecąc nisko, zakręcił w kierunku Wyspy Uznam. Przemykał się niezauważony
lecąc tuż nad falami.......Czas tego lotu był ściśle dobrany: Bombowiec miał
znaleźć się nad Zalesiem, gdy średni personel techniczny będzie zdążał do
pracy. To miało być uderzenie w ludzi. Personel tego szczebla, mieszkał w
osiedlu domków jednorodzinnych, w odległości kilometra od wejścia do tunelu.
Pomiędzy osiedlem a tunelem, był jeden lekki schron przeciwlotniczy - na
kilkadziesiąt – może 100, osób. Strop w tym bunkrze miał 20 cm grubości i był
osypany warstwą jednego metra ziemi........Ranek. Niemiecki personel jest w
drodze do tunelu, są już blisko połowy drogi, gdy zawyła syrena alarmu
przeciwlotniczego. Dostrzeżono angielski samolot. Ludzie rzucili się w kierunku
bunkra......Po kilku minutach większość była już w bunkrze i zakręcono drzwi.
Nieliczni zdążyli wpaść do wlotu tunelu, gdzie też zamykano właśnie wrota.
Lancaster tuż przed plażą poderwał się w górę i wyskoczył ponad las. Załoga
ćwiczyła wiele razy nalot na mapie terenowej. Miało być dwukrotne
bombardowanie. Bomby niewielkie, po 100 kg., sypane po 15 sztuk. Pierwszy nalot
nieudany – żadna bomba nie trafiła. Nawrót. I drugie sypnięcie. Trafiła jedna
bomba.........A więc jestem na miejscu. Zsiadam z roweru. Jest puste pole,
znaczone nielicznymi fundamentami i ten jeden dobrze widoczny wzgórek, który
kryje w swoim wnętrzu bunkier. Wydęte stalowe drzwi z kołem kierownicy do
zamykania, wiszą na jednym zawiasie.....W stropie dziura o średnicy talerza
daje światło..........Przejęło mnie jakieś niemiłe uczucie. Na ścianach
znajdowała się warstwa jakby szarego mydła. Przyjrzałem się tej warstwie: -
jest w niej guzik i skrawek materiału w kwiatki....To rozprasowani na ścianie
ludzie! Zrobiło się nieprzyjemnie. Wyszedłem szybko. Nie wiem, co to była za
bomba, ale skutki jej wybuchu były porażające. W tym nalocie zginęła większość
średniego personelu i Niemcy już tego braku nie nadrobili. Ośrodek w Zalesiu,
podupadł i nie podniósł się już do chwili, gdy te tereny zajęli Rosjanie. -----------------------------------------------------------------------------------------Wehrner
von Braun, dożył w dobrobycie do emerytury w USA. To on zbudował amerykańskie
rakiety kosmiczne Saturn. ( Na zdjęciu lancaster jak spod igły.. )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz