sobota, 9 czerwca 2012

Bywają takie pożegnania...


 Więc ciocia Lucia została aresztowana w Warszawie w 1943 roku, jak opisałem w poście poniżej. ---------------Nasza rodzina natychmiast się skrzyknęła – znali realia okupacji – i złożyła się na okup. Niemcy brali łapówki, jak każda nacja. Można było człowieka wykupić. Pośredniczył jakiś adwokat mający dojście na Szucha. Wziął pieniądze i powiedział, że przekazał, a ciocia zostanie zwolniona za dwa dni. Żeby spokojnie czekać na nią. W dniu, kiedy miało być zwolnienie rodzina była w komplecie w domu, na obrzeżu Legionowa. Bardzo się denerwowali. Powoli zaczynał zapadać zmrok.....Nagle, ktoś pierwszy zauważył idącego człowieka na drodze przy lesie. Gdy ten ktoś skierował się do furtki, rodzina rozpoznała ciocię! Radość wielka zapanowała. Siedzieli w oszklonej werandzie – był stamtąd widok na furtkę. Ciocia szła trochę dziwnie – takie małe kroczki stawiała. Była bardzo blada. Szła wolniutko. Podeszła do szyb werandy, weszła nawet na trzy schodki, które tam były. Stanęła w odległości metra......Patrzyła jakoś tak...... Rodzina zaczęła krzyczeć z radości i wołać, żeby ciocia obeszła dom. Wejście było wtedy od ogrodu. Ciocia zeszła ze schodków i znikła za rogiem budynku – rodzina rzuciła się do drzwi wejściowych. Wypadli na dwór......a tam nie było nikogo!. Cioci ani śladu. Znikła..........Okazało się później, że o tej właśnie godzinie ciocia Lucia skonała na Szucha. -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------( Adwokat nie przekazał jednak pieniędzy, dostał za to wyrok, ale to już inna bajka. )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz