Firma „Wittchen” otwiera
pięćdziesiąty sklep w Polsce........... Siedziba firmy 3000 m kw. W Polsce
zatrudnia 400 osób, w Azji - tysiąc . Centrum logistyczne i export,
export......Jak pan Jędrzej to osiągnął? .......---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Tybet.
Okolice Lhasy. Wczesny świt. Z klasztoru Mindrolling wychodzi korowód mnichów.
Wśród nich biały człowiek z włosami do ramion. I wierszami Stachury w plecaku.
Idą ścieżką w góry — na lodowiec.
Dla mnichów to ważny dzień. Przejdą na kolejny
stopień wtajemniczenia. Jeżeli zdadzą egzamin. Po kilku godzinach docierają do
celu. Młodzi chłopcy rozbierają się i kładą na lodzie. Biały obserwuje ich
wychudzone ciała. Każde mistrz przykrywa mokrym prześcieradłem. Od samego
patrzenia robi się zimno.
Teraz muszą udowodnić, że potrafią już panować
nad własnym organizmem. Czyli wykrzesać z siebie tyle energii, aby nie tylko
odegnać zapalenie płuc, ale przede wszystkim osuszyć wilgotne prześcieradła.
Minęły dwie godziny. Zrobili to. Wszyscy. Młody chłopak z Europy długo nie mógł
się otrząsnąć po tym, co zobaczył. -------------------------------------------------
-------------------------------Tao, czyli słuszna droga
Pięcioksiąg konfucjański. Księga Dokumentów. W niej chińscy mędrcy zapisali, czym jest tao. To esencja wszechświata, stanowiąca podłoże wszelkich zmian. Swoisty model zachowania. Albo słuszna droga. Tej Jędrzej Wittchen szukał długo.
Pięcioksiąg konfucjański. Księga Dokumentów. W niej chińscy mędrcy zapisali, czym jest tao. To esencja wszechświata, stanowiąca podłoże wszelkich zmian. Swoisty model zachowania. Albo słuszna droga. Tej Jędrzej Wittchen szukał długo.
Wigilia 1989 roku. Poznań. Jędrzej Wittchen
wraca z Azji do kraju. W portfelu 400 dolarów. W plecaku wytargowane gdzieś na
bazarze w Malezji skórzane portfele i torby. Kilka na zapas. Ten zapas rozszedł
się błyskawicznie — za gotówkę, z olbrzymią marżą.
Wittchen idzie za ciosem. Sprowadza z Malezji
— niedużą jeszcze — partię skórzanych drobiazgów. Rozwozi je maluchem po
sklepach. I szybko inkasuje spore pieniądze. Przekonuje się do biznesu. Znów
wyjazd do Malezji... Znajomy sklepikarz prowadzi go do fabryczki. Dziesięć
kobiet przy maszynach do szycia. Efekt: powraca do kraju z pierwszą partią
skórzanych wyrobów z wytłoczonym napisem Wittchen. Żeby wyróżnić się z tłumu
bez- imiennych z nazwy zakładów produkcyjnych, przedsiębiorstw i fabryk. Dalej
historia potoczyła się sama. ---------------------------------------------------------------------- Wu wei, czyli niedziałanie
Tao mówi: „gęś nie musi się kąpać, by stać się białą, ani Ty nie musisz niczego
robić, tylko być sobą”. Jednym z podstawowych pojęć w taoizmie jest „wu wei”.
Czyli brak działania. Lub
raczej działanie bez wysiłku, w harmonii z Tao. Proces akceptowania i
harmonizowania swego działania z nurtem wszechświata (dla jednych to mądrość,
dla innych — bełkot). Doświadczając tao i w ten sposób poznając je, człowiek
nabywa naturalnej cnoty tej, która pozwala na osiągnięcie harmonii wu wei.
Czyli zostaw sprawy swemu biegowi. Co ma być, to będzie. -------------------------------------
Lokalna firma z Poznania szybko zmienia się w
ogólnopolską. Rozkręca się. Zatrudnia handlowców. Transport idzie za
transportem. Wkrótce pierwsza porażka.
— Trzy lata zmagałem się z produkcją u nas.
Bezowocnie. Myślałem, że w kraju, który słynie ze skóry, nietrudno będzie
ruszyć. Zatrudniłem najlepszych kaletników, kupiłem najlepsze skóry, maszyny,
nici, kleje. Wszystko najlepsze, a jednak nie wypaliło... Nasze torby czy
portfele nijak się nie miały do tych z Azji. Nie traciłem czasu na dalsze
wnikanie, dlaczego tak się dzieje. Przeniosłem większość produkcji do Azji —
przyznaje Wittchen.
Straty nie zabolały. Bo taoista nie walczy z
wiatrakami, lecz daje się nieść nurtowi rzeki, w której
pływa............... .... -------------- ---------------------- Cel: bez celu
Tao jest jak rzeka, która płynie, nie zwracając uwagi na krajobraz. Głosi, że wprowadzanie zmian i stawianie oporu nurtowi życia prowadzi do smutku i nieszczęścia. Człowiek nic w życiu nie musi przewidywać. Robi, co robi — to daje mu szczęście. Tak powie mistrz. Ale uczeń się skrzywi. Życie bez celu? Czy ma sens?
Tao jest jak rzeka, która płynie, nie zwracając uwagi na krajobraz. Głosi, że wprowadzanie zmian i stawianie oporu nurtowi życia prowadzi do smutku i nieszczęścia. Człowiek nic w życiu nie musi przewidywać. Robi, co robi — to daje mu szczęście. Tak powie mistrz. Ale uczeń się skrzywi. Życie bez celu? Czy ma sens?
— Dla żeglarza liczy się to, że płynie, a nie
port, do którego zawinie. Moim celem w życiu była droga do celu, a nie on sam.
Może dla kogoś to banał, ale… Nawet budując firmę, nie sądziłem, że stanie się
tym, czym jest dzisiaj. Radowało mnie samo tworzenie. Nie wybiegałem myślami na
lata wprzód, malując w wyobraźni wizję znanej międzynarodowej firmy i znanej
marki. To przyszło z czasem — przekonuje Wittchen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz