Na
początku 2017 roku wyświetlano w Polsce film Martina Scorsese –
„Milczenie”.
Reżyser
wychowany w katolickiej rodzinie, zadaje podobno ważne pytania
dotyczące chrześcijaństwa. Rzecz dzieje się w XVI wiecznej
Japonii, gdzie wyznawcy Jezusa są bez powodu prześladowani,
torturowani i mordowani.
Można
podejrzewać, że film nakręcono na zamówienie Watykanu (premiera
listopad 2016) , bowiem fakty wyglądają następująco:
W 1549 r. do Japonii przybyli pierwsi chrześcijańscy misjonarze. W ciągu następnych 60 lat misja „nawróciła” na swoją wiarę ponad 300 tys. Japończyków. Jednak kapłani przysporzyli sobie także wielu wrogów, którzy nie wahali się skazywać ich na cierpienia i śmierć.
W 1549 r. do Japonii przybyli pierwsi chrześcijańscy misjonarze. W ciągu następnych 60 lat misja „nawróciła” na swoją wiarę ponad 300 tys. Japończyków. Jednak kapłani przysporzyli sobie także wielu wrogów, którzy nie wahali się skazywać ich na cierpienia i śmierć.
Powodem był brak poszanowania zasad -
nachalne nachodzenie ludzi w domach, pogarda dla buddyzmu,
manipulowanie, czy wręcz sterowanie ludźmi.
W
końcu władze wydały dekret:
1.
Japonia jest krajem kami (kami no kuni). Należy
odrzucić propagowanie szkodliwych nauk z krajów kirishitan
(termin używany w odniesieniu do katolików w Japonii w XVI i
XVII wieku)
2. Nie do przyjęcia jest nachodzenie ludzi w
naszych prowincjach i namawianie ich do niszczenia sanktuariów shint
i buddyjskich świątyń. (...)
3. Władze centralne uważają,
że ponieważ bateren potrafią kierować parafianami według
własnej woli, przy pomocy swej przebiegłej doktryny, doprowadzili
do pogwałcenia prawa w Kraju Słońca [Japonii]. Jako że taka
praktyka jest nie do przyjęcia, bateren nie będą mogli
pozostać na japońskiej ziemi i w ciągu dwudziestu dni muszą
przygotować się do powrotu do swojego kraju. (…)
Nie żadne "nawrócili na swoją wiarę", tylko wpieprzyli się z buciorami bez zaproszenia do czyjegoś domu. Gdyby Japończycy byli miękkimi naiwniakami skończyliby jak dziesiątki kiedyś potężnych i dumnych cywilizacji Ameryki Południowej i Afryki - w roli niewolników, żebraków, w najlepszym razie biedaków. A tak Japonia zachowała swoją odrębność i wyjątkowość, a zapóźnienie cywilizacyjne sumiennie nadrobiła w XX wieku i dziś jest jednym z najlepiej zorganizowanych i najbezpieczniejszych krajów. I, o dziwo, bez " zbawiennego wpływu" jedynie słusznej katolickiej nauki i moralności.
popijajac_piwo
"W 1549 r. do Japonii przybyli pierwsi chrześcijańscy misjonarze."
Gdyby tylko mogli, to już by na księżycu byli...
A teraz porownajmy jak rozwinieta jest Japonia, a jak Polska. Mozna byc dojsc do wniosku ze Japonczycy obronili swoj kraj.
Zaprawdę, słuszne to i sprawiedliwe. Gdyby tylko wszystkie państwa tak postępowały z watykańskimi kolonizatorami...
---------------------------------------------------------------------------------------
Na koniec przypominam anegdotę, którą lubię nad wyraz.
Młody ksiądz w zapale niedzielnego kazania, gromkim głosem grzmi z ambony:
Zaprawdę powiadam wam: - jeśli błądzicie, nawróćcie się!
Potem już ciszej dodaje: - muszę się pochwalić, że mam względem nawracania spore zasługi.
Otóż lubię stanąć w niedzielne popołudnie w rynku tuż obok naszej miejscowej knajpy i czekam aż drzwi się otworzą i wyjdzie jakiś mój parafianin w stanie wskazującym.
Podnoszę wtedy palec do góry wskazując niebo i wołam: - Nawróć się!!
I o dziwo wszyscy nawracają.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz