Okolica
wręcz urocza.
Wiatr ucichł zupełnie, a jeszcze kilkadziesiąt
minut wcześniej na cmentarzu nr 118 wiało sakramencko.
Rezerwat
znajduje się w powiecie nowosądeckim, na wzniesieniu Bukowiec (530
m)
Skały
są podobne do tych ze Skamieniałego
Miasta w
Ciężkowicach,
tylko jest ich znacznie mniej.
Dawna
cerkiew greckokatolicka z 1805 roku pw. św. Paraskewy. Przeniesiona
w 1948 roku ze wsi Kamianna koło Krynicy.
Przeniesiona
i przemieniona w kościół.
Została
przeniesiona.... Dlaczego? Bo słowa: - „uchronić przed
zniszczeniem” to już słyszałem po wielokroć.
Nastąpiły
wysiedlenia Łemków jako odpowiedzialność zbiorowa za
Powstanie Ukraińskie 1945 -1947 przeciwko komunistom, a
dokładnie za rajd sotni „Brodycza”, z przełomu
1946/1947 roku. Sotnia dotarła tu ze Smolnika nad Osławą.
Ten rajd UPA sięgnął Gorlic, Ropieńki, Uścia
Gorlickiego.
Nieudane Powstanie.
Żeby nie sięgać głębiej: - czy Powstanie Warszawskie było udane?
Wspomina
Iwan Dmytryk.
(W 1947 roku razem ze swym oddziałem, przeszedł z bronią w ręku
aż do Bawarii do strefy amerykańskiej):
“Jeszcze
w czasie żniw 1946 roku sotenny “Brodycz”wysłał
w kierunku Krynicy bojówkę “Szuchaja”,
żeby przygotowała teren do przemarszu sotni. Bojówka była już w
tamtych stronach w 1945 roku. Wtedy sprawa przedstawiała się źle,
bo ludność otumaniona rusofilstwem odnosiła się wrogo do UPA.
Po blisko dwóch latach sytuacja się zmieniła. Ludność, chociaż
nie masowo, ale jednak pomagała upowcom.
W 1944 roku armia niemiecka zaminowała znaczny obszar od Krakowa
po Krosno i
Jasło aż
po Słowację.
Ten martwy pas był dla nas niby pryszcz na nosie, i koniecznie
należało go usunąć.
Do
przeprowadzenia operacji zgłosił się dowódca bojówki technicznej
“Kryłatyj”
z kilkoma strzelcami. Czekała ich ciężka i niebezpieczna robota.
Pola były zaminowane różnorodnymi minami, połączonymi ze sobą
nawzajem. Wybuch jednej miny wywoływał eksplozję kilku następnych.
“Kryłatyj”
i jego chłopcy pracowali przez kilka miesięcy – od wiosny do lata.
Ukończyli pracę pomyślnie, torując nam ścieżkę przez
zaminowane pola.
“Kryłatyj”
wrócił w pierwszych dniach września 1946 i zaraz następnego dnia
sotnia zaczęła przygotowywać się do wymarszu na zachód. Mieliśmy
duże zapasy żywności, bo zamierzaliśmy spędzić zimę w tamtych
okolicach. Teraz, kiedy dostaliśmy rozkaz wymarszu, sotenny
“Brodycz”
pokazał wszystkie nasze kryjówki sotni “Chrina”.
(…)
Omijając
wsie, maszerowaliśmy w nocy. Pierwszego dnia zatrzymaliśmy się w
Polanach Surowicznych,
drugiego – w Barwinku.
Wsie stały niemal opustoszałe. Trzeciej nocy dotarliśmy do Polan,
za którymi zaczynał się już “martwy pas”.
Tu
spotkaliśmy łączników, którzy dobrze znali teren. Zamaskowanymi
ścieżkami podeszliśmy do zaminowanego pola. Pluton “Korpa”
szedł na przedzie.
Szliśmy
gęsiego, trzymając się rozwiniętego drutu – bardzo powoli i
ostrożnie, krok, za krokiem. Byliśmy zmęczeni nie tyle długą
drogą, ile stanem napięcia nerwów. Jednak przeszliśmy
szczęśliwie. Łącznicy pozacierali wszystkie ślady. Dalej gęstymi
lasami skierowaliśmy się na Magurę
Świerzowską.
Przybycie
naszej sotni obudziło czujność polskiej milicji. Do
Gorlic, Krynicy i Nowego Sącza ściągnięto
dużo wojska. Polacy pytali ludzi, ilu nas jest, jak jesteśmy
ubrani, uzbrojeni i tak dalej. Najbardziej ich interesowało, skąd
się tu wzięliśmy i dokąd idziemy”
Tak
się rozpoczynał rajd bieszczadzkiej sotni UPA na zachodniej Łemkowszczyźnie.
A
w Kamiannej były dwie świątynie. Druga została zbudowana w 1930
roku i ta została.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz