Skoro
nie da się matematycznie opisać zjawisk złożonych, to czy jest
jakiś inny sposób, aby to zrobić?
Nad
takim właśnie zagadnieniem zaczął pracować Wolfram, bo
było dla niego jasne że wszechświat przestrzega jakieś reguły.
Przecież
w przyrodzie są struktury, regularności i cykle, a więc
wszechświat nie może być i nie jest siedliskiem przypadkowości i
chaosu.
Dla
Wolframa było więc jasne, że musi być coś bardziej
ogólnego od czystej matematyki, za pomocą czego można będzie
opisać złożoność, czyli wszystko.
Musi
coś być i wiedział, że prędzej czy później on to coś
znajdzie.
Wiedział,
wierzył, uporczywie szukał i znalazł, bo musiał znaleźć!
Tą
jedyną rzeczą która spełniała wszystkie warunki był program
komputerowy.
Wielka
tajemnica natury
Wolfram
próbował teraz odkryć, jaki rodzaj nauki można zbudować,
wychodząc od najbardziej ogólnych reguł ujętych w programach
komputerowych,
Najprostszy
program, od którego Stephen zaczął swój fantastyczny
kwantowy rajd, nazywa się automatem komórkowym.
W
streszczeniu taki program rozrasta się w działaniu i zachowuje jak
wąż, który zjada własny ogon. Takie działanie nosi nazwę
rekursji.
Okazuje
się, że w przypadku jednowymiarowego, dwukolorowego automatu
komórkowego z regułą zależną od sąsiednich komórek, istnieje
256 możliwych programów.
Bardzo
szybko okazało się, że niektóre reguły i niektóre dane
początkowe nie prowadzą do niczego interesującego.
W
miarę powstawania kolejnych linii komórek, początkowy układ
zanikał. Natomiast w niektórych przypadkach pewien konkretny układ
zaczynał powtarzać się w nieskończoność.
Od
czasu do czasu zdarzało się jednak coś znacznie bardziej
interesującego.
W
pierwszej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęła
się era tanich komputerów osobistych, więc Wolfram mógł
generować swoje automaty komórkowe na ekranie komputera, a nie na
kartce papieru.
Tak,
tak – do tej pory robił to ręcznie na kartce papieru!
(Tu
wtrącenie od autora bloga: - przypomina mi się, jak przez dziesięć
lat poszukiwałem działających Liczb Planetarnych za pomocą
ołówka, kartki papieru i kalkulatora – sprawdzając żmudnie
kolejne wyliczone Liczby metodą prób i błędów na wykresie
świecowym dziennym Wig 20, a także Dow Jones).
Obserwowanie
linii komórek maszerujących miarowo w górę ekranu, jest jak
oglądanie ciekawego filmu. (Podobnie mamy my, inwestorzy daytraderzy obserwując powstawanie świeczek na wykresie świecowym wybranego rynku, w małym interwale)
Od
czasu do czasu układy czarnych komórek tworzą na ekranie obiekty,
które pozostają trwałe, mimo, że są nieustannie przetwarzane,
niszczone, a potem regenerowane przez działający w komputerze
program.
Stephen
godzinami bawił się swoimi automatami komórkowymi, zafascynowany
wędrującymi po ekranie kształtami. Pewnego dnia zauważył coś
naprawdę wyjątkowego.
„Odkryłem
układ, który się nigdy nie powtarzał”.
W
biologii, gdzie czynnikiem sprawczym jest ślepy dobór naturalny,
złożoność organizmów stanowi rezultat skomplikowanej serii
procesów fundowanych przez miss Ewolucję w ciągu miliardów
lat.
W
otaczającym nas świecie, proste przyczyny prowadzą do powstania
prostych zjawisk, a złożone przyczyny do powstawania zjawisk lub
rzeczy skomplikowanych.
Nasz
bohater odkrył wyjątek od tej reguły: - złożone zjawisko,
które miało prostą przyczynę.
Czytelnicy
pamiętają myśl Edwarda Stachury: „Wyjątek nie potwierdza
reguły – on ją kompromituje”.
Dla
Wolframa był to moment, który zmienił jego życie.
Wpatrując
się w ekran komputera na którym bez końca ewoluował „obiekt”,
zadawał sobie pytanie:
„ -
Czy to tu kryje się pochodzenie złożoności wszechświata ?
Kiedy
powstaje róża, galaktyka, albo ludzki umysł, czy natura po prostu
stosuje i wciąż powtarza te same proste reguły?
Czy
to jest ta wielka tajemnica?”.
Od
tej chwili pochodzenie złożoności stało się dla Wolframa
obsesją.
W
momencie, gdy doznał swego objawienia, pracował w California
Institute of Technology w Pasadenie. W połowie lat
osiemdziesiątych przeniósł się do Princetown, do placówki
naukowej, która była dawniej Instytutem Einsteina.
W
końcu założył własną firmę – Ośrodek Badań Układów
Złożonych i zaczął wydawać pierwsze naukowe czasopismo o
złożoności.
Stworzył
nowy język komputerowy- Mathematica, którym posługiwał się
w badaniach.
Otworzył
drugą własną firmę – Wolfram Research. Zatrudniał w
niej matematyków i przedstawicieli innych dziedzin nauki, aby
wspólnie rozwijać oprogramowanie.
Język
programowania okazał się nie tylko narzędziem, ale także
inspiracją. Mathematica była zbudowana z prostych modułów,
lecz potrafiła wykonywać niezwykle złożone zadania.
„Wbiła
mi ponownie do głowy, że proste programy mogą mieć niezwykle
złożone rezultaty” - mówi Wolfram.
W
tym czasie pojawiły się dwie wiadomości, początkowo wydawało
się, że jedna jest dobra, a druga niedobra.
Ta
niedobra była taka, że nie było zbyt wielu chętnych do współpracy
przy badaniach nad złożonością, a Stephen do tej pory
opierał się na sponsorach – potrzebował pieniędzy.
Dobrą
wiadomością stał się stan konta Wolframa – okazało się,
że niemal z dnia na dzień został multimilionerem.
Mathematica
zdobyła bowiem miliony użytkowników na całym świecie.
Wolfram
nie musiał już szukać sponsorów do finansowania swoich badań.
Miał wystarczające środki na działanie samodzielne, a pieniędzy
wciąż przybywało.
Tak
więc potencjalnie niedobra wiadomość stała się wiadomością bez
znaczenia.
Teraz
odkrywca postawił przed sobą zadanie iście gargantuiczne i dlatego
na dziesięć lat zamilkł. W tym czasie nie opublikował ani jednego
artykułu naukowego, skoncentrował się na badaniach złożoności i
zniknął z naukowej sceny.
Mijał
miesiąc za miesiącem, a rok za rokiem, kiedy świat kręcił się
swoim własnym rytmem, a Wolfram swoim, kładąc pracowicie
podwaliny nowej nauki.
Mówi
matematyk Gregory Chaitin z ośrodka IBM: - „Wolfram
starał się zbadać komputerowo wszystkie możliwe światy, a
przynajmniej te, które wynikają z prostych reguł”.
W
rezultacie powstała cała skarbnica interesujących, małych
programów komputerowych.
Wśród
wielu odkryć Stephena, na szczególną uwagę zasługuje
reguła 110 automatu komórkowego.
Automat
komórkowy z regułą 110 stanowi „uniwersalną maszynę
Turinga” - mimo że jest zdumiewająco prosty, może symulować
dowolny, nowoczesny komputer i zrealizować dowolne obliczenia, do
których zdolny jest jakikolwiek komputer.
Właściwości
reguły 110 są niezwykle sugestywne.
Skoro
tak prosty, jednowymiarowy automat, jest zdolny do wygenerowania
nieskończonej złożoności, to dowodzi, że natura ma do dyspozycji
niezmiernie potężne narzędzie.
I
Wolfram jest przekonany, że natura – (czytaj; miss
Ewolucja) korzysta z tego narzędzia.
„Sadzę
że układy fizyczne, poddane rekursywnie prostym regułom – gdy
wyniki są wielokrotnie podawane na wejście – mogły stworzyć
wszystko, od czubka naszego nosa, po najdalsze gromady galaktyk”.
Czy
zatem wszechświat jest gigantycznym automatem komórkowym –
trójwymiarową wersją jednowymiarowych gier, którymi Wolfram
bawił się na ekranie swojego komputera?
Okazuje
się, że on sam jest odmiennego zdania.
„Sądzę,
ze prawda jest znacznie dziwniejsza i jeszcze bardziej interesująca”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz