wtorek, 17 października 2023

Cypel Nieboszczyków

Polańczyk. 



W Groszku kupuję dwa serki: ziarnisty i wiejski (wynika z tego, że są także serki miejskie?) i wodę, płacę 8 zł. Razem z zakupami z Wołkowyji wydałem więc 13 zł. Czemu o tym piszę? Bo 13 według Kabały to miłość, albo dłoń. Dwie złożone dłonie – modlitwa, lub podwójna miłość. 

     Dziś jest także trzynasty wpis o czerwcowej wyprawie w Bieszczady.

Często wspominam o Dziękczynieniu, dlatego korzystając z pojawienia się liczby miłość, przypomnę opowieść o "modlitwie – Ach!"

 

Osho: - posłuchaj opowieści sufich o tym sławnym westchnieniu  „Ach”.

 

Pewien Arab biegł do meczetu na nabożeństwo, ale zanim dobiegł, modlitwy się skończyły.

Po drodze spotkał mężczyznę wracającego ze świątyni.

      - Modlitwy już skończone? – zapytał.

      - Tak – odrzekł tamten.

Słysząc to biegnący tylko westchnął:

      - Ach!

Wówczas jego rozmówca zaproponował:

      - Oddałbyś mi moc twego westchnienia w zamian za moc moich modlitw?

Mężczyzna się zgodził i dobili targu.

 

W nocy ten prosty człowiek ujrzał we śnie Proroka, który go zganił za tę zamianę, ponieważ to jedno westchnienie było więcej warte niż wszystkie wyuczone modlitwy całego życia.

To westchnienie pochodziło bowiem z głębi serca.

 

Schodzę nad wodę, na miejsce położone tuż obok Cypla Nieboszczyków. Tam przed budową zapory był cmentarz, a jakaś firma z Krakowa wzięła pieniądze za przeprowadzenie ekshumacji. Pieniądze poszły do ludzi, ekshumacji nie było. I teraz co jakiś czas woda odsłania a to kolejną trumnę, a to część kościotrupa. Jak wiemy, zawsze znajdą się ludzie skłonni do przekrętów.


Nad wodą zmiany – prawie cały dotychczas dziki w tym miejscu teren został zajęty pod budowę. Na maleńkim, wolnym jeszcze skrawku wydeptuję miejsce pod namiot, ratując przed śmiercią kilka winniczków. Nie ma już czasu na zdjęcia, bo oto przydarza się powtórka z rozrywki znad Wołkowyji – stawianie namiotu na czas - zaczyna mocno padać! Ależ te Aniołki dowożące wodę mają poczucie humoru - wiedzą dokładnie, kiedy odkręcić kranik!



Umoszczony w namiocie, pojadłem i z braku laku obserwuję leniwy ruch na wodzie. Mżawka, ciepło, bezwietrznie.






Korzystając z przerwy w opadzie, urządzam sesję, żeby pluszaki także mogły zobaczyć, gdzie jesteśmy.




Po sesji Lisek z Plastusiem wyraźnie szykują się do snu w swej ulubionej pozycji do góry pupą, a mnie coś jakby gryzie pod pachą. Sprawdzam - lokalizuję, eksterminuję i notuję: – usunięty kleszcz czerwcowy sztuk jeden. To był pewnie osobnik z Lasu Hurtegen.




 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz