Wykonuję niezbędne czynności przygotowawcze przed ceremonią śniadania: - Wytrzeć skrawek stołu z wody, położyć pelerynkę na siedzisku, zdjąć mokre buty i skarpetki (natychmiast robi się miło w człowieku), wyłożyć jedzenie, po czym z atencją posadzić pupę swojej osobistości na pelerynce.
Teraz krótka modlitwa dziękczynna do Anioła Opiekuńczego – Ach! (Jak Czytelnicy bloga wiedzą, mój Anioł nie ma nic wspólnego z kk broń boże). Kiedy wszystko wykonane, przystępuję (niespiesznie) do spożywania w tym widokowym miejscu. Spożywania przez osobę ludzką tego, co jest.
Ale
dobrze, niech będzie, wymienię pięć powodów – po pierwsze primo, o czym już wspomniałem, zmieniłem mokre
buty na suche.
- Po drugie pojadłem.
- Po trzecie pada rzęsiście, co lubię, zwłaszcza gdy siedzę
pod dachem w tak widokowym miejscu, w ukochanych Bieszczadach.
- Po czwarte primo jestem sam, co uwielbiam, a
więc jest cisza, tudzież nikt nie zakłóca prawidłowości prądów powietrznych,
które otaczają moją osobistość.
- Wreszcie piąte primo, którego pilnuje Wewnętrzne Dziecko – cieszyć się z byle czego.
Gdy znajdziesz się w takim
stanie, natychmiast zostaniesz otulony Pięknem
Chwili.
Czy chciałbyś Czytelniku poczuć się podobnie? Nic prostszego - także odkryj swoje Wewnętrzne Dziecko, przecież każdy je nosi w sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz