wtorek, 29 stycznia 2019

Wejście w Nieznane

Trzy prawdy:
- Po pierwsze primo: - ludzie szukają świętości.
- Po drugie primo: - tę potrzebę można wykorzystać do rządzenia – religia pomaga w sterowaniu ludźmi.
- Po trzecie primo: - KK jest dla Polski agendą obcego mocarstwa i manipuluje ludźmi zarówno bezpośrednio, jak i poprzez spolegliwych polityków.

Objawienia zdarzały „od zawsze” w historii wszystkich kultur, i we wszystkich religiach.
A tych religii było multum.
Chrześcijaństwo jest tylko kawałkiem religijnego tortu.

Ponieważ jeszcze niedawno nie bardzo było wiadomo (nie było google) gdzie się z tymi objawieniami udać, jak zwykle w takim momencie, gdy ludzie byli zagubieni, zjawiał się uzurpator ze swoją czarną miarką – zjawiała się Największa Korporacja.
Ludzie pogubieni spowiadali się kapłanom ze swoich Wejść w Nieznane.
     A Wejście w Nieznane jest najwyższą świętością.
Coś tak intymnego nie zdarza się na co dzień.
I oto naprzeciwko tej Świętości staje ktoś, kto być może jest pedofilem. 
Także wiedza takiego człowieka o życiu jest niepełna, ponieważ nie ma rodziny i dzieci, a przynajmniej nie powinien ich mieć.
Pomimo tych zastrzeżeń ma wyjaśnić zagubionej istocie co się dzieje. 
Wyjaśnić tak, aby zawsze było to zgodne z jedynie słuszną doktryną.

Zastanawiałem się kiedyś, dlaczego jedne objawienia są uznawane przez kościół niemal natychmiast, a inne odrzucane.
Otóż sprawa jest jak zwykle prosta: - objawienia potwierdzające „doniosłą” rolę kościoła są mile widziane, natomiast objawienia krytyczne są dyskwalifikowane.
           To są refleksje spisane po przeczytaniu książki Ericha von Denikena: - „Objawienia”.
Jednoczę się w przemyśleniach z autorem niemal w całości. Erich napisał kilka książek, które rozeszły się w milionowych nakładach. Na podstawie książek nakręcono filmy.
      Te filmy komuna w Polsce dopuszczała na ekrany kin, bo podważały one fundament Korporacji, forsując tezę: Bóg = kosmita.
Rozgrywała się przecież podskórna wojna o „rządy nad duszami”, pomiędzy komuną a kościołem.
   W myśl postanowień kościoła, nawet Matce Boskiej, Jezusowi czy Archaniołom nie wolno się ukazywać przypadkowo.
I byle komu.
Także nikt poza kościołem nie może orzekać o „prawdziwości” tego, co widzi. Mamy więc z jednej strony do czynienia z klinicznym przypadkiem pychy monopolisty – uzurpatora.
Z drugiej strony jednak kościół działa sensownie (dla siebie) bo stoi na straży swojej marki.

Erich von Däniken  przestudiował skrupulatnie setki protokółów z objawień i napisał: - Jeśli Matka Boska zaleca dziecku w objawieniu posłannictwo, którego treść nie podoba się kościołowi, wtedy takie objawienie uznaje się za „nieprawdziwe”, jest ono odrzucane, przemilczane, albo wręcz zakazane, po prostu nie było go!
      Tudzież kiedy objawienie o istotnej treści, lecz ganiące kościół przydarzy się komuś wierzącemu, wtedy tej biednej, nawiedzonej istocie czarni proponują, aby poddała się leczeniu psychiatrycznemu, albo egzorcyzmom.
Bo jest tylko jedna prawda, i to jest prawda czarnych.

Znajduje to potwierdzenie w treści broszurki sprzedawanej przez zakonników przy grocie, gdzie Bruno Cornacchiola miał objawienie:
Bruno zatrzymany w sposób kategoryczny na drodze wiodącej do zguby, jasno ujrzał przed sobą jedyną drogę ratunku: - Rzymski Katolicki Kościół Apostolski”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz