środa, 2 stycznia 2019

Misio

Przed samym wyjazdem w Bieszczady 2018, dostałem w prezencie misia-maskotkę.
Obiecałem zabrać go ze sobą na wędrowanie. Potem zmieniłem zdanie: - I tam! Będę go zabierał? Niech zostanie w domu!

Szybko zbliżała się godzina odjazdu, zerkałem na spakowany plecak.
Jest w nim jeszcze sporo miejsca – konstatowałem - a misio siedzi na szafie i jakoś tak smutno na mnie patrzy....
Jeden szybki ruch - i misio ląduje w plecaku!

Przypomniałem sobie o misiu dopiero ponad Soliną, kiedy go wyjąłem z plecaka i ….. zrobiło mi się cieplutko w sercu.....
Witaj! – teraz jest nas trzech – pomyślałem.
Bo do tej pory układanka brzmiała: - jest nas dwóch – ja i mój brzuch.

Ponieważ wszystko, co najlepsze, jest proste - więc prościutki wierszyk o misiu.

Kiedy ten wierszyk wypowiada kilkuletnie dziecko, nieco sepleniąc, nieodmienny radosny zachwyt chwyta mnie za gardło.

Proszę państwa oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapkę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.


Maskotka towarzyszyła mi dzielnie przez całe bieszczadzkie wędrowanie 2018. Także w obu przygodach z prawdziwym niedźwiedziem.






Teraz łączą nas wspomnienia, został moim przyjacielem i uhonorowałem go miejscem szczególnym:
- Siedzi na świeczniku, po mojej prawicy. Jest nienarodzony, a tylko uszyty, lecz wygląda jak żywy.



Miś pluszowy - popatrzcie sami –
siedzi obok mojej półki z książkami.
Mam dużo książek. Książek jest tyle,
że gdy je liczę, ciągle się mylę.
A miś ciekawie zerka przez ramię,
On zna je pewnie wszystkie na pamięć... 

Jeśli któryś misio rzeczywiście przeczyta dużo książek, stanie się wtedy bardzo mądry, a jego rady zyskają na ciężarze gatunkowym. Tak było w przypadku misia, który udzielał rad Pinokiowi (Pinokiu?).



Z wierszyków Babci Pimpusiowej
(Andrzej Waligórski)

Napadł na turystkę
Jeden niedźwiedź dziki.
Trafił na artystkę,
Musi brać zastrzyki.

Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!

Chomik, zbierając plony, do swej norki ganiał,
A obok dobry niedźwiedź chomika ochraniał.
Potem zjadł mu te plony, wytarł łapą mordę,
Wydupcył biedne zwierzę i przypiął mu order.

Raz chory niedźwiedź pierdział, budząc miłosierdzie
A suseł mu oklaski bił po każdym pierdzie.
Czy ten suseł zwariował? - spytał dzięcioł śledzia.
Nie - śledź odparł - to rzecznik prasowy niedźwiedzia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz