środa, 22 marca 2017

Słowacja w Polsce

Idzie się.
Ogólnie czuję się lekko: - Lekko w plecaku (ok.9 kg + 1,5 mięta + 1,5 aparat) ciało wypoczęte - lekkie, dusza lekka, a na plecach jakby skrzydła!
         Ścieżynka szlaku biegnie to w dół, to w górę, mgły ustąpiły, chmury odpłynęły, zrobiło się malowniczo.
Za Kiczerą wchodzę na tereny jagodowe, co i raz przystaję, aby pojeść jagód.
Na trasie do Okrąglika spotykam jedną parę dwudziestoletnich turystów – idą do Wetliny.
         Po godzinie zbliżam się do Okrąglika i słyszę wrzawę. Na szczycie stoi ze 25 osób, w tym większość dzieci. Dzieci tańczą w kole trzymając się za ręce i może coś śpiewają, albo tylko krzyczą.
Tłok.
Na Okrągliku jest bowiem tylko maleńka polanka widokowa i miejsce na postawienie dwóch namiotów.

Balnica 3,5 godz.
Zostawiam wrzawę za sobą podążając w dół do przełęczy nad Roztokami.
Zaczynają się słupki graniczne ze Słowacją, pierwszy to był chyba trzydziesty kilometr, w Balnicy jest 51,5 km.

Na całej trasie, począwszy od Okrąglika – okopy, doły po umocnieniach polowych i ziemiankach z 1939 roku.


Do przełęczy idzie się łatwo, bo jest mocno w dół. Po drodze nie spotykam nikogo.

Przystanek na przełęczy nad Roztokami. Popijam miętę. Stąd m.in. 9 km do Cisnej. Stoi kilka samochodów. Ludzi zero.
        Od wejścia w górę z przełęczy, w kierunku Balnicy, słupki graniczne stawiali pewnie pijani żołnierze, ponieważ około dziesięciu słupków pokazuje Słowację w Polsce.
Dalsze słupki wkopane już są prawidłowo.

Dzień jest nie za gorący, a więc wymarzony do marszu.
Zostawiam za sobą kolejne kilometry.
Ani jednego człowieka.
Idzie się.

I w tym miejscu pasują jak ulał następujące sentencje Steda:
- Nie może poznać smaku …… kto nie zrozumiał jaka jest różnica między osamotnieniem i samotnością, i wpadł na własne życzenie w tunel osamotnienia.
- Nie zna smaku…..kto nie wszedł z podniesioną głową na słoneczną drogę samotności.
    - Się szło powolutku skrajem drogi straszliwie i cudownie samotnym.
Znowu jestem wysoko. Szlak prowadzi najpierw ścieżką, a potem właściwie aleją parkową, z lekka jedynie jakby zaniedbaną aleją parkową.

Idę słoneczną, nieco zaniedbaną, Parkową Aleją Samotności.
Samotności jednocześnie cudownej i straszliwej.
       Dla wczucia się w pisanie Stachury, potrzebny jest odpowiedni nastrój.
Odrobina wyciszenia i nieco melancholii. I właśnie taki nastrój chwilowo nadpłynął.
Co pewien czas otwierają się rozległe widoki na Słowację.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz