poniedziałek, 6 marca 2017

Klamra

Klamra z tytułu spina trzy wątki:
- finansowy
- bieszczadzki
- warszawski.

Kiedyś ten blog startował jako jeden z blogów finansowych.
A blogów finansowych było i jest multum.
    Jedne są ciekawsze, czytaj – ludzie, którzy je piszą mają do powiedzenia coś ponad przeciętną, inne przynudzają.
Już dawno zauważyłem blog <www.naturabramy>. 
Nawet pozwoliłem sobie kiedyś na skopiowanie jednego z postów.
Oczywiście napisałem że to przedruk.

Polecam wymieniony blog wszystkim inwestorom, którzy mają niedosyt wiedzy i poszukują giełdowego Świętego Grala.
Facet, który pisze tego bloga, zajmuje się liczbami i cyklami i wyjaśnia, jak to robi, czyli odsłania „kuchnię”.
     Kiedyś szedłem podobną ścieżką.
W sumie nie jest to głupie, bo jeśli coś działa i pokaże się to ogółowi, wtedy powinno działać to jeszcze wyraźniej, ponieważ teoretycznie więcej osób wejdzie w rynek z kasą.
     Jest jednak jedno „ale”.
Większość nie ma racji.

Przestałem prowadzić edukację także z tego prostego powodu, że nie muszę jej prowadzić.
Więcej - nic nie muszę – jestem wolnym człowiekiem, który lubi pisać, lecz tylko o tym, o czym chce, a także ma kilka innych pasji.
Wracając do wspomnianego bloga: - moi uczniowie natychmiast dostrzegą opisaną w nim dobrze znaną sobie liczbę.


Jest 27 lutego 2017.
Słoneczne Bieszczady stoją całe w śniegu.
Z tym, że „całe” oznacza „od Komańczy”.
Koniec lutego i do tego prawie niedziela (bo poniedziałek).
Lekki mróz - wczesny ranek.  
Akurat dochodzę do Magurycznego.
Naraz......
       Lecą żurawie!
Najpierw nie wierzę uszom – dopiero 27 lutego!
Po chwili jednak już widzę, a więc wierzę.
    Ten radosny krzyk żurawi – niech będzie klangor – dla mnie jest to jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, dźwięczny krzyk – wibruje w uszach i nie da się go pomylić z niczym.
Lecimy pełni szczęścia! Lecimy wysoko, wysoko! Widać tylko kropeczki, ale słychać wspaniale!

Znalazłem rogi. Wilki zjadły jesienią jelenia, świadczy o tym kolor czaszki, która w części się zachowała.

Tniemy jak leci. Przy kościele leży kilka świerków - dla fotografa to dobrze, ale dla świerków niedobrze. Ksiądz wyciął?

Mała Wola (Michowa) Tu stała cerkiew.
Czyli teraz jest cerkwisko.
Tę cerkiew Wojsko Polskie wysadziło w powietrze w 1957 roku w ramach zacierania śladów Łemkowszczyzny. Gruz poszedł na drogę.

Stół na tarasie okryty pierzyną.

Po dwóch dniach idę przez bagienny rezerwat Kalisko. Kampinos – 30 km od granicy Warszawy. I znowu słyszę charakterystyczny krzyk żurawi.     
Ależ się drą!
Być może przyleciały tu na gniazdowanie te same żurawie, które frunęły ponad Magurycznem?.
Żurawi nie ma na fotografii, widać za to kilometrowy pomost, wijący się malowniczo wśród bagien.

Chyba trzy pary żurawi, sądząc po głosach, usiadły także w rezerwacie Debły.
Podziwiam pracę bobrów - ślady zębów widoczne są na kolejnych, o metrowej średnicy dębach, które za chwilę upadną w Kanał Zaborowski.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz