Chwila dziejowa!
Za kilka dni doprowadzę wreszcie wątek bieszczadzkiej namiotowej wędrówki z 2015 roku do końca. Mam moc przygotowanych wątków z 2016 roku, a wakacje 2017 tylko patrzeć, jak zapukają do drzwi.
Jednak dobrze wiem, że nie przyspieszę ani nie opóźnię, czyli tak ma być!
Wchodzę mozolnie, bo jest ślisko. Co prawda od kilku godzin nie pada a stromość wejścia sprzyja spływaniu wody, jednak bieszczadzka glina potrzebuje czasu, aby stracić swą sławną mazistość.
Za kilka dni doprowadzę wreszcie wątek bieszczadzkiej namiotowej wędrówki z 2015 roku do końca. Mam moc przygotowanych wątków z 2016 roku, a wakacje 2017 tylko patrzeć, jak zapukają do drzwi.
Jednak dobrze wiem, że nie przyspieszę ani nie opóźnię, czyli tak ma być!
Wchodzę mozolnie, bo jest ślisko. Co prawda od kilku godzin nie pada a stromość wejścia sprzyja spływaniu wody, jednak bieszczadzka glina potrzebuje czasu, aby stracić swą sławną mazistość.
Miejscami
chwytam się gałęzi, bez tego ani ani.
Wejście
ze zrębu na szczyt nie trwa długo.
Od rana nie mogłem narzekać na
brak humoru, jednak teraz, niemal z każdym krokiem czuję się,
jakbym wstępował w wibrującą falę radości.
Wszystko
wydaje się niezwykłe, dusza się unosi, człowieka ogarnia miłość
do całego Wszechświata, serce zamieniło mi się w strunę
nastrajaną do zagrania jakiejś rozległej wspaniałej melodii.
Problemy świata zostały daleko na dole.
I
już plecak zdjęty – a ja rosnę! Rosnę!
1102
metry i znajomy szeroki widok.
Zanim
postawiłem namiot, pozbierałem kilkanaście niedopalonych
papierosów - i do ogniska z nimi! Przez szczyt Fereczatej prowadzi szlak. Jak już pisałem, w ciągu dnia przechodzi tędy tylko kilka - kilkanaście osób.
Do godz 9.00, oraz po 17.00 nikogusieńko.
Teraz jest bardzo przyjemnie oraz
idealnie czysto. Sycę się dobrze znajomym widokiem.
Czytam
i przepisuję z zeszytu swoje bieszczadzko - biwakowe przemyślenia i
dochodzę do wniosku, że w chwilach ich pisania musiałem być
natchniony Duchem Świętym, jeśli coś takiego jest.
Czarni
podpierają się dość często tym pojęciem w chwilach braku innego
sensownego argumentu, przy dowodzeniu swojej racji.
Ja
nie potrzebuję nikogo do niczego przekonywać.
I nie muszę mieć racji.
Dzielę się tylko swymi wrażeniami z pobytu w tych bieszczadzkich Ogrodach Edenu, do których dostęp ma przecież każdy i z największą przyjemnością piszę listy do samego siebie.
I nie muszę mieć racji.
Dzielę się tylko swymi wrażeniami z pobytu w tych bieszczadzkich Ogrodach Edenu, do których dostęp ma przecież każdy i z największą przyjemnością piszę listy do samego siebie.
Uważam,
że wolność jest najważniejsza i każdy ma nie tylko prawo, ale i
obowiązek kroczenia własną drogą.
Nie
powinno się nikogo na nic nawracać.
Młody
ksiądz w zapale wypowiadanego owieczkom z ambony kazania, podnosi
rękę w stronę nieba i mówi:
Zaprawdę,
powiadam wam moi drodzy parafianie! Często przechadzam się po
rynku, chodzę także obok naszej, miejscowej knajpy i gdy widzę
pijanego, który akurat wychodzi z knajpy, wołam do niego gromkim
głosem: - Nawróć się!
Coś ugotuję, ognisko przygotowane, trzeba skoczyć po wodę. Źródło jest o rzut beretem.
Przy źródle znajduję trojaczki i już wiadomo jaka będzie zupa.
Chodzę w tę i z powrotem po ścieżce. Jest tu bowiem tylko jedna ścieżka wschód – zachód. Nazwałem jej kilometrowy odcinek szczytowy : „Ścieżką Zdumienia”.
Przy źródle znajduję trojaczki i już wiadomo jaka będzie zupa.
Chodzę w tę i z powrotem po ścieżce. Jest tu bowiem tylko jedna ścieżka wschód – zachód. Nazwałem jej kilometrowy odcinek szczytowy : „Ścieżką Zdumienia”.
Ogarnęło
mnie (bowiem) na niej zdumienie, niepokój a nawet egzystencjalny
lęk, kiedy usiłowałem sobie wyobrazić, jak zadziwiająco mali i
nieistotni jesteśmy z perspektywy Wszechświata.
Z
ludzkim istnieniem wiąże się wiele paradoksów:
Aby
sięgnąć gwiazd, trzeba stanąć mocno na jakimś trwałym
fundamencie, lecz co ma być tym fundamentem?
Bez
urazy, ale nikt tego nie wie.
Butna
ludzkość chciałaby poznać Wszechświat, lecz nie wydaje się żeby
było to kiedykolwiek osiągalne.
Następny
paradoks: - przedmioty mają masę i ciężar, nie wiemy jednak,
dlaczego tak jest. Częściową odpowiedzią jest grawitacja, nie wiadomo
jednak dlaczego takie oddziaływanie występuje we Wszechświecie.
To
tajemnica.
I jeszcze jeden paradoks: - Skąd wiemy, że czas biegnie tylko do przodu, a nie wstecz?
I jeszcze jeden paradoks: - Skąd wiemy, że czas biegnie tylko do przodu, a nie wstecz?
Nie
wiemy i wydaje się coraz bardziej pewne, że nigdy się tego nie
dowiemy.
Czyż
nie miał racji Osho, powtarzając, że życie jest tajemnicą?
Niedługo po południu nadciągnęła mgła. Poczułem się totalnie odizolowany od świata. Cisza dzwoni w uszach. Extra i super!
Do wieczora nikt nie przechodził szlakiem - wiadomo pogoda. Mnie mgła nie przeszkadza. Zdjęć na tej górze narobiłem już taką furę i to przy każdej pogodzie, że starczy. Chodzi jedynie o to, żeby tu sobie trochę pomieszkać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz