Świt.
Ależ
mgła!
Ej,
od dolin mgła się wspina
Bies
ją wiatrem w supły wiąże,
Pięści
z nosem nie rozróżnisz,
Ani
księcia od prosięcia.
Taka
mgła.... taka mgła,
Gdzie
jest jeszcze w świecie taka mgła?
Powiadają
ludzie starzy -
Im
rozumu nie brakuje -
Że
to niedźwiedź strawę warzy,
A
to tylko mgła się snuje.
Taka
mgła....taka mgła...
Gdzie
jest jeszcze w świecie taka mgła?
Wiersze,
Baryła – Nowakowski.
Wszystko
ocieka wilgocią.
Noc
była dość ciepła – jakieś 12 stopni.
Ostatnia
wyprawa po wodę na śniadanie i na zapas do marszu. Po powrocie
spojrzałem na telefon - – godz. 5.55 – mam pozdrowienia od Sił
Wyższych – dobry znak, będzie dobrze!
Mgła
była jeszcze w lesie, kiedy nabierałem wodę, a teraz zniknęła
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
W
ciągu następnych trzech godzin, które minęły do odmarszu pogoda
zmieniała się kilkakrotnie. Przebijało się słońce, potem
zachmurzyło się, pokropiło nieco, potem znowu przejaśniło, a w
końcu ponownie nadciągnęła ściana mgły.
Co
ciekawe w górze wiał silny wiatr – chmury przesuwały się
szybko, lecz tu przy ziemi było bezwietrznie.
Ostatni
kawałek chleba i cienka zupka z papierka tym razem. To wszystko, co mi
zostało.
Mógłbym
co prawda dorzucić dowolną ilość grzybów, wystarczy po nie pójść
ścieżką kilkadziesiąt metrów, lecz już nie mam na nie apetytu.
Codziennie
jeść grzyby? Na razie zrobię przerwę.
Ognisko się dopala, zaparzyłem miętę na drogę.
Kolejność zdjęć nieco pomylona, ale nie będę już poprawiał.
Kiedy
odchodziłem z Fereczatej w 2016 roku, była 9.23 i to zejście
okazało się godne liczby 23. Ale o tym innym razem.
Tu
i teraz zjadłem co było do zjedzenia, wszystkie manele spakowałem
i krążę po szczycie żegnając się z Duchem Góry.
Jeszcze
tylko na do widzenia nasikać w tlące się węgle.
Kwiatek
rosnący tuż przy ognisku – uratowany przed ogniem! Ani jeden
listek nie uszkodzony.
Jest
9.09. To bardzo piękna godzina, aby ruszyć dalej.
Do
zobaczenia i wio w dół Ścieżką Zdumienia.
Kierunek
Balnica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz