Coraz
bliżej Krzemienia.
Na
jego zboczu będą dwa przystanki: - stanowisko
chabrów – to coś dla ducha, oraz źródełko, to coś dla ciała, bo
idę godzina za godziną, a pić się chce.
Na horyzoncie Ukraina.
Stan
koncentracji odrzuca to, co na zewnątrz, jednak daje zapłon.
Roztopienie
natomiast niczego nie odrzuca, niczego nie ogranicza, wręcz
przeciwnie – dopuszcza wszystko.
Stan
czujności, roztopienia, daje fantastyczne odczucia!
Są
to ulotne chwile niewypowiedzianej błogości, niemal
wniebowstąpienia. Nic wtedy nie przeszkadza, unosisz się zupełnie
swobodnie, rejestrując bez osądu to, co wokół.
Idę
więc w tym stanie roztopienia i niewypowiedzianej błogości.
Nic
mi nie przeszkadza.
Idę
wąską ścieżką w stronę Krzemienia.
Krzemień
to mój cel.
Żeby
ten stan roztopienia osiągnąć, nie trzeba się wysilać,
przeciwnie: - wystarczy poddać się, odpuścić. Jak powtarzam od
lat: wystarczy wejść w nastrój „na luziczku”.
Nie
trzeba nic wymuszać, więcej: - nie wolno nic wymuszać. Na pewnym
etapie rozwoju, wszelka przemoc powinna stać się obca.
Lecz
także należy zważać, aby samemu nie poddawać się przemocy.
Kiedyś
usłyszałem od jednej z partnerek: - zmień się.
Natychmiast
pojawiła się buntownicza myśl: - piosenka Myslovitz (z
drobnymi zmianami):
I
nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga której tak do końca nie znam,
Ale taką właśnie drogę wybrałem.....
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga której tak do końca nie znam,
Ale taką właśnie drogę wybrałem.....
Gdy
w miłosnym zauroczeniu opadnie euforia wstępna, wypływają
wcześniej budowane scenariusze, oczekiwania.....
Pojawia
się świat fikcji, świat marzeń, iluzji.
A
przecież wolność nie znosi kajdan.
Oraz: - każdy
jest taki, jaki powinien być.
Każdy jest kompletny. Więcej: - jest
doskonały!
Każdy
jest także zbudowany z wolności....
Wiele
osób to przeczuwa, ale sprawę zamiata pod dywan.
Odzyskać
utraconą wolność, zgubione życie, nie jest łatwo. To nie takie
proste hop – siup.
Wiem
coś o tym.
Broń
Boże, do niczego nie namawiam. Każdy żyje po swojemu, każdy idzie
swoją drogą. Zburzyć dotychczasowe życie można, ale co dalej?
Zmiany są niebezpieczne.
Niektórzy
zamykają za sobą rozdział poprzedniego życia, a potem nie
wytrzymują ciśnienia tej zmiany.
Jednak
życie nie po to jest, by trwać w stagnacji.
Kiedy
człowiek przebije się przez lęk przed Nieznanym i ufa, kiedy
zdobędzie się na wykonanie zakrętu życiowego, może wylądować w
nowym rozdziale egzystencji na zielonych pastwiskach Krainy
Wolności.
Tak
się zdarza.
Znam
jednego faceta, któremu to się przydarzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz