Znowu
sam, czyli w swoim żywiole: - nikogo na ścieżce.
Zbiegam w dół i
wio pod górę do Krzemienia!
Pochmurno,
a we mnie świeci wewnętrzne światło!
Już
się oczyściłem po rozmowie z księdzem i teraz napełniam się
światłem, napełniam się zachwytem wchodząc wąską ścieżynką
ostro pod górę.
Pokrzykiwania
ze skał ucichły.
Wspinam
się dziarsko, docieram na górę bez odpoczynku, ale przy
drogowskazie „Pszczeliny-Widełki” język wychodzi mi do
pasa.
Wchodzę
między skały: - nie ma tych dwóch krzyczących, poszli sobie.
Albo.....
coś ich przegoniło, jak sobie życzyłem w Intencji!
Plecak
zdjęty, chwila oddechu.
Tyle
razy byłem na Krzemieniu, mam z tego miejsca multum zdjęć
przy każdej pogodzie chyba. Chyba przy każdej? A może nie przy
każdej?
Aniele,
zadziałaj, żeby było coś ciekawego do sfotografowania!
Tylko
zdążyłem tak pomyśleć, pobiegłem po skałach na południe,
wróciłem na północ......Tym razem Anioł zadziałał błyskawicznie!
Załamanie
pogody
Światło
się zmienia, ogólnie robi się nieco dziwnie.
Patrzę
na północ, i już wiem, co przegoniło tych dwóch:
Nadciąga
chmura - mgła.
Ściana gęstej mgły. Bardzo szybko nadciąga i
pochłania kolejne skrawki świata. Ta chmura mgły jest tuż tuż.
Chmura
jest przy mnie w ciągu dwóch – trzech minut. Widać jak z niej
wysuwają się kosmyki – palce.
Seria
zdjęć zrobiona.
Aniele...
dziękuję!
I
już jestem otoczony mgłą.
Zaczyna
wiać. Temperatura spada gwałtownie. Robi się bardzo ciemno oraz
nieprzyjemno....
Pojawia
się dokuczliwa, zimna mżawka – jak to w górach.
Chronię
się za skałą.
Skała osłania od wiatru i deszczu, ale co dalej?
Jest niby fajnie: dostałem od Anioła coś, co chciałem dostać, czego na Krzemieniu jeszcze nie przerabiałem - wykonałem serię ciekawych zdjęć. Oraz jestem samotny na górze we mgle. Do tego miła niespodzianka: - pada deszcz. Lecz samotność na górze we mgle przerabiałem już kilka razy. Nie na tej górze co prawda, ale już to znam.
Siedzę
więc i myślę.
(A myślę, bo mam czas)
Myślę:
- jest coraz zimniej. Mam na sobie kurtkę i zimową czapkę, a
pomimo to zaczynam dygotać. Jest może 10 stopni?
Miałem
zamiar tu spać....
Dalszy
ciąg nastąpi.
PS.
Część czytelników jest już zmęczona opisami wędrówki w tym
jednym dniu czerwcowym. Zostawiamy więc na jakiś czas wątek
myślącego autora, usadowionego w zimnie za skałą na Krzemieniu.
Od
jutra zacznę przerywnik ze zdarzeń nieco bardziej bieżących.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz