piątek, 22 stycznia 2016

Intencja

Pragnienie ugaszone.
Napełniam wodą 1,5 litrową butelkę, którą noszę przytroczoną do plecaka i idę dalej, w stronę Przełęczy Goprowców.



Idę niespiesznie wąską, dziką ścieżką, nie zniszczoną jeszcze przez urzędników z BPN.
Obok ścieżki leżą paczki belek.


Na niektórych paczkach taśma mocująca pękła i belki się rozsypały. Zrzucał te paczki helikopter. Nie ma tu innej możliwości.
W tle widać kropki podobnych paczek na zejściu od Tarnicy.

Wydaje się, że grupa urzędników z BPN postanowiła wprowadzić w czyn pomysł „ucywilizowania” tej malowniczej, wąskiej ścieżki pod Krzemieniem.
Oby nie były to schody jak na Tarnicę.
I tak powstaje pytanie: - czy my, miłośnicy Bieszczadów, turyści, obywatele, mamy jakieś prawo głosu w tym naszym wspólnym domu?
Jeszcze w miarę dzikim domu, otrzymanym w prezencie od pokręconej Historii?
Czy też ciągle musi nas spotykać fatum w postaci kogoś, kto lepiej wie, co innym jest potrzebne do szczęścia?

W dyskusjach broniłem schodów na Tarnicę, jeszcze o tym napiszę. Dostawało mi się, ale broniłem.
Na Tarnicę posuwa tłum.
Trafia do mnie argument o deptaniu roślinek przez „kościółkowych” walących tu szeroką ławą w procesjach wielkanocnych do krzyża. To niby ten tłum wywarł presję na dyrekcję BPN.
Ale nie tak jest. Ciemnym tłumem się steruje. Ciemny tłum wszystko kupi.
I kupuje.
Kupuje od tych, którzy tym tłumem sterują, pociągając z tyłu za sznurki.

Znowu wypada napisać do ministerstwa ochrony środowiska, tak, jak to zrobiłem w przypadku zapytania o sprzedaż 370 ha Parku Krajobrazowego ponad Rabe. Na razie ministerstwo milczy.
Pomału się przebiję.

W każdym razie dzieje się tak, że zaczynam mieć chęć wygarnąć komuś winnemu parę słów prawdy.
Jest emocja, jest myśl..... Ale komu tu wygarnąć, kiedy żywego ducha nie ma?
I zobaczcie: - Zbyszek, człowiek świadomy nieco, a zapomniał co to znaczy Intencja, a tyle razy o niej pisał.
Fakt: emocje przysłoniły wiedzę o Intencji - zapomniałem.

Dochodzę do drogowskazu na przełęczy i wiedziony nagłym impulsem postanawiam podejść jeszcze 200 metrów do wiaty stojącej przy zejściu z Tarnicy.

Mam chęć pomoczyć nogi w wodzie wypływającej ze źródła rozpoczynającego Wołosatkę. Źródło znajduje się zaraz za wiatą.
      Życie jest dynamiczne. Okazuje się, że w czerwcu 2015 r., to źródło przygasło i ledwo zipało. Nogi pomoczyć można, ale nabranie wody było już problemem.
     Nie potrzebuję pić – opiłem się na zapas pod Krzemieniem.
Moczę nogi, zmieniam skarpetki, następuje orzeźwienie.
Przyjmuję do wiadomości że źródło tylko ciurczy i rozdział zamknięty. Wracam do wiaty, zasiadam do jedzenia.
   
 
 Z Krzemienia słychać pokrzykiwania i na tle nieba widzę dwóch maleńkich ludzików na skałach. Echo im się wyraźnie spodobało, bo nie wiedzą kiedy przestać i drą ryje na całego.
Dobrze by było, żeby coś ich stamtąd przegoniło.....
Pamiętam dokładnie również i tę moją myśl.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz