Pragnienie
ugaszone.
Napełniam
wodą 1,5 litrową butelkę, którą noszę przytroczoną do plecaka
i idę dalej, w stronę Przełęczy Goprowców.
Idę
niespiesznie wąską, dziką ścieżką, nie zniszczoną jeszcze
przez urzędników z BPN.
Obok
ścieżki leżą paczki belek.
Na
niektórych paczkach taśma mocująca pękła i belki się rozsypały.
Zrzucał te paczki helikopter. Nie ma tu innej możliwości.
W
tle widać kropki podobnych paczek na zejściu od Tarnicy.
Wydaje
się, że grupa urzędników z BPN postanowiła wprowadzić w czyn
pomysł „ucywilizowania” tej malowniczej, wąskiej ścieżki
pod Krzemieniem.
Oby
nie były to schody jak na Tarnicę.
I
tak powstaje pytanie: - czy my, miłośnicy Bieszczadów, turyści,
obywatele, mamy jakieś prawo głosu w tym naszym wspólnym domu?
Jeszcze
w miarę dzikim domu, otrzymanym w prezencie od pokręconej Historii?
Czy
też ciągle musi nas spotykać fatum w postaci kogoś, kto lepiej
wie, co innym jest potrzebne do szczęścia?
W
dyskusjach broniłem schodów na Tarnicę, jeszcze o tym
napiszę. Dostawało mi się, ale broniłem.
Na
Tarnicę posuwa tłum.
Trafia
do mnie argument o deptaniu roślinek przez „kościółkowych”
walących tu szeroką ławą w procesjach wielkanocnych do krzyża.
To niby ten tłum wywarł presję na dyrekcję BPN.
Ale
nie tak jest. Ciemnym tłumem się steruje. Ciemny tłum wszystko
kupi.
I
kupuje.
Kupuje
od tych, którzy tym tłumem sterują, pociągając z tyłu za
sznurki.
Znowu
wypada napisać do ministerstwa ochrony środowiska, tak, jak to
zrobiłem w przypadku zapytania o sprzedaż 370 ha Parku
Krajobrazowego ponad Rabe. Na razie ministerstwo milczy.
Pomału
się przebiję.
W
każdym razie dzieje się tak, że zaczynam mieć chęć wygarnąć
komuś winnemu parę słów prawdy.
Jest
emocja, jest myśl..... Ale komu tu wygarnąć, kiedy żywego ducha
nie ma?
I
zobaczcie: - Zbyszek, człowiek świadomy nieco, a zapomniał co to
znaczy Intencja, a tyle razy o niej pisał.
Fakt:
emocje przysłoniły wiedzę o Intencji - zapomniałem.
Dochodzę
do drogowskazu na przełęczy i wiedziony nagłym impulsem
postanawiam podejść jeszcze 200 metrów do wiaty stojącej przy
zejściu z Tarnicy.
Mam
chęć pomoczyć nogi w wodzie wypływającej ze źródła
rozpoczynającego Wołosatkę. Źródło znajduje się zaraz za wiatą.
Życie
jest dynamiczne. Okazuje się, że w czerwcu 2015 r., to źródło
przygasło i ledwo zipało. Nogi pomoczyć można, ale nabranie wody
było już problemem.
Nie
potrzebuję pić – opiłem się na zapas pod Krzemieniem.
Moczę
nogi, zmieniam skarpetki, następuje orzeźwienie.
Przyjmuję
do wiadomości że źródło tylko ciurczy i rozdział zamknięty.
Wracam do wiaty, zasiadam do jedzenia.
Z
Krzemienia słychać pokrzykiwania i na tle nieba widzę dwóch
maleńkich ludzików na skałach. Echo im się wyraźnie spodobało,
bo nie wiedzą kiedy przestać i drą ryje na całego.
Dobrze
by było, żeby coś ich stamtąd przegoniło.....
Pamiętam
dokładnie również i tę moją myśl.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz