środa, 13 stycznia 2016

Do Rozsypańca

Rozstaję się z Barbarą i Jackiem. Oni ruszają do góry zobaczyć schody, ja schodzę na drogę, aby iść na południe.
Idę, a w głowie mam szum po tym, co usłyszałem.
   

Nie uszedłem daleko: - przy rozwidleniu dróg stoi samochód SG. W nim dwóch panów.

Dzień dobry, a pan dokąd idzie?
Naprzód! Naprzód idę.
A konkretnie?
Do grobu Hrabiny.
Nie radzimy tam iść.
Czemu?
Ścieżka zarośnięta, mało kto chodzi, granica, a SG Ukrainy ma czasem różne pomysły. Potrafią człowieka zatrzymać do wyjaśnienia. Po co to panu?
Ale iść wolno?
No wolno, ale nie radzimy tędy.
A którędy radzicie panowie?
Ścieżką od Mucznego.

Stoję i myślę.
(Myślę, bo mam czas, gdybym czasu nie miał, to bym tylko stał)

Chyba ci żołnierze coś wiedzą, czego ja nie wiem, i usiłują mi to powiedzieć „między wierszami”?
Kiedy siedzieliśmy z Barbarą i Jackiem na cmentarzu, przejeżdżały bardzo szybko samochody ciężarowe z wojskiem w tym kierunku. Być może coś się dzieje przy granicy z Ukrainą.

W końcu dlaczego nie? Na grób Hrabiny mogę iść także od strony Mucznego.
Podziękowałem panom za rozmowę, i skręciłem w stronę Rozsypańca.
  
Och! Jak pięknie!
  
Idzie się.
Po kilku minutach marszu nadpływa dobrze znany nastrój Uniesienia, bo otoczył mnie znowu nieludzki świat przyrody.
   


A wiedza, że są nam wierne serca naszych przyjaciół, nakłada naszyjnik z klejnotów....

Idzie się.
Się idzie powolutku skrajem drogi w tej cudownej samotności.
Idzie się lekko, niespiesznie, radośnie.
 



Missa Pagana

Święty kurz na drodze
Święty kij przy nodze
Święte krople potu
Święte wędrowanie
Święty kamień w polu
Przysiądź na nim, panie.

Święty chleb - chleba łamanie
Święta sól - solą witanie
Święta cisza, święty śpiew
Znojny łomot prawych serc
Słupy oczu zapatrzonych
Bicie powiek zadziwionych......

Idę i jestem zadowolony, czyli następuje medytacja w marszu, albo nazywaj to, jak chcesz.
W każdym razie czuję, jakbym rósł, a jednocześnie ulatywał. To chyba dusza tak rośnie z zachwytu!
Powoli znikam, staję się jednością z otoczeniem, roztapiam się w tym, co wokół: - zamiast wędrowca, zostaje tylko
miarowy oddech
odgłos kroków
śpiew ptaków
dotyk słońca
szum potoku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz