Nadciąga
noc druga, ostatnia, pożegnalna.
Oraz w związku z tym zielona.
Mam czas, to sobie myślę o
różnych takich.... O kobitkach na przykład.
O miłych kobitkach ma
się rozumieć.
Niemiłych kobitek nie lubię bowiem...
Rozmarzam się: - kiedy jesteś przykładowo z taką miłą kobitką, to
…..
no, bardzo miło wtedy jest!
Rozmawiam
w myślach ze sobą, bo z kim mam rozmawiać? Z Aniołem
bieszczadzkim nie pogadasz za dużo, bieszczadzki Anioł
posuwa tylko krótkie teksty i to z rzadka, zresztą dopiero co
nadawał.
A
więc można pogadać ze sobą.....
Tak,
nie ma zbiegów okoliczności, nie ma przypadków. Trzeba zauważać
znaki.
Płyną
obok siebie kaczka z kaczorem.
Kwa
- kwa, zakwakała kaczka.
Co
za przypadek, to chyba znak! - Odezwał się kaczor – to samo
chciałem zakwakać! Ty chyba czytasz w moich myślach!
Wyobraźnia
działa: - i już widzę, jakie psikusy robią sobie dzieci na
koloniach w noc zieloną... Smarują się nawzajem pastą do zębów.
Czuję się dzieckiem i mam pastę..... Ale po co tak?
To
może rower?
Śpiącemu
wkłada się papierki między palce w bosych stopach i zapala. Ogień
parzy delikwenta i ten tak śmiesznie wierzga, jakby pedałował na
rowerze.
Sobie
tak zrobić? Poparzyć się? Przecież sam tu jestem. Nie, nie. To
bardzo głupi kawał będzie. Co innego, gdy ktoś komuś tak zrobi,
ooo! Nie pochwalam, ale wtedy może być śmiesznie. Zwłaszcza,
kiedy „rower” zastosowany jest wobec kogoś, kogo nie
lubimy.
Płonie
ognisko, od czasu do czasu sypiąc iskrami. Księżyc świeci. W tej scenerii nie jest
to zwykłe ognisko, przy zwykłej siedzibie ludzkiej, jest to ognisko
z bajki. Drewna mam dosyć, zostało jeszcze z ubiegłego roku,
spalam je całe, bawiąc się robieniem zdjęć ognia, w tym coraz
bardziej wzniosłym nastroju.
Uzmysławiam
sobie, o co dokładnie chodzi z tym uwrażliwianiem się w biwakowej
samotności.
Poza
elementem niebezpieczeństwa dochodzą tu do pacjenta bodźce, które
są odmienne od codziennych. One tworzą nowe połączenia neuronowe
w mózgu, mózg się odnawia, młodnieje jakby. Do tego dokłada się
element szamanizmu – poszukiwanie ekstazy. Bowiem pragnienie
doświadczenia sacrum, kontaktu z czymś spoza, z Wyższym,
jest uniwersalnym pragnieniem ludzkim. I niekiedy, niektórym
wybrańcom to doświadczenie się udaje.....
Mija godzina za godziną, wreszcie kończy się dzień pierwszy na 686. Ależ
on wydaje się rozciągnięty! Powód? Moc wrażeń tak działa.
Płonie ognisko.....
Można
patrzeć w ogień i nie myśleć o niczym, zatracić się w tym
patrzeniu.
Jest
już północ, gdy przychodzi myśl (od Anioła z pewnością).
-
Zabrano dziecku zabawkę? Poszukaj drugiej!
I
Anioł po tym kolejnym w dniu dzisiejszym, a lakonicznym
tekście zamilkł na dobre.
Przejmuję
więc pałeczkę i dalej już samodzielnie prowadzę lekcję
osobistą: - Oczywiście! Przecież to my sami nadajemy ciężar
gatunkowy zdarzeniom. Przyroda bieszczadzka zasłoni rany. A ja
namieszkałem się przecież na tej górze w ubiegłym roku do oporu,
na ten rok nie miałem konkretnych planów biwakowych. Miała być
wędrówka, to będzie. Należy poddawać się biegowi spraw, płynąć
z nurtem rzeki życia....
Bowiem
Anioł lepiej wie, co jest dla mnie dobre.
Do
przodu chłopie!
I
tym optymistycznym akcentem zakończyłem sprawę, wsuwając się do
namiotu.
A
w namiocie zobaczyłem niecodzienne światło, przywitały mnie
niezwykłe odblaski! Poczułem się na tej poranionej górze tak niezwykle przytulnie, ciepło mi się zrobiło w sercu. Poczułem.... że góra mnie żegna.
Co za widok! Całkiem magiczny widok! Trzeba koniecznie zrobić zdjęcia.
Aniołku!
Dziękuję! Duchu góry! Dziękuję! Ach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz