niedziela, 18 października 2015

Zielona noc


Nadciąga noc druga, ostatnia, pożegnalna. 
Oraz w związku z tym zielona. 
Mam czas, to sobie myślę o różnych takich.... O kobitkach na przykład. 
O miłych kobitkach ma się rozumieć.
Niemiłych kobitek nie lubię bowiem...
Rozmarzam się: - kiedy jesteś przykładowo z taką miłą kobitką, to ….. 
no, bardzo miło wtedy jest!
       Rozmawiam w myślach ze sobą, bo z kim mam rozmawiać? Z Aniołem bieszczadzkim nie pogadasz za dużo, bieszczadzki Anioł posuwa tylko krótkie teksty i to z rzadka, zresztą dopiero co nadawał.
A więc można pogadać ze sobą.....
Tak, nie ma zbiegów okoliczności, nie ma przypadków. Trzeba zauważać znaki.
 
Płyną obok siebie kaczka z kaczorem.
Kwa - kwa, zakwakała kaczka.
Co za przypadek, to chyba znak! - Odezwał się kaczor – to samo chciałem zakwakać! Ty chyba czytasz w moich myślach!

Wyobraźnia działa: - i już widzę, jakie psikusy robią sobie dzieci na koloniach w noc zieloną... Smarują się nawzajem pastą do zębów. Czuję się dzieckiem i mam pastę..... Ale po co tak?
    To może rower?
Śpiącemu wkłada się papierki między palce w bosych stopach i zapala. Ogień parzy delikwenta i ten tak śmiesznie wierzga, jakby pedałował na rowerze.
    Sobie tak zrobić? Poparzyć się? Przecież sam tu jestem. Nie, nie. To bardzo głupi kawał będzie. Co innego, gdy ktoś komuś tak zrobi, ooo! Nie pochwalam, ale wtedy może być śmiesznie. Zwłaszcza, kiedy „rower” zastosowany jest wobec kogoś, kogo nie lubimy.
    


Płonie ognisko, od czasu do czasu sypiąc iskrami. Księżyc świeci. W tej scenerii nie jest to zwykłe ognisko, przy zwykłej siedzibie ludzkiej, jest to ognisko z bajki. Drewna mam dosyć, zostało jeszcze z ubiegłego roku, spalam je całe, bawiąc się robieniem zdjęć ognia, w tym coraz bardziej wzniosłym nastroju.
  




Uzmysławiam sobie, o co dokładnie chodzi z tym uwrażliwianiem się w biwakowej samotności.
Poza elementem niebezpieczeństwa dochodzą tu do pacjenta bodźce, które są odmienne od codziennych. One tworzą nowe połączenia neuronowe w mózgu, mózg się odnawia, młodnieje jakby. Do tego dokłada się element szamanizmu – poszukiwanie ekstazy. Bowiem pragnienie doświadczenia sacrum, kontaktu z czymś spoza, z Wyższym, jest uniwersalnym pragnieniem ludzkim. I niekiedy, niektórym wybrańcom to doświadczenie się udaje.....

Mija godzina za godziną, wreszcie kończy się dzień pierwszy na 686. Ależ on wydaje się rozciągnięty! Powód? Moc wrażeń tak działa. Płonie ognisko.....
    

Można patrzeć w ogień i nie myśleć o niczym, zatracić się w tym patrzeniu.
   





Jest już północ, gdy przychodzi myśl (od Anioła z pewnością).
- Zabrano dziecku zabawkę? Poszukaj drugiej!
I Anioł po tym kolejnym w dniu dzisiejszym, a lakonicznym tekście zamilkł na dobre.
      Przejmuję więc pałeczkę i dalej już samodzielnie prowadzę lekcję osobistą: - Oczywiście! Przecież to my sami nadajemy ciężar gatunkowy zdarzeniom. Przyroda bieszczadzka zasłoni rany. A ja namieszkałem się przecież na tej górze w ubiegłym roku do oporu, na ten rok nie miałem konkretnych planów biwakowych. Miała być wędrówka, to będzie. Należy poddawać się biegowi spraw, płynąć z nurtem rzeki życia....
Bowiem Anioł lepiej wie, co jest dla mnie dobre.
                Do przodu chłopie!
I tym optymistycznym akcentem zakończyłem sprawę, wsuwając się do namiotu.
A w namiocie zobaczyłem niecodzienne światło, przywitały mnie niezwykłe odblaski! Poczułem się na tej poranionej górze tak niezwykle przytulnie, ciepło mi się zrobiło w sercu. Poczułem.... że góra mnie żegna. 
Co za widok! Całkiem magiczny widok! Trzeba koniecznie zrobić zdjęcia.
   




Aniołku! Dziękuję! Duchu góry! Dziękuję! Ach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz