czwartek, 15 października 2015

Idę

Idę z Baligrodu.
Idę i myślę. A myślę dlatego, bo mam czas. Gdybym czasu nie miał, tobym tylko szedł.
Myśli, jak zawsze, są osobiste, a więc subiektywne. Z tymi refleksjami można się zgadzać, lub nie zgadzać.
Po wielu latach przypomniałem sobie, co to znaczy być wolnym człowiekiem, być sobą. 
   
 
        Magiczne miejsca w miastach, ciekawe światło, nietuzinkowi ludzie, ciekawe historie, natura, przestrzeń, włóczęgi piechotą, na rowerze, fotografia, ale też papierowa książka w ręku, to niektóre z moich pasji.
Czuję się dokładnie tak, jakbym się na nowo narodził. Czego i Wam czytelnicy życzę.
   

      W migawkach pokazuję, jak żyję. Prowadzę życie mobilne, z dążeniem do optimum: 4 miesiące w Warszawie, 8 miesięcy poza.
To jest moje życie i nikogo nie namawiam, żeby żył podobnie.
Niech każdy żyje po swojemu.
Zdobyte osobiste (bo nie książkowe) doświadczenia udowodniły, że:
    • po pierwsze primo: - samotność uwrażliwia, wycisza.
    • po drugie primo: - samotność na biwaku w odludziu, poprzez element niebezpieczeństwa, uwrażliwia jeszcze bardziej.

W podświadomości niesiemy zapis wieków - pamięć pokoleń.
Mamy zakodowane pewne schematy postępowania, na przykład zamykanie drzwi w domu na noc. Człowiek w czasie snu staje się bezbronny, jest o wiele mniej czujny.
  

Namiot także można zamknąć na noc. Wejście zasunąć suwakiem. Lecz jest to zamknięcie umowne, chroni z pewnością przed komarami, o ile wyprosi się je z wewnątrz przed zamknięciem.
      Sąsiedztwo drugiej osoby w namiocie, lub osób w innych namiotach daje większe poczucie bezpieczeństwa, lecz zamyka jednocześnie te delikatne kanały percepcji, którymi odbieramy każdy nieznany dźwięk a także czujemy bezdźwięczne podejście zwierzęcia do namiotu.
To podejście, zbliżenie się zwierzęcia, odbieramy wyraźnie, jednoznacznie i natychmiastowo, chociaż nie towarzyszy mu żaden dźwięk. Jak to wytłumaczyć? To da się wytłumaczyć prosto. (Bo proste ma być!)
Odbieramy fale mózgowe, przekazy, obrazy, uczucia. 
   
 
     Gdy jesteś w wyciszeniu, zawsze się nagle obudzisz, gdy jakiś stwór z zewnątrz natknie się znienacka na obcy obiekt na „swoim” terenie, lub skrada się, by rzecz zbadać z bliska. Oto z wielu nagłych nocnych przebudzeń wybieram kilka.
 
Noc 2013 r. Biwak na 686 Pod Wierchem.
Gwałtownie budzi mnie silny niepokój, nawet strach. Słyszę (w głowie): - obudź się!
Nasłuchuję... Cisza kompletna, lecz ktoś, lub coś stoi obok mnie, o kilka metrów od namiotu. To coś jest duże i wiem, że zaskoczone. Dalej cisza, a ja czuję, że to coś podjęło właśnie decyzję oddalenia się. I zaraz odbieram, bardziej żołądkiem niż uchem, ciężkie stąpnięcie.
Poranne ślady pokazały, że to był żubr.
Niby żadne zagrożenie, bo żubr jest roślinożercą, lecz to okazało się dopiero o poranku.
A gdyby tak niedźwiedź podszedł do namiotu i stanął tuż nad twoją głową? Łuup!!! Jedno walnięcie łapą i po tobie!
To tylko taki żart był......
    


Noc lipcowa 2014 r. Biwak na 686 Pod Wierchem.

Gwałtowne przebudzenie. Coś zaryczało.... Zamieniam się w słuch. Po chwili oczekiwania ciszę rozrywa znajomy ryk, którego z niczym nie pomylisz – to niedźwiedź! Jest blisko, jakieś 50 m od namiotu! I strach siedzi mi już na plecach, bo zaraz umysł podsuwa myśl: - a może to niedźwiedzica z małymi? Strach ma wielkie oczy. Trwam długie minuty w sprężeniu, czuję adrenalinę, serce bije mocniej. Ryk się już jednak nie powtórzył, napięcie pomału wygasło, zasypiam.
Strach ma wielkie oczy?: - „musi więc być uroczy”Jan Sztaudynger. Łatwo powiedzieć po fakcie......

Noc czerwcowa 2015 ponad miejscowością Smerek.

Namiot postawiłem na zrębie, gruba ściółka z igieł zapewnia mi miękkie spanie. (Pod śpiworem jedynie cienka karimata). Jednocześnie ta ściółka tłumi stąpania.
Budzi mnie niepokój. Czuwam!
Zamieniam się w słuch. Długa cisza i naraz jak coś nie ryknie! Tuż obok ponad głową! Podskoczyłem nieźle, serce uderzyło mocno! Umysł zgłupiał i podsuwa: chyba lew??!!!
Ale to była tylko chwila, bo słyszę oddalający się tętent kopyt i już rozpoznaję dźwięk: to krzyczy zaniepokojony jeleń. Widocznie szedł bardzo zamyślony, szedł na pamięć, a tu nastąpiła zmiana organizacji ruchu. Wyrósł namiot w miejscu, gdzie go nigdy nie było. Jeleń krzyknął z przerażenia i chodu!
Sięgam po telefon, nagrywam. Krzyk kozła oddalał się i trwał jeszcze dobrych kilka minut. Całkiem zabawna sytuacja się zrobiła: - dwa stwory się przestraszyły, jeden dalej krzyczy, a drugiemu jest wesoło!
 
Noc czerwcowa 2015 na Fereczatej.

Budzi mnie dobrze znany niepokój. Jestem pewien że bardzo blisko ktoś, coś stoi ….. Czuję....wahanie, podejmowanie decyzji.... Długo, długo nic, mija pewnie z pół minuty, a potem dają się słyszeć liczne stąpania kopyt po kamienistej wąskiej ścieżce biegnącej za namiotem. Przechodzi spore stado kopytnych w stronę Okrąglika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz