Budzę
się przed słońcem. O szarym poranku odszedłem kilkadziesiąt
metrów od namiotu, do starej gruszy i wziąłem co moje, czyli pozostawiony pieniek jako podstawę pod blat, oraz schowany kamienny blat z łupka. I
już mam pełne wyposażenie biwakowe. Jest stół!
Butelka
w wodą arsenową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz