poniedziałek, 11 marca 2019

Wir Całkowitego Zrozumienia

Po południu woziłem taczką pocięte drewno.
Lubię wozić drewno taczką.....
Potem układałem pocięte.drewno.
Lubię układać drewno......



Już nadchodził zmierzch, kiedy przerwałem pracę i zabrałem się za ceremonię upichcenia smakowitego jedzonka i niespieszną konsumpcję połączoną z mlaskaniem - ale dobre! Ale dobre! 
Tymczasem zapadła bieszczadzka noc.
Wychodzę z chałupy i ..... otwieram usta z zachwytu!
Nade mną otwarła się głębia kosmosu!
Nic dziwnego - wszak jesteśmy w Parku Gwiezdnego Nieba, więc nie ma świetlnego smogu.

Fotografia tego co nad głową to jedynie namiastka.



Ach! Ciekawe jak tam jest, wśród tego srebrnego piasku gwiazd....
Czyli zamarzyły mi się podróże kosmiczne. 
Jednak wiem, ile niebezpieczeństw czyha na człowieka w przestrzeni kosmicznej, a więc lepiej pomarzyć o podróżach w czasie.

Kiedy w młodości po raz pierwszy obejrzałem film „Wehikuł czasu”, rozbudziła się wyobraźnia. Pomyślałem: - to niby bajka, ale może kiedyś rzeczywiście będziemy mogli w ten sposób podróżować?
         Jeszcze w latach siedemdziesiątych nauka uważała możliwość takich podróży za nonsens.
Jedynie kilku śmiałków odważyło się sugerować, że równania Einsteina nie wykluczają podróży w czasie.
       Stopniowo w zachowawczym myśleniu naukowców zachodziła ewolucja. Zawsze do ewolucji w myśleniu impuls dają jednostki wybitne.
Tak było i tym razem. Pojawili się Paul Davies, Kip Thorne i Stephen Hawking.
         Pojawili się i zaczęli zadawać niewygodne pytania o naturę czasoprzestrzeni i na przykład o możliwość, czy podróżnik w czasie wstecz mógłby zostać własnym dziadkiem.
Albo: - co by się stało, gdyby taki podróżnik zastrzelił własnego dziadka, zanim ten spłodziłby ojca podróżnika?
Zmieniło się podejście nauki do problemu i dziś dyskutuje się o środkach, które są niezbędne dla realizacji takich podróży.
Oto wirują potężne cylindry zbudowane z materii neutronowej, takiej samej jak materia pulsarów. Ta materia jest tak gęsta, że jedna jej łyżeczka waży tyle, co lotniskowiec.
          W bezpiecznej odległości wirują oswojone czarne dziury, zaparkowane tak, aby nie rozerwać podróżnika na strzępy.
Podróżnik ma na głowie hełm chroniący przed zawrotem głowy, lub nawet możliwością złapania głupawki w chwili załamania przyczynowości, która towarzyszy nagiej osobliwości.
       Fizycy starają się wymyślić sposób takiego skonstruowania tunelu czasoprzestrzennego, aby łączył „gdziekolwiek” z „kiedykolwiek”.
Wyzwanie jest poważne, ponieważ mówi się o mocy równej milionowi galaktyk, o potrzebie ściśnięcia obiektu wielkości Jowisza (Jowisz jest 345 razy większy od Ziemi) do rozmiaru walizki.

Inni naukowcy dywagują na temat – Big Crunch (Wielkiego Kolapsu, Chrupnięcia, Kresu, Zgniotu).
Otóż grawitacja, wszechobecna i najbardziej wytrwała ze wszystkich sił przyrody, ostatecznie przezwycięży ciągłą ekspansję wszechświata.
       W pewnej odległej przyszłości Wielki Wybuch straci swój impet.
Galaktyki będą się oddalać od siebie coraz wolniej, po czym – jakby pod wpływem elastycznej smyczy – zatrzymają się na moment, a następnie ruszą z powrotem, przyspieszając stopniowo.
W końcu nastąpi spektakularna kulminacja w Wielkim Crunch!
Ach i Och!
W pewnym momencie niebo zapłonie od światła miliarda słońc.
Być może tak będzie.

Jednak inna grupa astronomów uważa, że do takiego sylwestrowego końca nie dojdzie, bo wszechświat jest za lekki, aby tak widowiskowo mógł zatrzymać swoją ekspansję.
Uważają oni, że końcowi wszechświata będzie towarzyszył jedynie cichnący poświst.....
        W końcu czasu wypali się paliwo nuklearne gwiazd i nastąpi kryzys energii.
W pewnym momencie zgaśnie ostatnie światło.
Wszechświat będzie nadal wypełniony materią, lecz nic nie będzie świecić – zapanuje całkowita ciemność.
Zapanuje ciemna i smętna Wieczność.

Wraz z ostatnim przebłyskiem światła, da jednak o sobie znać Wir Całkowitego Zrozumienia, w którym każda istota rozumna (Oczywiście o ile takowa wtedy się znajdzie) zobaczy całą nieskończoną i niewyobrażalną wielkość wszechświata i gdzieś na niej maleńki znaczek – nanokropkę, która powie: - „jesteś tutaj”.
         
Wszechświat jest nie tylko dziwniejszy, niż nasze wyobrażenia o nim. On jest dziwniejszy, niż to, co potrafimy sobie wyobrazić.
        Dziwne jest nawet to, że on istnieje.
A jeszcze dziwniejszym jest to, że istnieją w nim takie istoty jak my, które zajmują się podobnymi problemami.
W każdym razie wszechświat jest bardzo niebezpieczny, o wiele bezpieczniej jest na Ziemi, która w jakiś dziwny sposób jest doskonale dostrojona do życia.
         Niektórzy węszą w tym prawdopodobny podstęp.
Azaliż mogą mieć rację i te cieplarniane warunki na Ziemi stworzył Bóg, który robi sobie żarty naszym kosztem.
Jeżeli tak jest, to chyba należą się nam jakieś przeprosiny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz