środa, 18 kwietnia 2018

Noc pod Hyrlatą


Dzień się chyli – nadszedł słynny czas pomiędzy psem a wilkiem.

Dzienne odgłosy lasu zanikają, cisza aż dzwoni w uszach. Właściwie słyszy się własne tętno.
Zapłonęło bezdymne (patyki bez kory) i minimalne ognisko. 



 
Następuje ceremonia ugotowania tego, co przyroda dała.



Ściemnia się coraz bardziej. Nadchodząca bezksiężycowa noc rozwija swój żagiel.
Pokazały się nietoperze i posługując się radarem wyczyniają niebywałe harce pomiędzy drzewami.
Zaczął pohukiwać puchacz. 
Z oddali z góry odezwał się jeden a potem drugi byk, jak to we wrześniu.

Lubię takie klimaty w wędrówce gdzieś w bieszczadzkim odludziu, to są fantastycznie niepowtarzalne chwile.

Piosenka dla piosenki

W zachwycie dziewiczym
Dzień przebywszy ten
To teraz wędrowcze
Żeń się z nocką
Żeń

Przy nagim ognisku
Weź wyciągnij się
I miłuj się z ogniem
Dokładając drew

Już woda w kociołku
Durli durlu wrze
Ach święta wieczerza
Też cudowna rzecz

Nad głową wiatr szumi
Wiecznie nową pieśń
A w tobie cichutko
I dlatego wiesz
Żeś jej źródłem jest
Ona twoim też
 
                              Edward Stachura


Brązowa żmija zainspirowała mnie do opowieści przy ognisku....
Oto Raj według Osho:

Miliony ludzi zostały zamordowane, zarżnięte, żywcem spalone w imię religii, w imię Boga, wolności, demokracji, komunizmu.
Nazwy są piękne, jednak za nimi kryją się okropne rzeczy.
Pewnego dnia ludzie spojrzą na swoją historię, jako na historię szaleństwa.
Spójrzmy na historię początku świata”.

Na początku nie było Nic.
Stwórca rzekł: - Niech stanie się światłość!
I stała się światłość.
Dalej nie było Nic, ale przynajmniej było to o wiele lepiej widać.....
 
(to akurat sentencja Sztaudyngera, ale świetna ci ona jest!)

Kiedy odrzucimy uwarunkowania narzucone nam przez kapłanów i skorzystamy z własnego rozumu....
 
Po pierwsze primo: - pierwowzorem jest zawsze to co starsze.
Religia zen jest starsza od chrześcijaństwa.
Według starej legendy zen bogowie stworzyli człowieka, lecz postanowili ukryć przed nim wiedzę, że jest tożsamy z bogami.
Tę wiedzę ukryli wewnątrz człowieka.
W doktrynie chrześcijańskiej mamy drzewo wiedzy.
Bez urazy, ale już na samym wstępie, doktryna ta wgląda na plagiat.

Wysłuchajmy jednak Osho – profesora religioznawstwa.

Według biblii bóg powiedział do Adama i Ewy – nie jedzcie z drzewa poznania, nie jedzcie też z drzewa życia. Bóg zakazał im spożywania owoców dwóch drzew.
A są to dwie najważniejsze rzeczy – mądrość oraz życie.
        Bóg zakazał obu tych rzeczy.
Nie powiedział – nie pijcie alkoholu, nie zażywajcie narkotyków. To Adamowi i Ewie było wolno.
Natomiast nie mogli posiąść wiedzy. Powinni zostać w ignorancji i odsunąć się od życia.

Adam i Ewa okazali jednak nieposłuszeństwo i zjedli owoc z drzewa wiedzy. 
Kiedy już posiedli wiedzę, natychmiast pobiegli do drzewa życia. Jest to zrozumiałe. Każda osoba, która rozwinie odpowiednią świadomość, a jest to cecha mądrości, chce zanurzyć się w tajemnicę życia.
        Historia o tym nie opowiada, lecz historia nie jest kompletna.
Kiedy bóg dowiedział się, że Adam i Ewa zjedli owoc poznania, pospieszył do drzewa życia.
        Wiedział bowiem, że ludzie tu właśnie przyjdą.
A oni spieszyli się, byli nadzy i rozradowani, ponieważ ich oczy po raz pierwszy się otwarły.
Po raz pierwszy stali się istotami ludzkimi, ponieważ wcześniej byli zwierzętami wśród zwierząt.
Tam, przy drzewie życia zostali złapani i wyrzuceni z Edenu.

Od tego czasu człowiek tęskni za życiem, chce z niego korzystać. Lecz kapłani, którzy reprezentują boga, imamowie, rabini, stoją na przeszkodzie.
Wszyscy oni reprezentują tego samego boga.

Dziwne, że nikt ci nie powiedział o tym, iż ten facet był twoim pierwszym wrogiem.
Odwrotnie – mówiono ci, że tym wrogiem był wąż, który skusił Ewę.
Powiedział jej: - postąpisz głupio, jeśli nie będziesz jadła z drzewa poznania. Bóg jest zazdrosny. Obawia się, że posiądziesz wiedzę.
Obawia się również, że jeśli będziesz jadła z drzewa życia staniesz się taka jak on.
Bóg jest zazdrosny i boi się.
Czyż można go czcić?

Wąż z rajskiego ogrodu był pierwszym przyjacielem ludzkości.
Został jednak potępiony.
Przyjaciel został nazwany diabłem, natomiast wróg został nazwany bogiem.
        Jak dziwnymi drogami wędruje umysł człowieka!
Powinieneś podziękować wężowi. 
To właśnie dzięki niemu stałeś się tym, kim jesteś. To z powodu nieposłuszeństwa bogu osiągnąłeś pewną godność i indywidualność.
 
Tak więc zamiast mówić „dzięki bogu!” Powiedz: „dzięki wężowi!”
Wyrazisz w ten sposób podziękowanie za jego życzliwość. Musiał być facetem o wielkim współczuciu. Inaczej nie zadbałby o ciebie.

Nieposłuszeństwo wobec kapłanów i polityków stanowi podstawę rzeczywiście religijnego człowieka.
      Tylko w ten sposób można się bronić przed uwarunkowaniem.
Bo to uwarunkowania powodują, że cierpisz. Życie przepływa ci między palcami, a śmierć z każdą chwilą się zbliża. Twoje życie jest tylko powolnym umieraniem.
Kto wprowadził cię w taką sytuację?
Wszyscy twoi prorocy, mesjasze, i „dobroczyńcy”. Są to ludzie, którzy przemienili twoje życie w powolną śmierć.
A zrobili to w bardzo sprytny sposób, zastosowali prostą strategię: - oto powiedzieli ci, że twoje życie jest karą.
       Życie jest karą, a ty jesteś grzesznikiem.
Jednocześnie głoszą kazania, abyś podążał za nimi, oni wskażą ci jedyny słuszny kierunek – posłuszeństwo.
A przecież nikt nie urodził się niewolnikiem”.....

      I natychmiast przypomina mi się opowieść Anthonego de Mello:  

"Chłopcy z małej indiańskiej wioski zabrali jajko z gniazda orła i przynieśli je matce. Akurat kura siedziała na jajkach. Matka podłożyła przyniesione jajko pod kurę.
Wykluł się orzeł. Patrzy - a wokół same kury..... zwątpił w siebie.
A może jestem kurą? - pomyślał"......


Ognisko dawno zgasło, lecz dla pewności następuje obrządek nasikania na węgle.
Przez korony jodeł pobłyskują gwiazdy.
 
Usypiam razem z nadchodzącą nocą. 
Wrzesień - słońce zaszło o 19.00 a więc tu, w lesie o 21.00 jest już czarna noc.
      
Obfitość wrażeń powoduje, że dzisiejszy dzień wydaje się szalenie długi - jeszcze trzy godziny będzie trwać sobota 3 września 2016 roku. Dopiero kończę pierwszy dzień wędrówki, przecież dziś rano wyruszyłem z Woli Michowej.


Budzi mnie hałas. Patrzę na telefon: - północ. Przez chwilę nasłuchuję. To jelenie. Rykowisko na całego. 
Sądząc po głosach, byki stoją w odległości kilkudziesięciu metrów z trzech stron namiotu i ryczą potężnie. 
      Niby mógłbym koncert nagrać, ale głos ryczącego byka już mam i spać mi się chce.
Lepiej zrobię im niespodziankę, bo wiem jak wyłączyć tę muzykę panów jeleni - niech oni idą drzeć się gdzie indziej.

I zawyłem po wilczemu zdecydowanie a przeciągle! Auuuuuuuu !!!

Nastąpiła chwila zadziwienia w lesie, ryki zostały przerwane „w pół zdania”, jak nożem uciął.
A potem dał się słyszeć gwałtowny, oddalający się trzask łamanych gałęzi.
Do rana panowała cisza idealna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz