Pora
na opisanie włóczęgi, w czasie której Anioł zarządził dwa
figle.
Już
jako dziecko myślałem często: - wszystkie dni tygodnia mogłyby
być takie jak niedziela. Rodzina jest w komplecie, śpiewają, nie
wtrącają się do świata dzieci.
Dzięki bogu, zwyczaju
chodzenia do kościoła w mojej rodzinie nie było, rodzina wolała wyjazdy na łono.
Zastanawiałem się - a jakby tak świat składał się wyłącznie z niedziel i z zabawy? Żadnych tam wynieś – przynieś – pozamiataj? Żadnych musisz...
Zastanawiałem się - a jakby tak świat składał się wyłącznie z niedziel i z zabawy? Żadnych tam wynieś – przynieś – pozamiataj? Żadnych musisz...
Niemożliwe?
A
toż to były wolnomyślicielskie rozważania o hedonizmie!
Upłynęło
kilkadziesiąt lat i teraz tak mam.
Azaliż,
aby to osiągnąć potrzeba przeżyć odpowiednią ilość lat, wyjść
z pewnego założenia i ….. już nie wrócić!
„Skocz nie mając skrzydeł – one wyrosną ci już w locie”.
To
zdanie wypowiedziane przez Barbarę de Angelis zainspirowało
mnie do lotu w Nieznane. Skoczyłem nie mając skrzydeł, a
one rzeczywiście mi wyrosły i odtąd z niejakim zdziwieniem
odkryłem, że mogę już latać.
Zdarzały
się chwilowe lądowania w miłych memu sercu miejscach, na przykład
w Woli Michowej.
Koniec
sierpnia 2016.
Upływały
wakacje, było bardzo przyjemnie, ale coraz silniej ciągnęło mnie
do oderwania się od miejsca, do kilkudniowej włóczęgi. Z Aniołem
uzgodniłem, że mają być przygody.
obserwowałem
jak jeden człowiek z pomocą klimatyzowanego, skomputeryzowanego
traktora kosi w trzy godziny kilkanaście hektarów łąki w trudnym
górskim terenie, po dwóch dniach słońca przerzuca siano nie
wiadomo kiedy, a po tygodniu na łące widać trzysta balotów.
Wydaje mi się jednak, że mało się dzieje, dlatego postanawiam
ruszyć w góry – pójdę w sobotę 3 września o świcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz