Zasadniczą
myślą przy budzeniu się, jest uświadomienie sobie konieczności
wydostania się z tłumu.
Tłum
jest jak bagno, w którym tkwisz po same uszy. Tłum rozumiany jako
fałszywe przekonania. Oraz tłum rozumiany jako zwarta grupa
baranów. (Przepraszam barany)
Gdy
wyjdziesz z błota fałszywych przekonań, trzeba się jeszcze umyć.
To błoto lepiło się do ciebie tyle lat, przez całe twoje
dotychczasowe życie, przywarło mocno, tak łatwo się nie odlepi.
Żeby to zrozumieć, dostrzec, nie potrzeba siedzieć godzinami w
pozycji lotosu. Takie głupoty rozsiewają
kapłani, ponieważ boją się ludzi uduchowionych, boją się
buntowników.
Uduchowieni
ludzie – buntownicy, dostrzegają bowiem ciemne działania czarnych
i wiedzą, że religie stały się częścią obłędu, który
zniewolił ludzkość......
Wokół
ciągną się rozległe borówczyska, ale jagód na nich w
tym roku niewiele. A światło cudne jest!
Podchodzę
na Krzemień. Zakochałem się zdecydowanie w tej górze. Co za
widoki! Widoki i wiatr. Nie mogę się napatrzeć! Wiatr pędzi
chmury, plamy słońca wędrują po zboczach i szczytach, wydaje się,
że góry żyją, że poruszają się.
Czuje
się tu wyraźnie, że część chmur jest poniżej obserwatora. To
jest dach lokalnego świata. To tutaj, przy kolejnym pobycie udało
mi się sfotografować tęczę, która była niżej niż ja.
Na
podejściu do Tarnicy można dostrzec maleńką plamkę szałasu,
przed którym jadłem.
Ukraina
daje o sobie znać widokiem, oraz w telefonie – tu mam ukraiński czas i nie udają
się próby zadzwonienia. Polski nadajnik łapie zasięg dopiero na
samym dole przy zejściu do Wołosatego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz