Pusto.
Ruszam
przed siebie, czyli w dolinę. Jak to mówią: gdzie oczy poniosą.
Nastrój
mam uroczysty, a więc Pieśń na Odejście:
Zegarmistrz
Światła Purpurowy.
A
kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie - na zawsze
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie - na zawsze
Być
jasnym i gotowym, to jest zaprawdę godne i sprawiedliwe, słuszne i
zbawienne i tego trzymać się trzeba.
Piszę
te listy do samego siebie, jestem w nastroju żartobliwym, a piszę o
poważnych, najistotniejszych życiowych sprawach.
I
tak właśnie ma być! Jak mawia Jan Gabriel.
A
więc w tej ulotnej, bezczasowej chwili Tu i Teraz dochodzę do
Żdyni.
Idę
sobie na luziczku. Jest cudnie! Bosko! Oraz niezwykle przyjemnie.
Uśmiecham się do świata i dostaję w odpowiedzi uśmiech od
ukochanej rudbekii i portulaki.
One
mówią do mnie: Będziesz zadowolony. I to się sprawdza. Jestem
zadowolony. Miłość do całego świata siedzi we mnie gotowa do
wytryśnięcia. A jeszcze piwa dziś nie piłem....
Byle
było tak, że człowiek bardzo chce,
byle było tak, że się nie powie "nie",
byle było tak - sam jeszcze nie wiem, jak,
że chce się bardzo śmiać, po prostu śmiać.
byle było tak, że się nie powie "nie",
byle było tak - sam jeszcze nie wiem, jak,
że chce się bardzo śmiać, po prostu śmiać.
Upał.
Nic dziwnego, jest południe.
Pójdę
do Uścia Gorlickiego inną drogą, przez Gładyszów.
Ale
najpierw uzupełnię płyny. Sklep. Łemko miejscowy. Rozmawiamy
niespiesznie i szczerze:
Najpierw dowiaduję się, że W
Żdyni mieszkają 33 rodziny łemkowskie i 33 polskie. Po równo
i jest zgoda. Natomiast w następnej miejscowości na południe są
niesnaski. Mówię, że kocham ziemię. I takie teksty idą:
-
Masz babę?
-
Nie mam. Rozwiodłem się. Jestem wolny jak ptak polny.....
-
A ja zapierdalam......
-
I ja zapierdalałem..... Potem mi się odechciało.
-
Nie chcesz się żenić?
-
A po co? To niewola jest. Jedna kobitka na Watrze, nawet niestara,
wdowa, zapraszała mnie na Ukrainę. Ma 40 hektarów. A więc
odpada. Kobitka tak, ale 40 hektarów nie. Przecież to kierat,
więzienie. Nie wchodzę w sprzedaż wiązaną.
-
Ale mówisz że ziemię lubisz....
- Owszem, bardzo lubię. Tylko teraz
wystarczy mi jak u kogoś znajomego posadzę w maju pomidory,
zadbam o ten kawalątek, popatrzę jak rosną, pobłogosławię
roślinki, a jesienią posmakuję z nich owoców. W lecie natomiast
chodzę po bieszczadzkich łąkach i święto lasu! Fajrant!
- A ja tylko zapierdalam....
Jeszcze
przed chwilą byliśmy jak dwaj obcy, a teraz jesteśmy jak bracia,
wiele wiemy o sobie. Nastąpiła ważna życiowa wymiana informacji.
Nie
odbieraj
zbyt poważnie siebie i swoich spraw. Spróbuj spojrzeć na siebie z
boku. Daj życiu płynąć swoim biegiem.
Zobacz,
jak wielu ludzi rujnuje swoje zdrowie tym, że chcą w 100% odżywiać
się i żyć zdrowo. Obierają pomidory ze skóry i przynudzają
godzinami o tym co i jak należy jeść. Działaj po swojemu, i nie
bądź przy tym zawzięty. Bądź lekki. Nie wymuszaj niczego.
Poruszaj się giętko w biegu wydarzeń. Dopasowuj się do tego co
się dzieje. To jest dharma, czyli prawe działanie. To jest
prawdziwe życie. Ono jest jak taniec.
Jest
więc bardzo miło oraz niezwykle przyjemnie. Ale komu w drogę... Ruszam
dalej.
Upał
coraz większy. Więc po drodze kilka odpoczynków.
Zrobiło
się parno. Pomyślałem o prysznicu i za pół godziny zaczął
padać deszcz. Niby niewielka chmura, nie okrywałem więc plecaka, a
stało się według przysłowia: - z małej chmury duży deszcz.
Zmokłem tak jak chciałem.
Wspaniałe
schłodzenie człowieka nastąpiło. Tylko plecak zrobił się nieco
cięższy. Przy sklepie w Kwiatoniu podzieliłem się chlebem
z kurami. Uście Gorlickie okazało się tak samo mokre, jak w
dniu przyjazdu. Autobus do Gorlic, bilet 5,50 zł, 26 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz