środa, 15 lutego 2012

Moja praktyka z Leśnictwa 1967 rok


Polowanie z Rosjanami. Do leśniczego przyjeżdżali co pewien czas oficerowie rosyjscy. W końcu obok mieliśmy ośrodek rządowy w Mierkach. Bardzo radośni ludzie. Sympatyczni. Pili. Sterty butelek zostawały po biesiadach, ale trzeba przyznać: śpiewali pięknie! Zwłaszcza Gruzini. Budziłem się nieraz słuchając, jak rzewnie ciągną na kilka głosów. Któregoś razu leśniczy zapytał mnie i Janka, czy nie poszlibyśmy z Gruzinami na kaczki. Znał nasze podejście do polowań, że to usankcjonowane morderstwo, ale nie chodziło o strzelanie, tylko o pokazanie miejsc i spłoszenie ptaków o świcie. A miejsce znaliśmy, chodziliśmy tam na ryby. Bagienna okolica. Mieliśmy mieszane uczucia, ale poszliśmy ciemną nocą, wyjątkowo ciemną. Ja z lewej, pośrodku dwóch majorów, po prawej Janek. Najpierw z trudnością ustawiliśmy Gruzinów na małej górce blisko wody, Janek miał iść w prawo z dwieście metrów, a ja w lewo. Po obu stronach było bagno, porośnięte kożuchem roślinności, wiedziałem, że trzeba uważać. Wydawało mi się, że już doszedłem na miejsce. Stanąłem. Patrzę na zegarek z fosforyzującymi wskazówkami: jeszcze z pół godziny do szarówki. Dłuży się czas. Wilgotno, zimno. Jakoś tak miękko pod nogami. Już minęło pół godziny. Ciemno trochę mniejsze, szarzeje. A tu: bach bach! I jeszcze raz. Słychać lecące kaczki. Co to jest? I znowu: bach bach! Coś mnie tknęło. Dlaczego tak ciemno, a oni strzelają? Przesuwam się lekko w lewo... Trochę widniej jeszcze się robi, a tu jakieś zielsko mam przy twarzy! Zimny dreszcz mnie przeszył! Jestem z twarzą na tej wysokości, gdzie pół godziny temu były moje buty. Stanąłem kilkanaście metrów za daleko. Stoję na kożuchu bagna od pół godziny, kożuch się ugiął , napiął i opuścił ze mną, robiąc odwróconą bańkę. Ciemno jest, bo zjechałem w dół. Mam resztki oparów bagiennych nad sobą, a w górze już widno! Jedna chwila – kożuch pęknie i po Zbyszku! Tylko cmoknie bagno. Łomot w sercu, sucho w gardle! Strach. Pomalutku opieram się rękami o porosty, pomalutku wyczołguję, oj, jak długo to trwa... jeszcze trochę. Ryję paznokciami bruzdy, wyrywam całe kępy, aby dalej, aby wyżej. Wyczołguję się wreszcie z tego śmiertelnego dołu, czołgam do suchego gruntu. Uff! Udało się. Nogi miękkie z tego przeżycia. Odechciało się polowania. A polowanie się udało, nastrzelali kaczek! Wypiłem potem w leśniczówce szklankę wódki i zrobiło się wesoło na duszy. Nawet śpiewałem po gruzińsku! A następnego dnia oglądaliśmy wszyscy to miejsce na bagnie. Brrrr.

2 komentarze:

  1. Myślę że korekta idzie wielkimi krokami na SP500 jak i u nas. Choć u nas jeszcze nie wiadomo czy po korekcie jeszcze nadbicie czy już tylko w dół.
    Pozdrawiam
    www.galeriazyskow.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. na S&P500 1353.44 +0.76%
    cos tej korekty nie widac,
    a anonimowemu chodzilo chyba tylko o reklame strony :(
    tak jak to robi na innych forach

    OdpowiedzUsuń