niedziela, 11 września 2011

PIRAMIDY - BRAMA DO GWIAZD

Giza i pas Oriona. --- Człowiek, to upadły bóg, który pamięta Raj.---
Lamartine.Meditations. < Był początek listopada 1983 roku i, jak zwykle o tej porze roku, nocne niebo w środkowej Arabii Saudyjskiej było wyjątkowo czyste. Dla cudzoziemców mieszkających w Rijadzie był to okres weekendowych wyjazdów biwakowych na złote diuny, położone około 20 kilometrów od rozciągających się szeroko zachodnich przedmieść tego spokojnego miasta. Moja żona, Michele, zapakowała ten sam zestaw co zwykle: piwo bezalkoholowe, mnóstwo wody pitnej, jedzenie i śpiwory. Nasza córka, Candice, miała dopiero cztery lata, lecz była już zahartowana w podróżach po pustyni. Dołączyły do nas dwa inne małżeństwa z dziećmi. Naszym zamiarem, było znalezienie wysokiej diuny, aby dzieci mogły się bawić na czystym, złocistym piasku, a dorośli mogli się zrelaksować nad gorącą kawą i wymyślnym barbecue. Wszystkim chodziło o ucieczkę od ciężkiej pracy i nie nastrajającego do zabawy klimatu głęboko muzułmańskiego społeczeństwa Rijadu. Noc na diunach może być bardzo piękna. Natychmiast po wspaniałym widowisku zachodzącego słońca nadeszła ciemność z baldachimem nieba usianym świecącymi gwiazdami, znajdującymi się niemal na wyciągnięcie dłoni. Leżąc w śpiworze liczyłem gwiazdy, aż w końcu usnąłem....Z niewiadomej przyczyny obudziłem się o trzeciej nad ranem, być może kierowany podświadomością. Jeszcze raz spojrzałem w górę, początkowo niepewny, gdzie się znajduję. Wysoko, po południowej stronie nieba, wygięty w łuk, niemal znacząc krzywą równika niebieskiego, znajdował się lśniący pas światła, świecący oślepiającym blaskiem na tle atramentowej czerni przestrzeni kosmicznej. Była to Droga Mleczna, wyglądająca jak wielka rzeka na niebie. Na jej zachodnim „brzegu” leżała grupa pięknych gwiazd, wyraźnie jaśniejszych od innych. Natychmiast rozpoznałem je jako gwiazdozbiór Oriona i poszedłem zbudzić mojego przyjaciela Jeana, który podzielał moje zainteresowania astronomią i któremu pasja żeglarska narzuciła konieczność znajomości nawigacji z użyciem gwiazd. Cicho podeszliśmy na brzeg wydmy. Jean wprowadził mnie w tajniki astronawigacji. Czy wiesz – zapytał, jak odnaleźć punkt wschodu Syriusza, gdy wzeszedł już Orion? Wzruszyłem ramionami – niby skąd mam wiedzieć? A więc najpierw – powiedział, wskazując w stronę „brzegu rzeki”- musisz odnaleźć trzy gwiazdy pasa Oriona. Te trzy gwiazdy tworzą jedną linię. Teraz tę linię należy przedłużyć w dół w stronę horyzontu. Gdy gwiazdy pasa Oriona wzejdą na wysokość około 20 stopni, czyli mniej wiecej na wysokość odpowiadajacą długości ręki z wyprostowanymi palcami, w miejscu na horyzoncie wskazywanym przez tę linię pojawi się Syriusz. Wskazywał teraz w stronę jasnej gwiazdy na horyzoncie. Obaj wiedzieliśmy, że to Syriusz. Potem, jakby po namyśle, Jean wyrzekł te słowa: - właściwie trzy gwiazdy pasa Oriona nie leżą dokładnie wzdłuż jednej linii. Jeśli popatrzysz uważnie, zauważysz, że najmniejsza z nich, ta na górze, jest lekko przesunięta na wschód. Ułożone są one ukośnie w kierunku południowo – zachodnim w stosunku do osi Drogi Mlecznej. Zauważ również.....W tym momencie przerwałem mu w pół słowa. Spojrzał na mnie zaskoczony, gdy zacząłem cytować słowa, które tak dobrze pamiętałem z Tekstów Piramid... „ O Ozyrysie Królu, udaj się nad Drogę Wodną, niechaj schody do Zaświatów wzniesione zostaną dla ciebie, wiodąc do miejsca, gdzie jest Orion.” Teraz i inni obudzili się i dołączyli do nas. W tym momencie wypowiedziałem słowa, które wyrzekł Champollion, gdy odszyfrował tajniki pisma hieroglificznego. Miałem nadzieję, że ktoś z naszej grupy, a niektórych wciągnąłem w zagadkę lotniczej fotografii Gizy, zrozumie, o co mi chodzi. Jean wpatrywał się intensywnie w Oriona. – Cóż takiego zobaczyłeś? – spytał rozbawiony moim uniesieniem. – Trzy piramidy z Gizy – powiedziałem spokojnie. I w ten sposób zaczęła się historia, która znalazła swój finał dopiero po dziesięciu latach.> Robert Bauval.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz