sobota, 10 września 2011

Motyl i Skafander

Piątek, 21.00, ciemna noc, księżyc prawie w pełni odbija się w Wiśle, w oddali oświetlony kolorowo Stadion Narodowy i most Łazienkowski. A kino pod chmurką puste.....bo wczoraj lało i było zimno, więc pani Olga przeniosła dzisiejsze wydarzenie do planetarium. Sala kinowa napełnia się szybko... A więc? ------Fajny film wczoraj widziałem..Momenty były? Oj były..spłakałem się. Ostatnio to często mi się zdarza. Widocznie zrobiłem się bardziej wraźliwy. Jeśli wydaje się nam, że mamy jakiekolwiek problemy, powinniśmy zobaczyć film: „Motyl i Skafander”. Przystojny młody facet, w momencie wielkiego powodzenia życiowego, zostaje „zatrzaśnięty” . Wylew krwi do mózgu, paraliż całkowity. Niesamowita opieka lekarska w położonym bajkowo szpitalu morskim. Stopniowo dociera do Jeana, że tylko pracuje jego mózg i jedno oko. Uczą go, jak ma nawiązać komunikację ze światem, za pomocą mrugania. Kod jest prosty. Jedno mrugnięcie = tak, dwa = nie. Jest tylko w świecie wspomnień – to motyle na kwiatach, a Tu i Teraz - to skafander nurka i otchłań wody wokół. Młoda ortofontka ( nie ma tego słowa w google – to osoba, która pomaga nawiązać kontakt ze światem) bardzo wierząca, stawia sobie za punkt honoru niesienie pomocy Jeanowi. Jest stałą czytelniczką „Elle”, a Jean przecież redaktorem tego pisma. Zaczyna czytać Jeanowi alfabet, ten mruga, konstruując w ten sposób pierwsze wyrażenie myśli po utracie mowy. Wychodzi zdanie; „Chcę umrzeć”....Nie tylko ja płakałem w tym momencie..Bo co warte takie „zatrzaśnięte w skafandrze” życie? Dalej wspomnienia Jeana – wielki świat jego pracy, świat blichtru, modelek i artystów. I ciągła opiekuńczość ortofontki. Jeana zaczynają wozić na wózku. Wygląda okropnie: jedno oko zaszyte, drugie wytrzeszczone, wargi skrzywione na jedną stronę w paskudnym bezwładzie. I tylko ta powieka ruchoma na lewym oku....Jean podejmuje ambitne zadanie: będzie pisał książkę, dyktując litery lewym okiem! Trwa to wiele miesięcy. Wożą go nad brzeg morza, to przecież szpital morski...W trakcie pisania odwiedziny bliskich. Dzwoni do Jeana kochanka..w tym momencie jest przy jego łóżku tylko matka trójki jego dzieci (żyją bez ślubu) i tak ją nazywał. Kochanka mówi: przepraszam, że nie przyszłam, ale nie miałam siły, żeby oglądać ciebie w tym stanie, byłam już na stacji, ale się wróciłam..Jean prosi swoją "żonę", żeby przekazała kochance natępujące słowa: "Czekam na Ciebie każdego dnia" ........ Wreszcie książka napisana, wydana i ...odnosi wielki sukces! Nosi tytuł: „Motyl i Skafander”. 10 dni po swoim debiucie literackim Jean umiera...Wspaniała muzyka..Wspaniałe Centrum Kopernik. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz