wtorek, 16 października 2018

W szczęku żelaza.

Wiosną 1947 roku, kilkanaście kilometrów od Huczwic, w Jabłonkach, w niewyjaśnionych okolicznościach zginął „Czerwony generał” - Świerczewski.
       Owszem – strzelała czota Ukraińskiej Powstańczej Armii, ale to ktoś po stronie komunistów zadał śmiertelny cios bagnetem.

Razem z generałem, na inspekcję do strażnicy WOP w Cisnej jechał dowódca 34 pułku piechoty – dwudziestopięcioletni wtedy komunista świeżo przybyły z Francji. Ten człowiek o pseudonimie Jan Gerhard napisał potem propagandową książkę „Łuny w Bieszczadach”.(obowiązkowa lektura szkolna w swoim czasie).
    Decyzją Edwarda Gierka w końcu 1970 roku powołano komisję mającą na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci generała Świerczewskiego i w konsekwencji na przełomie 1970/71 komisja rozpoczęła badania. Komisją kierował Marian Naszkowski, a jednym z jej członków był Jan Gerhard.
               Raport komisji nigdy nie ujrzał światła dziennego.
Najpierw nieznani sprawcy dokonali włamania do domu Naszkowskiego, z jego sejfu zabrali tylko gotowy już raport, pomimo że były tam również kosztowności.
         Przy okazji zamordowano gosposię.
Chwilę później w swoim warszawskim mieszkaniu został zasztyletowany Jan Gerhard. Także tu nie tknięto pieniędzy i wielu cennych rzeczy.

12 maja 1972 o morderstwo oskarżony został narzeczony córki, 27-letni student architektury Zygmunt Garbacki oraz jego kolega 26-letni Marian Wojtasik.
Po krótkim procesie,wydano dwa wyroki śmierci wykonane natychmiastowo.
I już nikt do sprawy śmierci generała nie miał ochoty wracać.

W każdym razie w bieżącym roku usunięto pomnik Świerczewskiego. Czyli historia powolutku ulega wygładzeniu. 

Do legendy przeszła brawurowa obrona Huczwic w wykonaniu Łemkowskiej Sotni pod dowództwem sotennego Chrina. 


       Polscy żołnierze na terenie Bieszczadów dopuszczali się grabieży, gwałtów i morderstw, nie inaczej było w Huczwicach.
(Ktoś powie: - ci żołnierze to byli komuniści. Zgoda, ale ci komuniści byli narodowości polskiej. Przecież w tym samym czasie niektórzy inni polscy dowódcy nie tylko potrafili żyć z tubylcami w zgodzie, ale także zaopatrywali Powstańców w broń – tak robił na przykład dowódca strażnicy w Woli Michowej. 
     Pamiętam także o "krwawej niedzieli" - Baligród 1944. Będzie wpis: - Sprawa Janasa. 
Jakoś ci państwo, którzy tak kultywują pamięć o rocznicy tej zbrodni, zapominają o zbrodniach strony przeciwnej - zbeszczeszczeniu zwłok poległych striłców w Smolniku nad Osławą, wysadzeniu w powietrze podziemnego szpitala UPA w którym byli ranni i obrońcy - o zbrodniach masowych w Terce, Zawadce Morochowskiej. 
      Każdy medal ma bowiem dwie strony.
Przypominam także, że na tym blogu nie ma rynsztoka - nie są tu zamieszczane nienawistne i obelżywe komentarze. 
Masz coś sensownego do powiedzenia? Wtedy napisz.
Generalnie chodzi o szacunek dla adwersarza).

Kiedy po raz kolejny silny oddział Polaków z cieszącego się ponurą sławą 34 pułku piechoty z Baligrodu wszedł do wsi, chłopi wezwali na pomoc sotnię z bazy na Magurycznem.
        A z Magurycznego do Huczwic jest przecież przysłowiowy rzut beretem.
Już po niecałej godzinie rozległa się kanonada i piechota polska
zaległa, usiłując się okopywać. Po krótkiej wymianie ognia żołnierze UPA zostali poderwani do natarcia: - doszło do walki wręcz, w której Polacy stracili kilkunastu zabitych, po czym rzucili się do ucieczki.
Oprócz pokaźnej ilości broni i amunicji UPA zdobyła także działo 75 mm.
         
          Stepan Stebelski – Chrin, książka „W szczęku żelaza”.


1 komentarz:

  1. I po co to kurwa rozgrzebywać .Mój dziadek zamordowany przez gestapo na kirkucie leżał do lat dziewięćdziesiątych, przysypany śmieciami przez miłujących bliźniego katolików .Za własne pieniądze cmentarz ten uporządkował Żyd mieszkający w Izraelu.Kaszana jak cholewa co nie ?Daliśmy dupy ,ale czy my czy sanacja ? zwykli ludzie czy miłujący władzę ?I tak wkoło Macieju.
    Pytałem starego człowieka na cmentarzu o kwaterę wydzieloną ,on mi historie swojego życia opowiedział o tym że jest tutejszy że w cyrku 15 lat spędził.Na koniec trzy razy się żegnał i mi błogosławił .Myślę że na Panu część tego błogosławieństwa się należy bo od długiego czasu tu zaglądam ale takie wpisy mnie wkurwiają .

    OdpowiedzUsuń