wtorek, 9 października 2018

Zimowity w Bieszczadach

Jeszcze kilkaset metrów i docieram do słonecznych morg (albo morgów), gdzie nie rosną co prawda pomarańcze, ale za to zakwitły właśnie kwiaty witające zimę – zimowity.
To one były celem wyprawy.






Łąka z zimowitami została obficie „oznaczona” przez żubry - na samym wstępie wszedłem na taki znacznik.
Dlatego potem już uważałem bardzo, aby tym razem nie położyć się na jakiejś kolejnej kupie, przecież do zdjęć kładłem się, lub klękałem.
A trzeba było to robić „dla ekspozycji”, żeby zdjęcie dowodziło, że jest robione w górach, a nie w ogródku przy domu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz