Czemu
tak wielu mówi tak dużo?
Zalewają nas całe oceany słów ....
Ostatnio, korzystając z pogody, codziennie jestem w Kampinosie. Zanim wejdę w dalsze, odludne i ciche, a więc grzybowe miejsca, mijam ludzi, którzy właśnie w lesie mają sobie najwięcej do powiedzenia.
Ostatnio, korzystając z pogody, codziennie jestem w Kampinosie. Zanim wejdę w dalsze, odludne i ciche, a więc grzybowe miejsca, mijam ludzi, którzy właśnie w lesie mają sobie najwięcej do powiedzenia.
Nie
inaczej jest na uczęszczanych bieszczadzkich szlakach.
Przyczyna
gadulstwa?
Być może ludzie
ciszy po prostu nie lubią.
Albo jej się boją, bo boją się samych siebie.
Albo jej się boją, bo boją się samych siebie.
Ok
– porozumiewać się trzeba, lecz jeśli już mówię, powinienem
pamiętać o pierwszym przykazaniu – zwięzłość kolego i
koleżanko!
Nie
wspominam tu o nagminnym wystękiwaniu co chwila yyyyyy..... oraz o
tym, że cisza jest dobrem wspólnym.
Ona
– ta cisza, potrafi się w człowieka wbudować.
Są
sprawy nieuniknione, albo inaczej: - niezależne od nas. Na przykład
pogoda, lub starzenie się.
Tu
pozostaje tylko pełna akceptacja, bo przykładowo w smugę cienia
wpadamy już.... dość młodo.
Patrzę na ludzi, którzy chcą jakby przelicytować przeciwnika –
stawiają opór rzeczywistości i przez tę szamotaninę starzeją
się skokowo.
Zamiast
poddać się temu, co Tu i Teraz i cieszyć każdym dniem i każdą chwilą, zasiadają w
Smutnej Poczekalni i w swym zdziecinnieniu odmawiają
zgody na to, co nieuchronne.
A stąd
tylko krok do stetryczenia, do tak częstego uczestniczenia w Chórze Wujów - ogólnego marudzenia, w tym do narzekania na młodych.
Każdego dnia ginie w mózgu i to nieodwracalnie, kilka tysięcy neuronów, dlatego po pierwsze primo tak ważne są wszelkie hobby i głód wiedzy, a także każda forma gimnastyki umysłowej.
Po
drugie primo: - unikajmy schematu, tej sławnej wyjeżdżonej koleiny życia.
Zróbmy co pewien czas coś nowego, nieco szalonego nawet, nie bójmy
się ryzykować – takie działanie jest tym dla mózgu, czym
wysiłek fizyczny na powietrzu dla ciała.
Ruch
fizyczny zastąpi wiele lekarstw, natomiast żadne lekarstwo nie
zastąpi racjonalnego wysiłku fizycznego.
Nie
mówię o tzw. „pozytywnym myśleniu”. Nie przepadam za
tym terminem, bo stykam się z wieloma osobami w starszym wieku,
które pod tym hasłem oddają się samooszukiwaniu.
Jeden
z drugim krzyczy: - Och! jak dobrze, jak dobrze!
A naprawdę myśli: - brrr!
Jest do luftu! Śmierć nadchodzi! Ależ ja się jej boję!
Nie po drodze mi z takimi i właśnie dlatego nigdy nie należałem do Chóru Wujów. Pomimo suszy, wrzosy w tym roku kwitły wspaniale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz