Do
mrówki się udaj, leniwcze, patrz na jej drogi – bądź mądry: -
Patrz na jej hierarchię, na jej plan, w lecie gromadzi żywność,
zbiera swój pokarm we żniwa (Prz.6,6-8) – Mądrość Króla
Salomona.
Model
hierarchiczny skłania się do tego, co męskie.
Jest
więc agresywny, dominujący, opiera się na uprzywilejowaniu, na
wyjątkowości wiedzy.
Jednostki
przebiegłe, które nigdy nie dorównają wiedzą innym, poprzez
indywidualne parcie do władzy, manipulując ludźmi, zdobywają
dostęp do informacji. A to już im pozwala stać się wyjątkowymi,
opanowały bowiem biegle żonglerkę podłymi praktykami i to na
każdym polu.
Roi
się więc w takim modelu od konfliktów, podziałów i intryg
pomiędzy jednostkami, którzy starają się wdrapać na szczyt
piramidy.
Nie
jest łatwo wczołgać się na taki szczyt, chociażby z dwóch
powodów:
-
Po pierwsze primo:
Trzeba
mieć miękki kręgosłup moralny i to dopiero pozwala wić się jak
wąż.
-
Po drugie primo: - Na szczycie środowisko
jest wyjątkowo śliskie – wręcz ocieka wazeliną.
Dobrze
wiemy, że systemy zwane piramidami finansowymi są z definicji
skorumpowane i w końcu zawodzą, gdyż ryzyko i nagroda w porównaniu
z ilością pracy i poświęcenia nigdy nie są proporcjonalne.
Oparte
są one na uprzywilejowaniu, a nie na równości i współpracy.
Ludzie ze szczytu zarabiają pieniądze i niewiele robią, a ci u
podstawy piramidy wykonują całą pracę i zarabiają bardzo mało.
Jest
to model sieciowy, gdzie dobro ogółu rozumiane jest domyślnie jako
dobro nielicznych jednostek.
Inaczej
jest w modelu żeńskim.
Model
męski zdaje sobie z tego sprawę i dlatego ukuł opinię, że w
modelu żeńskim panują prawa dżungli, podając jako przykład
przyrodę.
Zapytajmy: - czy mówimy o prawach dżungli w wykonaniu zwierząt, czy ludzi?
Przecież każdy, kto potrafi korzystać z własnego rozumu, wie, że zwierzęta rzadko zabijają dla samego zabijania.
Przecież każdy, kto potrafi korzystać z własnego rozumu, wie, że zwierzęta rzadko zabijają dla samego zabijania.
Nie
ma tu także manipulacji, wykorzystywania innych, czy ostatecznej
eliminacji gatunków niższych, nawet stanowiących konkurencję,
tylko dlatego, żeby samemu wjechać windą do nieba i znaleźć się
na samej górze łańcucha pokarmowego czyimś kosztem.
Nie
mówiąc już o nieuprawnionym sprawowaniu władzy.
Tu
przywódcy stada mają dane przez naturę autentyczne przymioty.
Wydaje
się, że przyroda działa na podstawie dokładnie odwrotnej zasady
niż człowiek. Dlatego pisałem, że z punktu widzenia Matki
Ziemi ludzkość jest usadowionym na niej złośliwym
wirusem.
Człowiek
i przyroda jawią się (bowiem) jako oponenci walczący na śmierć i
życie.
W
tym pojedynku człowiek niszczy Naturę i tę żywą istotę, Ziemię,
zwaną Gaja.
Robi
to dla zysku, a także ze zwykłej głupoty. Nie dba o konsekwencje
swoich działań, ani o trujące produkty uboczne wrzucane bezkarnie
w ekosystemy.
Taki
jest efekt pogoni za bogactwem i forsowaniem chęci panowania nad
innymi.
Do
tego dochodzi ciągła dezinformacja, na przykład ukrywanie szkód czynionych
przez startujące rakiety kosmiczne, które wbrew temu, co nam się
wmawia, są głównym powodem dziur ozonowych.
Niestety
przestrzeń kosmiczna jest już towarem podlegającym opodatkowaniu.
Trwa
nieustająca walka o wciąż malejące zasoby naturalne, nie tylko
paliwa kopalne, ale i zdrową, niemutowaną żywność, czystą wodę
i powietrze.
Komnata w której gubi się echo.
Przestrzeń kosmiczna jest tajemnicza i mroźna, a choć wydaje się pustką o nieskończonej ciszy (dźwięki w próżni nie rozchodzą się) - jednocześnie alegorycznie nie jest komnatą w której gubi się echo.
Przestrzeń kosmiczna jest tajemnicza i mroźna, a choć wydaje się pustką o nieskończonej ciszy (dźwięki w próżni nie rozchodzą się) - jednocześnie alegorycznie nie jest komnatą w której gubi się echo.
Być
może kosmos jest przeogromną siecią korytarzy łączących nieskończoną
liczbę światów.
Przez
te korytarze przetacza się promienna energia, a my nie możemy tego
zobaczyć, bo jesteśmy ograniczeni przez wąski zakres zmysłów.
Na
przykład wzrok pozwala nam dostrzegać światło, czyli
promieniowanie elektromagnetyczne o długości fali od 380 nm do
około 780 nm. Ten zakres mieści się pomiędzy niewidoczną
podczerwienią a niewidocznym ultrafioletem.
Żyjemy
w świecie, który mierzy swój puls krótkimi, hałaśliwymi
etapami. Choć w myślach, ambicjach lub porywach optymizmu możemy
marzyć o zapisaniu się w annałach historii, to nic nie uwolni nas
z żelaznego uścisku Przeznaczenia.
Trendy
przychodzą i odchodzą.
Mody
trwają krótko.
Tego,
co widzimy dzisiaj, jutro może już nie być.
Sława
jest ulotna.
Bogactwo
stopnieje przez rozrzutność.
Wspomnienia
bledną,
Kolejne
rekordy zostają pobite,
Piękno
znika.
Bańki
mydlane pękają.
Po
wzlotach następują upadki.
Czas
niszczy materię fizyczną.
Nasze
ciało nawet przez sekundę nie jest takie samo.
Liczby.....
W ciągu jednej minuty w ludzkim organizmie umiera 300 milionów komórek......
W ciągu jednej minuty w ludzkim organizmie umiera 300 milionów komórek......
Z
drugiej strony codziennie rodzi się 300 miliardów nowych komórek.
Co jest dla mnie zadziwiające, jako pasjonata liczb?
Ano fakt, że każda ludzka komórka ma 92 wewnętrzne zegary biologiczne – po jednym na każdym końcu każdego z 46 jej chromosomów.
A
w Apokryfach Starego Testamentu Bóg rzecze: „Zapisałem
dla was 92 księgi”.
Ach te Apokryfy.....
Zwłaszcza moja ulubiona część, o której już pisałem: - "Księga Astronomiczna, czyli o obrotach świateł niebieskich".
Przypominam, że treść Apokryfów dotyczy czasów biblijnych. Musiały minąć wieki zanim urodził się Galileusz i Kopernik.
Zwoje biblijne zwane Apokryfami nigdy nie weszły do kanonu, ponieważ uznano, że jesteśmy za głupi, żeby pojąć ich treść, albo za mądrzy, a z tego mogą dla rządzących wyniknąć tylko kłopoty w sterowaniu trzodą.
Początkowo przechowywano zwoje w Bibliotece Aleksandryjskiej, korzystała z nich astronomka Hepatia, ukamienowana przez chrześcijan, w końcu ukryto je w podziemiach Watykanu.
Wszak najlepiej rządzi się ciemnymi ludźmi.
Przedmowa do Apokryfów: - „Jest to część literatury światowej, która do niedawna była w polskim piśmiennictwie Terra Ignota – Ziemią Nieznaną”.
Zwłaszcza moja ulubiona część, o której już pisałem: - "Księga Astronomiczna, czyli o obrotach świateł niebieskich".
Przypominam, że treść Apokryfów dotyczy czasów biblijnych. Musiały minąć wieki zanim urodził się Galileusz i Kopernik.
Zwoje biblijne zwane Apokryfami nigdy nie weszły do kanonu, ponieważ uznano, że jesteśmy za głupi, żeby pojąć ich treść, albo za mądrzy, a z tego mogą dla rządzących wyniknąć tylko kłopoty w sterowaniu trzodą.
Początkowo przechowywano zwoje w Bibliotece Aleksandryjskiej, korzystała z nich astronomka Hepatia, ukamienowana przez chrześcijan, w końcu ukryto je w podziemiach Watykanu.
Wszak najlepiej rządzi się ciemnymi ludźmi.
Przedmowa do Apokryfów: - „Jest to część literatury światowej, która do niedawna była w polskim piśmiennictwie Terra Ignota – Ziemią Nieznaną”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz