piątek, 19 października 2018

Ziemia Nieznana

Do mrówki się udaj, leniwcze, patrz na jej drogi – bądź mądry: - Patrz na jej hierarchię, na jej plan, w lecie gromadzi żywność, zbiera swój pokarm we żniwa (Prz.6,6-8)Mądrość Króla Salomona.

Model hierarchiczny skłania się do tego, co męskie.
Jest więc agresywny, dominujący, opiera się na uprzywilejowaniu, na wyjątkowości wiedzy.
       Jednostki przebiegłe, które nigdy nie dorównają wiedzą innym, poprzez indywidualne parcie do władzy, manipulując ludźmi, zdobywają dostęp do informacji. A to już im pozwala stać się wyjątkowymi, opanowały bowiem biegle żonglerkę podłymi praktykami i to na każdym polu.
        Roi się więc w takim modelu od konfliktów, podziałów i intryg pomiędzy jednostkami, którzy starają się wdrapać na szczyt piramidy.
Nie jest łatwo wczołgać się na taki szczyt, chociażby z dwóch powodów:
                                                                                                                                   - Po pierwsze primo:
Trzeba mieć miękki kręgosłup moralny i to dopiero pozwala wić się jak wąż.
- Po drugie primo: - Na szczycie środowisko jest wyjątkowo śliskie – wręcz ocieka wazeliną.

Dobrze wiemy, że systemy zwane piramidami finansowymi są z definicji skorumpowane i w końcu zawodzą, gdyż ryzyko i nagroda w porównaniu z ilością pracy i poświęcenia nigdy nie są proporcjonalne.
              Oparte są one na uprzywilejowaniu, a nie na równości i współpracy. Ludzie ze szczytu zarabiają pieniądze i niewiele robią, a ci u podstawy piramidy wykonują całą pracę i zarabiają bardzo mało.
Jest to model sieciowy, gdzie dobro ogółu rozumiane jest domyślnie jako dobro nielicznych jednostek.

Inaczej jest w modelu żeńskim.
Model męski zdaje sobie z tego sprawę i dlatego ukuł opinię, że w modelu żeńskim panują prawa dżungli, podając jako przykład przyrodę.

Zapytajmy: - czy mówimy o prawach dżungli w wykonaniu zwierząt, czy ludzi? 

Przecież każdy, kto potrafi korzystać z własnego rozumu, wie, że zwierzęta rzadko zabijają dla samego zabijania.
Nie ma tu także manipulacji, wykorzystywania innych, czy ostatecznej eliminacji gatunków niższych, nawet stanowiących konkurencję, tylko dlatego, żeby samemu wjechać windą do nieba i znaleźć się na samej górze łańcucha pokarmowego czyimś kosztem.
         Nie mówiąc już o nieuprawnionym sprawowaniu władzy.
Tu przywódcy stada mają dane przez naturę autentyczne przymioty.
Wydaje się, że przyroda działa na podstawie dokładnie odwrotnej zasady niż człowiek. Dlatego pisałem, że z punktu widzenia Matki Ziemi ludzkość jest usadowionym na niej złośliwym wirusem.

Człowiek i przyroda jawią się (bowiem) jako oponenci walczący na śmierć i życie.
W tym pojedynku człowiek niszczy Naturę i tę żywą istotę, Ziemię, zwaną Gaja.
Robi to dla zysku, a także ze zwykłej głupoty. Nie dba o konsekwencje swoich działań, ani o trujące produkty uboczne wrzucane bezkarnie w ekosystemy.
        Taki jest efekt pogoni za bogactwem i forsowaniem chęci panowania nad innymi.
Do tego dochodzi ciągła dezinformacja, na przykład ukrywanie szkód czynionych przez startujące rakiety kosmiczne, które wbrew temu, co nam się wmawia, są głównym powodem dziur ozonowych.
     Niestety przestrzeń kosmiczna jest już towarem podlegającym opodatkowaniu.
Trwa nieustająca walka o wciąż malejące zasoby naturalne, nie tylko paliwa kopalne, ale i zdrową, niemutowaną żywność, czystą wodę i powietrze.

                      Komnata w której gubi się echo.

Przestrzeń kosmiczna jest tajemnicza i mroźna, a choć wydaje się pustką o nieskończonej ciszy (dźwięki w próżni nie rozchodzą się) - jednocześnie alegorycznie nie jest komnatą w której gubi się echo.
         Być może kosmos jest przeogromną siecią korytarzy łączących nieskończoną liczbę światów.
Przez te korytarze przetacza się promienna energia, a my nie możemy tego zobaczyć, bo jesteśmy ograniczeni przez wąski zakres zmysłów.
       Na przykład wzrok pozwala nam dostrzegać światło, czyli promieniowanie elektromagnetyczne o długości fali od 380 nm do około 780 nm. Ten zakres mieści się pomiędzy niewidoczną podczerwienią a niewidocznym ultrafioletem.
       Żyjemy w świecie, który mierzy swój puls krótkimi, hałaśliwymi etapami. Choć w myślach, ambicjach lub porywach optymizmu możemy marzyć o zapisaniu się w annałach historii, to nic nie uwolni nas z żelaznego uścisku Przeznaczenia.

Trendy przychodzą i odchodzą.
Mody trwają krótko.
Tego, co widzimy dzisiaj, jutro może już nie być.
Sława jest ulotna.
Bogactwo stopnieje przez rozrzutność.
Wspomnienia bledną,
Kolejne rekordy zostają pobite,
Piękno znika.
Bańki mydlane pękają.
Po wzlotach następują upadki.
Czas niszczy materię fizyczną.

Nasze ciało nawet przez sekundę nie jest takie samo.
Liczby.....
W ciągu jednej minuty w ludzkim organizmie umiera 300 milionów komórek......
Z drugiej strony codziennie rodzi się 300 miliardów nowych komórek.

Co jest dla mnie zadziwiające, jako pasjonata liczb? 
Ano fakt, że każda ludzka komórka ma 92 wewnętrzne zegary biologiczne – po jednym na każdym końcu każdego z 46 jej chromosomów.
A w Apokryfach Starego Testamentu Bóg rzecze: „Zapisałem dla was 92 księgi”.
   
Ach te Apokryfy..... 
Zwłaszcza moja ulubiona część, o której już pisałem: - "Księga Astronomiczna, czyli o obrotach świateł niebieskich".
Przypominam, że treść Apokryfów dotyczy czasów biblijnych. Musiały minąć wieki zanim urodził się Galileusz i Kopernik.
    Zwoje biblijne zwane Apokryfami nigdy nie weszły do kanonu, ponieważ uznano, że jesteśmy za głupi, żeby pojąć ich treść, albo za mądrzy, a z tego mogą dla rządzących wyniknąć tylko kłopoty w sterowaniu trzodą.
Początkowo przechowywano zwoje w Bibliotece Aleksandryjskiej, korzystała z nich astronomka Hepatia, ukamienowana przez chrześcijan, w końcu ukryto je w podziemiach Watykanu. 
Wszak najlepiej rządzi się ciemnymi ludźmi.

     
Przedmowa do Apokryfów: - „Jest to część literatury światowej, która do niedawna była w polskim piśmiennictwie Terra IgnotaZiemią Nieznaną”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz