Wiosną
1947 roku, kilkanaście kilometrów od Huczwic, w Jabłonkach, w
niewyjaśnionych okolicznościach zginął „Czerwony generał” -
Świerczewski.
Owszem
– strzelała czota Ukraińskiej Powstańczej Armii, ale to ktoś po stronie
komunistów zadał śmiertelny cios bagnetem.
Razem z generałem, na inspekcję do strażnicy WOP w Cisnej jechał dowódca 34 pułku piechoty – dwudziestopięcioletni wtedy komunista świeżo przybyły z Francji. Ten człowiek o pseudonimie Jan Gerhard napisał potem propagandową książkę „Łuny w Bieszczadach”.(obowiązkowa lektura szkolna w swoim czasie).
Decyzją
Edwarda Gierka w końcu 1970 roku powołano komisję mającą na celu
wyjaśnienie okoliczności śmierci generała Świerczewskiego i w
konsekwencji na przełomie 1970/71 komisja rozpoczęła badania.
Komisją kierował Marian Naszkowski, a jednym z jej członków był Jan Gerhard.
Raport
komisji nigdy nie ujrzał światła dziennego.
Najpierw
nieznani sprawcy dokonali włamania do domu Naszkowskiego, z jego
sejfu zabrali tylko gotowy już raport, pomimo że były tam również kosztowności.
Przy
okazji zamordowano gosposię.
Chwilę
później w swoim warszawskim
mieszkaniu został zasztyletowany Jan Gerhard. Także tu nie tknięto pieniędzy i wielu cennych rzeczy.
12
maja 1972 o morderstwo oskarżony został narzeczony córki, 27-letni
student architektury Zygmunt Garbacki oraz jego kolega 26-letni
Marian Wojtasik.
Po
krótkim procesie,wydano dwa wyroki śmierci wykonane natychmiastowo.
I
już nikt do sprawy śmierci generała nie miał ochoty wracać.
W
każdym razie w bieżącym roku usunięto pomnik Świerczewskiego. Czyli historia powolutku ulega wygładzeniu.
Do
legendy przeszła brawurowa obrona Huczwic w wykonaniu Łemkowskiej Sotni pod dowództwem sotennego Chrina.
Polscy żołnierze na
terenie Bieszczadów dopuszczali się grabieży, gwałtów i morderstw, nie inaczej
było w Huczwicach.
(Ktoś
powie: - ci żołnierze to byli komuniści. Zgoda, ale ci komuniści byli
narodowości polskiej. Przecież w tym samym czasie niektórzy inni polscy dowódcy
nie tylko potrafili żyć z tubylcami w zgodzie, ale także
zaopatrywali Powstańców w broń – tak robił na przykład dowódca strażnicy
w Woli Michowej.
Pamiętam także o "krwawej niedzieli" - Baligród 1944. Będzie wpis: - Sprawa Janasa.
Jakoś ci państwo, którzy tak kultywują pamięć o rocznicy tej zbrodni, zapominają o zbrodniach strony przeciwnej - zbeszczeszczeniu zwłok poległych striłców w Smolniku nad Osławą, wysadzeniu w powietrze podziemnego szpitala UPA w którym byli ranni i obrońcy - o zbrodniach masowych w Terce, Zawadce Morochowskiej.
Każdy medal ma bowiem dwie strony.
Przypominam także, że na tym blogu nie ma rynsztoka - nie są tu zamieszczane nienawistne i obelżywe komentarze.
Masz coś sensownego do powiedzenia? Wtedy napisz.
Generalnie chodzi o szacunek dla adwersarza).
Jakoś ci państwo, którzy tak kultywują pamięć o rocznicy tej zbrodni, zapominają o zbrodniach strony przeciwnej - zbeszczeszczeniu zwłok poległych striłców w Smolniku nad Osławą, wysadzeniu w powietrze podziemnego szpitala UPA w którym byli ranni i obrońcy - o zbrodniach masowych w Terce, Zawadce Morochowskiej.
Każdy medal ma bowiem dwie strony.
Przypominam także, że na tym blogu nie ma rynsztoka - nie są tu zamieszczane nienawistne i obelżywe komentarze.
Masz coś sensownego do powiedzenia? Wtedy napisz.
Generalnie chodzi o szacunek dla adwersarza).
Kiedy
po raz kolejny silny oddział Polaków z cieszącego się ponurą
sławą 34 pułku piechoty z Baligrodu wszedł do wsi, chłopi
wezwali na pomoc sotnię z bazy na Magurycznem.
A z Magurycznego do Huczwic jest przecież przysłowiowy rzut beretem.
Już
po niecałej godzinie rozległa się kanonada i piechota polska
zaległa,
usiłując się okopywać. Po krótkiej wymianie ognia żołnierze
UPA zostali poderwani do natarcia: - doszło do walki wręcz, w
której Polacy stracili kilkunastu zabitych, po czym rzucili się do
ucieczki.
Oprócz
pokaźnej ilości broni i amunicji UPA zdobyła także działo 75 mm.
Stepan
Stebelski – Chrin, książka „W szczęku żelaza”.
I po co to kurwa rozgrzebywać .Mój dziadek zamordowany przez gestapo na kirkucie leżał do lat dziewięćdziesiątych, przysypany śmieciami przez miłujących bliźniego katolików .Za własne pieniądze cmentarz ten uporządkował Żyd mieszkający w Izraelu.Kaszana jak cholewa co nie ?Daliśmy dupy ,ale czy my czy sanacja ? zwykli ludzie czy miłujący władzę ?I tak wkoło Macieju.
OdpowiedzUsuńPytałem starego człowieka na cmentarzu o kwaterę wydzieloną ,on mi historie swojego życia opowiedział o tym że jest tutejszy że w cyrku 15 lat spędził.Na koniec trzy razy się żegnał i mi błogosławił .Myślę że na Panu część tego błogosławieństwa się należy bo od długiego czasu tu zaglądam ale takie wpisy mnie wkurwiają .