W tle masyw Chryszczatej.
Szykuję spanie: - karimata, śpiwór, skarpetki zimowe pod kolana, kurtka, czapka zimowa.
Szykuję spanie: - karimata, śpiwór, skarpetki zimowe pod kolana, kurtka, czapka zimowa.
Będzie ciepło i oczywiście twardo, bo jak ma być?
Nie doceni miękkości ten, kto nie pośpi na twardym.
Jeszcze
krążę po okolicy. Cisza dzwoni w uszach. Tu nie ma zasięgu na
szczęście, więc telefon dziś cały dzień milczy i służy tylko do
robienia zdjęć.
Moszczę
się w posłaniu.
Odzywa
się puchacz.
O
szarówce wieczornej przyszła na zwiad para lisów (chyba lisica z
młodym) były o kilkanaście metrów ode mnie – telefon błysnął
mi niechcący – guzik ze zdjęcia – lisy zwiały.
W
nocy w miarę ciepło - 10 stopni i obfita rosa.
Dnieje.
Chyba dnieje.
No …. jest jeszcze całkiem ciemno, azaliż już nie mogę spać, bo wyspałem się elegancko na twardym.
Chyba dnieje.
No …. jest jeszcze całkiem ciemno, azaliż już nie mogę spać, bo wyspałem się elegancko na twardym.
Nie muszę ściemniać, wszak jest ciemno: - leżę
obolały nieco i przypominają mi się słowa "Ballady o cysorzu":
Cysorz
z łóżka wstaje letko,
Siada sobie w złoty zycbad,
Złotą goli się żyletką
I świeżutki, ogolony,
Rześko czując się i zdrowo
Wkłada ciepłe kalesony
I koszulkę flanelową.
Siada sobie w złoty zycbad,
Złotą goli się żyletką
I świeżutki, ogolony,
Rześko czując się i zdrowo
Wkłada ciepłe kalesony
I koszulkę flanelową.
I
już mam dobry humor!
Następnie
podrywam się letko do toalety porannej, ponieważ także czuję się
rześko tudzież zdrowo.
Potem w oczekiwaniu na więcej światła - foto.
Kiedy rozwidniło
się zdziebko, kilka minut pakowania i wędruję na łąki w
oczekiwaniu na wschód słońca – mam zamiar cyknąć jeszcze kilka
zdjęć.
Jednak pogoda jak zwykle weryfikuje plany: - nie ma szans na słońce, zachmurzyło się
(bowiem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz