piątek, 11 grudnia 2015

Chwila wspomnień

Czyli jak było kiedyś na górze Pod Wierchem 686. Bieszczady, Rabe, dwa i pół kilometra w locie ptaka do Chryszczatej.

W lipcu 2013 roku po Łemkowskiej Watrze, wylądowałem w Ciężkowicach, w Domu na Górze, u Bożenki i Jana. Po kilku dniach Jan pojechał ze mną w Bieszczady i dowiózł mnie do punktu zero, do mego ówczesnego miejsca na ziemi – na wzgórze ponad Rabem u podnóża Chryszczatej.
  

Od tej pory minęły tylko dwa lata, a wydaje mi się, że upłynęła cała epoka.
Jak na tej górze wygląda obecnie, pokazywałem na zdjęciach.
Osoba prywatna zmieniła ukształtowanie terenu w Parku Krajobrazowym, mówiąc bardzo ogólnie.
A mówiąc nieogólnie, na usta ciśnie się jedno słowo: - masakra!

Jan przywiózł mnie i odjechał. Utonąłem w ciszy.
Był koniec lipca, panowały wielkie upały.

Znowu całymi dniami wędrowałem po łąkach i leśnych bezdrożach. Odwiedzałem Darka Karalucha i Reksia w Młynie Kamieni. Wieczorami siedziałem przy ognisku, a kiedy gasło, w zachwycie patrzyłem na srebrny piasek gwiazd.

Minęło kilka dni, kiedy już przed wieczorem usłyszałem odgłos wjeżdżającego na górę samochodu. Pomyślałem, że to pewnie Jan robi niespodziankę.....
I tak poznałem innych podróżujących sympatycznych ludzi, zakochanych w dzikiej, czyli naturalnej bieszczadzkiej przyrodzie: Dominikę i Mariusza Antkowskich.
Oni także wjeżdżali terenówką na ten wtedy dziki szczyt Pod Wierchem 686, aby podglądać i fotografować zwierzęta.
Spotykaliśmy się na tej malowniczej górze także w 2014 roku.
Oto zdjęcia autorstwa państwa Antkowskich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz