Biwakuję
nad Smerekiem.
Sycę
się tym odtłumionym miejscem. Jest cudnie!
Patrzę
na południowy horyzont, na którym rysują się połoniny. Zaczynam
tęsknić do połonin. Niech tęsknota wzbiera, ona jest jak głód,
powinna być mocna. Gdy ją wtedy zaspokoisz......
Znajomi,
którzy do mnie dzwonili jeszcze w maju, w sprawach dotyczących
szaleństwa i znikomości spraw ludzkich, zostali skutecznie
odzwyczajeni od dzwonienia. Z początku wyłączałem telefon.
Potem
pomyślałem: chwilunia: - przecież wystarczy powiedzieć, że mam
wakacje, czyli nie ma mnie. I tak zrobiłem. Pomału telefony z
tematem giełdowym ucichły. Odzywały się jedynie bardzo nieliczne
głosy moich przyjaciół, dotyczące filozoficznych myśli, lub
planów bieszczadzkich wędrówek.
I
mogłem się poczuć wtedy w błogostanie.
W
tym błogostanie, momentami nie chce mi się pisać, albo czytam coś
tak celnego i pięknego, że zamiast swego pisania wolę to
zamieścić. Na przykład urywki z Sekretu Wewnętrznej Mocy –
Chucka Norrisa.
Cienka
książeczka, waży może 10 dkg. Znalazła się w moich rękach w
odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.
Czyli
stało się tak, jak powinno.
Lecz
nie sztuka stać się nudnym, odsuńmy na później przemyślenia
mistrza sztuk walki.
Jest
czerwcowy upalny dzień w Bieszczadach, wybiorę się więc do
Niedźwiedziego na rytuał chlapu – chlapu. Oraz przyniosę
wodę przy okazji.
Odświeżony
wracam do namiotu niosąc wodę. Kolejny zakręt drogi, jestem już
blisko miejsca, gdzie od szerokiej drogi leśnej, odchodzi boczna
dróżka w dół, w kierunku zrębu.
Idę
i widzę, że przy tej bocznej dróżce zatrzymuje się samochód
osobowy. Wysiada starszy facet, zamyka samochód, w tym momencie
nadchodzę, - dzień dobry!
-
Wodę pan niesie?
-
A tak, bo ja tu mieszkam.
Zdziwienie.
-
Wędruję z namiotem. Czyli chwilowo mieszkam.
-
Acha! Jak ja zawsze marzyłem żeby sobie pochodzić z namiotem na
emeryturze, ale wie pan – życie.... Już od dwóch lat powinienem
odpoczywać, a muszę pracować dalej.
-
Jak to musi pan ?
-
No muszę pracować, siła wyższa.
-
Co to za siła wyższa? Ja już ponad dziesięć lat przed emeryturą
przestałem pracować.
-
A co pan robi, że pan mógł sobie na to pozwolić?
Tu
zaspokoiłem ciekawość nieznajomego ogólnikiem – wygrana na
loterii – mówię.
(Powinienem
może dodać – na Loterii Życia, ale darowałem sobie).
-
Potem jeszcze się rozwiodłem i w ten sposób wskoczyłem w
całkowitą wolność.
- Acha! To ma
pan wspaniały prezent od losu. A ja doglądam masztów
telewizyjnych. Do każdego masztu przyjeżdżam raz w miesiącu. To
chodźmy razem.
I poszliśmy.
Po zachodniej stronie zrębu, pod lasem, stoi maszt nadawczy. Tuż
przy nim jest wybudowany całkiem zgrabny domek z elektroniką.
Idziemy
rozmawiając.
-
Jak ja panu zazdroszczę tej wolności. Bo widzi pan, nie pracuję
dla siebie, pracuję, aby pomóc synowi. Wziął kredyt na
mieszkanie. We frankach wziął. Żona mówi: - trzeba pomóc. Zawsze
tak mówiła i zrobiła z syna ofiarę losu. On się nauczył
wyciągać rękę do rodziców, znaczy do mnie, w geście „daj”!
Po
tylu latach widzę to wyraźnie, ale co zrobić, nie mam już siły
walczyć.
- Ale siłę pracować to pan ma? Ja
także byłem w pierwszym małżeństwie w podobnej układance, byłem
ofiarą. Jest to klasyczny układ ofiara – oprawca. Do bycia ofiarą
można się tak przyzwyczaić, że potem trudno to zmienić. Zwykle
oprawca zna wszystkie słabe strony ofiary lepiej od niej samej. I
wali jak w bęben! To przywyknięcie do dręczenia staje się powoli
masochizmem, ofiara staje się ofiarą do potęgi.
Czy
pan wie, kto ponosi winę za taką układankę? To ofiara jest
winna, ponieważ pozwala się ofiarzyć.
Kto
jest kim w pana rodzinie, to już proszę samemu wydedukować.
Doszliśmy
do masztu. Widzę, że faceta zamurowało.
-
Ależ mi pan powiedział!
-
Bez urazy, właściwie mówiłem o własnym doświadczeniu.
W
końcu facet jakby się ocknął. Rozejrzał się i powiedział:
- Ojej! Ileż tu lasu wykotłowali! Jaki wielki
zrąb! Miesiąc temu jeszcze go nie było! No, idę do pracy....
Do
widzenia.
Panie Zbyszku i jak tu zarobić na tych akcjach??? jak się kupi to cena spada, jak się sprzeda to ona rośnie w górę bo już nie mam tej akcji, jak trzymam to stoi w miejscu i być tu mądry????
OdpowiedzUsuńW tym lesie pełno rogacizny jest (11:11)
OdpowiedzUsuń